Dziedzictwo Merlina Rozdział 26

218 18 0
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 26

„Merlinowski Trójkąt to dziedziczony związek magiczny którego fundamenty oparte są na Rytuale „Sacrificantes invicem". Polega na etapowym oswajaniu i zapoznawaniu się ze swoimi mocami czarodziejów powiązanych wspólnym dziedzictwem aż do osiągniecie wspólnego punktu kulminacyjnego.
Pierwszym opisanym przypadkiem wykorzystania wzajemnej mocy jest związek między Arthurem Pendraconem, Ser Codogganem, Morfeuszem z Montmouth.
Arthur Pendragon średniowieczny władcza magicznej Anglii. Jedyny syn Uthera Pendragona ze związku z Igertą Ector.
Ser Codoggan najmłodszy znany członek „Rycerzy Okrągłego Stołu". Według doniesień Historycznych dołączył w sztab królewskich Rycerzy w dwunastym roku życia.
Morfeusz z Montmouth nadworny medyk Artura Pendragona. Objął Stanowski Medyka po odejściu z tego stanowiska jego ojca Merlina."
Harry oderwał wzrok od księgi w zamyśleniu.
- Nie kumam tego...- przyznał. Septimus uniósł głowę w zaciekawieniu. A gdy zobaczył co Harry czyta uśmiechnął się szeroko.
- Porzuć to bracie. To jedno wielkie niedopowiedzenie. - stwierdził. Harry zasępił się, a Septimus przewrócił oczami.
- Uther Pentragon był okrutnym człowiekiem i jego życiowym celem było zniszczenie Magii do cna. Kiedy skazał Mary Toft na śmierć za używanie czarów nie spodziewał się, że tym razem trafił na prawdziwą wiedźmę. Przeklęła go. Zsyłając na jego potomków śmierć. Jego dwóch synów zmarło tej samej nocy co ona. Facet oszalał... Delikatnie mówiąc. A jego nadrzędnym celem oprócz zniszczenia Magii stało się poczęcie kolejnego zastępcy. Co oczywiście nie wychodziło bo klątwa Toft była cholernie skuteczna. Każde jego dziecko umierało po pierwszym okrzyku zwiastującym jego Narodzenie. Wieku sześćdziesięciu lat Uther Pentragon poślubił czternastoletnia Igerdę Ector. Z zastrzeżeniem, że jeśli nie urodzi żywego syna skończy tak jak jej poprzedniczki. Nie żeby kobiety miały na to jakikolwiek wpływ.
Jednak Uther nie wiedział jednego. Igerda była czarownicą. W tym czasie u nadwornego Medyka Gandalfa rozpoczął naukę Merlin. Zaprzyjaźnił się z Igerdą i zdawał sobie sprawę, że klątwa nie pozwoli na poczęcie i urodzenie żywego potomka. Więc zrobił to co mógł. Spłodził dziecko za Uthera, a później wykorzystał magię krwi by chłopiec wyglądał na syna Uthera... To prawdopodobnie pierwszy przypadek tak zaawansowanego uroku adopcyjnego. O tym, że Artur był biologicznym synem Merlina wiedział tylko Salazar, który pomagał Merlinowi w tej mistyfikacji. Kiedy w wieku trzech lat u Artura zaczęły pokazywać się pierwsze przypadki dziecięcej Magii, Merlin wmówił Utherowi, że to za pewnie klątwa znów się ujawnia i należy ukryć chłopca w zamku na południu Szkocji by nie wydarzyło się najgorsze. Od tego czasu Merlin stał się nauczycielem, opiekunem, doradcą Artura. Uther Pentragon zmarł, gdy Artur miał trzynaście lat. Dopiero wówczas Igerda i Merlin wyznali mu prawdę.
- A wiesz to...? - zapytał Will, na co Septimus przewrócił oczami z uśmiechem.
- Pogadaj z Chrisem, może w przerwie świątecznej zabierze Cię do tego zamczyska... Tam jest sporo ciekawostek... Na pewno więcej niż w tej księdze.
- Serio?
- Serio, Serio... Ale to jeszcze nie koniec. Po śmierci Uthera, Ingred i Merlin odprawili Ceremonię Zaślubin. Osiem miesięcy później urodził się Morfeusz. Takim o to szlachetnym człowiekiem był Merlin- zadrwił Septimus. - Morfeusz w przeciwieństwie do Artura pobierał naukę tu w Hogwardzie. Chyba nawet nie za bardzo lubili się z Arturem. Zresztą sporo ich dzieliło. Artur był starszy o czternaście lat i już był koronowaną głową Anglii. No ale to szczegół. Dwanaście lat później Igerda zaszła kolejny raz w ciążę. I tu zaczyna się całą historia potrzeby utworzenia Trójkąta.- Septimus Zawiesił głos, w celu nadania dramaturgii, na co Harry roześmiał się.
- Ja bym tam się nie śmiał na twoim miejscu bo mowa o twoim dziedzictwie...- zrugał go Septimus z poważną miną.
- A więc Igerda zachodzi w ciążę i Merlin ma problem... Bo jego uczennica Morgana de Flay wpada w szał. Zaczyna roznosić plotki nie tylko o swoim rzekomym romansie z Merlinem, ale także o tym, że Artur nie jest synem Uthera i nie ma prawa do tronu. Zaczyna się bunt i próby obalenia Artura z tronu. Jeden z biskupów ogłasza, że miał proroczy sen, w którym to Anioł przekazał mu, że prawowity władca Anglii wyjmie ze skały wulkanicznej miecz Gabryjella który posiada właściwości duchowe, zdolne przeciąć wszelką negatywność i ciemność oraz wnieść światło i pozytywność.
To była za pewne gruba ściema w próbie przekonania wszystkich, że Artur nie powinien być Królem. Bo miecz był zatopiony w skalę przez wieki i nