Dziedzictwo Merlina Rozdział 2

292 26 2
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 2

Wiliam z przerażeniem obserwował miejsce w ścianie w której zniknęli kobieta i Sędzia, prosząc go by „cierpliwie” poczekał. Dosłownie kilka sekund po tym jak przez nią przeszli ściana przemieniła się w ekran i zaczęła przedstawiać mecz Quidditcha, a na stoliku obok pojawiły się przeróżne zapakowane przekąski i napoje.

Wiliam z trudem opanował się przed chęcią rzucenia czymkolwiek. Zdawał sobie doskonale sprawę jak wielkich problemów narobił Tobiaszowi!

Własnemu dziadkowi!

Człowiekowi, który bez pytań i oporów zaopiekował się nim. Otworzył przed nim swój dom. Tolerował jego wybuchy złości, magii. Zapewnił opiekę medyka i pomógł Syriuszowi! Tak po prostu... Bez jakichkolwiek Oczekiwań.

A Wiliam...

- Merlinie co ja zrobiłem! – wyszeptał cicho chowając głowę w dłoniach.

Wuj miał rację. Niszczył każdego, kto chciał mu pomóc. Zabił Anne, zabił Jamesa i Lily, zniszczył spokojne życie Durslay’ów, a teraz... Zapewne wpędził Tobiasza do Azkabanu, a Severus oberwie rykoszetem. Bo wymyślą jakikolwiek powód, by i jego obwinić. A wszystko przez to, że Harry jest takim idiotą...

~oOo~

Sędzia wszedł do Sali Rozpraw, a Severus tak jak i pozostali zebrani wstali. Nie było to jakieś wielkie zgromadzenie, bo sprawa była utajniona. Dwóch prawników, prokurator, przedstawiciel DOSu i Sędzia.

- Przesłuchanie Małoletniego zakończyło się. Chłopiec w dalszym ciągu przebywa w tajnym pokoju pod moją pieczą - poinformował Sędzia – Uzyskałem informację, że Główny Medyk zakończył analizę wyników zaklęć diagnostycznych. Nim przejdziemy do dalszej części uważam za stosowne, by wysłuchać jego raportu w pierwszej kolejności.

Daniel McGonall wszedł do Sali nawet nie rozglądając się na boki. Przestawił się i podał stanowisko. Rozpoczął skrupulatną analizę uzyskanych wyników. Co jedynie potwierdziło wszystko to co Joanna umieściła w swoich raportach.

- Chłopiec urodził się jako skrajny wcześniak. Skan Bentaya pozwolił na ustalenie, że po narodzeniu przebywał sześć tygodni w osłonie noworodkowej, dzięki której rozwinął w prawidłowy sposób swój rdzeń magiczny. Lekarz prowadzący podjął słuszną decyzję by wykorzystać tą samą osłonę w trakcie wzrostu mocy wynikającej przez wypicie Przekleństwa Salazara. Dla chłopca był to najbardziej naturalny sposób odzyskania równowagi magicznej, choć nie ukrywajmy, dość eksperymentalny. Skan uwidocznił złamanie kości piszczelowej w wieku wczesnodziecięcym, a także kości przedramienia i pęknięcie dwóch żeber. Chłopiec był leczony mugolską medycyną.

- Mugolską medycyną? – zapytał Sędzia.

A Severus już czuł w kościach, że oberwą za fakt, że Albus zostawił chłopaka na pastwę tych przeklętych Mugoli bez nadzoru jakiegokolwiek czarodzieja.

- Tak wynika z analizy obrażeń.

- To dość poważne obrażenia...

- Zgadza się. Jednak ustalenie powodów tak rozległych obrażeń jest nie możliwe. Na pewno nie odpowiadała za to magia. - Sędzia zmarszczył czoło. I spojrzał na Tobiasza, a później na Severusa.

- Proszę o wyjaśnienia Panie Prince. – Tobiasz wstał niewzruszony uzyskanymi informacjami.

- Chłopiec miał wiele pomysłów, Wysokie Sądzie – mruknął pewnie - Którego dnia, gdy ja przebywałem w kancelarii, a chłopiec był pod opieką skrzata, nudził się. Uśpił ją, ukradł starą miotłę i postanowił polatać nad jeziorem. Miotła była nie tylko stara , ale także uszkodzona. Spadł do jeziora. Kości nie wytrzymały. Zaklęcie opiekuna poinformowało mnie o zajściu, więc szybko rozeznałem się w sytuacji i odnalazłem chłopca, cała sytuacja skończyła się kilkoma tygodniami w gipsie i katarem. I nauczką dla mnie, że magia chłopca jest silniejsza niż przeciętnego dziecka.

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz