Dziedzictwo Merlina Rozdział 46

195 14 4
                                    

Dziedzictwo Merlina
Rozdział 46
Gdy nafaszerowany eliksirami do granic możliwość w końcu schodzisz na dół kompletnie nie rozumiesz co jest grane.
Niby wiedziałeś, że będzie ślub. Niby wiedziałeś, że Ceremonia Zaślubin wymaga szacunku i „przygotowań”. Niby to wszystko widziałeś, ale i tak zamierasz, gdy prosty salon w stylu klasycznym Severusa zmienia się w pieprzoną kwiaciarnie.
Więc stoisz tak nie wiedząc co ze sobą począć.
- Jadłeś już? – pytanie ojca jest proste, ale odpowiedź mniej oczywista.
Cztery fiolki eliksirów jakie wmusił w  Ciebie Jack z całą pewnością można by zaliczyć jako posiłek.
-  Taa.. - mruczysz potwierdzająco – Idę do Gin, musi być przerażona.
W sumie to nie wiesz jak ona to odbiera. Ty na pewno jesteś przerażony.
- Nigdzie nie idziesz. Mamy sporo do omówienia. – ojciec wymija Cię opuszczając salon.
Po chwilowym zawahaniu w końcu się ruszasz i idziesz za nim. Opadasz na dużym krześle czując się jakby ono Cię otulało. Dusisz w sobie potrzebę podkulenia nóg i przywołania koca. Marzniesz.
Nie wiesz, czy to wina wczorajszego „zdarzenia”, zmęczenia, czy też fakt, że Willi omal nie zamarzł w trakcie rytuału. Jednak jest Ci diabelnie zimno i szczerze zazdrościsz chłopakom, że oni w gratisie jako piąty eliksir dostali nasenny. Obydwaj wypili go bez najmniejszego sprzeciwu, otulając się podwójnymi kołdrami po same uszy. A Ty jedynie obserwowałeś ich z uśmiechem w rzeczywistości żałując, że to nie możesz być Ty. Ach tak, Septimus po przespaniu się uznał że przesadził z wczorajszą reakcję i szczerze Cię przeprosił, co przyjąłeś z ulgą. Masz obowiązki, ale przynajmniej nie musisz już dłużej zamartwiać się odrzuceniem przez Timi’ego. Stwierdzasz też, że jesteś wdzięczny, że po za byciem tu ciałem nie wymagają od Ciebie absolutnie nic.
Ojciec odczytuje Ci jakieś papiery. Starasz się słuchać, ale nie wychodzi Ci to. Dla Ciebie nie ma najmniejszego znaczenia co, kiedy i w jakiej ilości dostaniesz z ogromnego majątku rodzinnego, który mógłby przebić aktywa niejednego małego państwa. Nawet fakt, że „zlepek” po narodzinach oficjalnie będzie pod opieką Twoich rodziców, a nie Twoją i Gin jakoś Ci jest obojętny.
Dopiero jak ojciec przechodzi do „Warunków uznania Ceremoniału za nieważny” tak naprawdę zaczynasz słuchać.
- Czyli jak to coś umrze to będzie mogła się ze mną rozwieść? - pytasz obcym głosem.
Dopiero zmarszczenie czoła ojca uświadamia Ci jak fatalnych słów użyłeś.
- Christopher - zaczyna ostro i słyszalną naganą - W naszej rodzinie nie ma rozwodów. Czy to jasne? - pyta odkładając plik dokumentów na stół.
- Jasne... - przyznajesz.
Skoro nie ma to po co zapisują takie głupoty? Ale to pytanie pozostawiasz dla siebie. Być może zapytałbyś się o szczegóły Septimusa, ale on z kolei pomimo przeprosin wciąż nie jest w nastroju do rozmów z Tobą na żaden temat, a temat Gin jest w tej chwili tabu.
- Jednak jeśli z tego związku nie narodzi się żywe dziecko w przeciągu pięciu lat to Wasz Ceremoniał Zaślubin zostanie podważony. Jeśli okaże się, że Ginerwa nie jest w stanie podtrzymać ciążę nosząc Twojego potomka to Ceremoniał zostanie unieważniony. W dziejach naszego dziedzictwa dwukrotnie doszło do takiej sytuacji. Raz u nas, raz u Melyflua. Amulet u obydwu kobiet przestał działać i bez problemu zaakceptował inną kobietę. Ale tak jak mówię, to jest okres pięciu lat minimum.
Przez chwilę analizujesz słowa ojca. Taka sytuacja w średniowieczu, albo nawet i pięćdziesiąt lat temu byłaby hańbą dla kobiety. A teraz? Uważasz, ze to zdecydowanie jest jakiś sposób na zwrócenie Gin wolności. Magiczne społeczeństwo zmieniło się tak drastycznie, że nikt nie będzie potępiał Gin za niechęć do urodzenia dziecka komuś takiemu jak Ty.
Czystość krwi obecnie nie jest chlubą. Jest czymś napiętnowanym, uważanym za nie zdrowe podejście do rozmnażania, wstyd...
Tak, Gin będzie miała szansę na wolność poza mackami rodu Perevellych. Będzie wolna... bo zlepek nie ma najmniejszych szans na urodzenie. A już Twoja w tym głowa, by żaden inny nie zagnieździł się w jej ciele. Te myśli z jednej strony Cię uspokajają, a z drugiej powodują ściśnięcie żołądka.
- Drugi warunek to fakt urodzenia dziecka z innego ojca... po aktywacji amuletu. To się jeszcze nie zdarzyło, ale dziadek uznał za stosowne dodać takie uzupełnienie – wyjaśnia ojciec, a Ty mimowolnie się uśmiechasz.
Oj tak. Ignacius nie miał za grosz zaufania do kobiet. Nawet tak silny artefakt jakim jest Amulet Merlina nie przekonuje go, czego najlepszym dowodem jesteś Ty sam. Według Joanny (bo przecież nikt więcej by Ci tego nie powiedział) Ignacius trzykrotnie sprawdzał ojcostwo Tomasa nie mogąc uwierzyć, że jego pierworodny, kolejny Dziedzic jest tak mało „Merlinowski”.
W ich przekonaniu Dziedzictwo Merlina powinno być tak silnie zakorzenione w pierworodnych, że ich wygląd zewnętrzny miałby to potwierdzać. Septimus był idealnym przykładem jak powinien wyglądać potomek Merlina. Ty ze swoimi jasnymi włosami, błękitnymi oczami i bladą cerą nie spełniałeś tych warunków. Już od dnia narodzin „nie byłeś godzien”, bo z wyglądu wdałeś się w matkę. Ignacius podobno uznał to niespotykane zjawisko za fakt, że Dziedzictwo Merlina upada przez „niegodny czyn Severusa”, a gdy doszły go wieści, że pierworodny Prince’ów nie żyje, już nigdy więcej nie podważał faktu czyim dzieckiem jest Christopher. Dziedzictwo Merlina miało upadać. A tu taka niespodzianka. Pojawił się Willi, który wyglądał jak Black, a nie Prince. I ich teoria o sile Dziedzictwa poszła się bawić w lesie.
Twoje rozważania zostały przerwane przez głos ojca.
- Podpiszecie te dokumenty przy urzędniku z Ministerstwa, kiedy Ceremoniał się zakończy.
- Kto jeszcze tu będzie? – pytasz cicho.
- Urzędnik Ministerstwa, Minister Magii i tyle. Trwa wojna, a Wy jesteście na pierwszej linii. Każdy to rozumie...
- Ale..? - pytasz cicho bo fakt, że jest coś jeszcze jest pewne.
- W Comulusie odbędzie się przyjęcie dla Wizengamotu i wszystkich, wobec których mamy zobowiązania. Za pomocą Hologramu będą światkami Waszego Ceremoniału.
Na twojej twarzy pojawią się ironiczny uśmiech na co Ojciec wzdycha.
- Synu, mi też się to nie podoba. Absolutnie. Ale trwa wojna, która, poza otwartymi atakami w społeczeństwo, widoczna jest też na arenie politycznej. Nie możemy sobie pozwolić na „obrazę” tych, którzy są nam przychylni. Szukamy poparcia tam gdzie się da, a tego typu przedsięwzięcia jednoczą. Uchylamy rąbka tajemnicy naszego Dziedzictwa. To wyjdzie nam na dobre...
Analizujesz wypowiedziane słowa długo nim zaczynasz pojmować ogólny sens.
- Chcecie ujawnić nasz Trójkąt? - oznaki otępienia i zmęczenia od razu zostają rozgonione.
- Aby Ceremoniał miał w ogóle sens potrzebujesz naszego błogosławieństwa. Jednak twoje „związanie” magiczne z chłopakami powoduje, że ich akceptacja i przychylność jest nawet ważniejsza od naszego. Plotki o waszej Inicjacji krążą po Ministerstwie od dawna. Po tym brutalnym ataku Voldemorta i jego bezczelnym podniesieniu ręki na Williama tam aż huczy od plotek. Chwała Merlinowi, że zniszczyliśmy Hologram przed tym jak rozpoczęliście Wymianę Mocy z Willem. Jednak tam na tej górze byli ludzie Chris. Śmierciożercy to jedno. Pięćdziesięciu aurorów brało udział w ratowaniu Williama. Fakt, co się między Wami dzieje, jest tajemnicą „poliszynela”. Wszyscy biorący udział w przyjęciu na chwilę obecną są świecie przekonaniu, że to zwyczajny Bal Noworoczny, przybywając do Comulosu zgadzają się na przysięgę poufności, by Ci którzy będą oglądać Ceremoniał byli pod naszą kontrolą na tyle na ile to jest w ogóle możliwe. Jednak ogólnie rzecz ujmując to tak. Twój ślub z Ginerwą ma być pokazem siły Naszego Dziedzictwa i tego co sobą prezentujemy. Mam nadzieję, że doskonale to rozumiesz. Nikt z obecnych tam osób nie będzie mógł  zdradzić szczegółów. W murach szkoły w dalszym ciągu to będzie tylko „plotka”, ale Wizengamot to pięćdziesięciu potężnych czarodziejów z ogromnymi wpływami, a nam cholernie jest potrzebne ich przychylność. Bo Dumbledore kręci na nas bata i podważa zarówno stanowisko Amonsa Diggorego, jak i działania Ksawerego. Skoro już postanowiłeś uczynić swój związek z Ginerwą magicznie prawomocnym to musisz przyjąć dalsze jego konsekwencje.
Przełykasz ślinę z trudem. Tego to się absolutnie nie spodziewałeś. Klatka niebezpiecznie się kurczy wokół Ciebie, a tlenu w niej jest coraz mniej…

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz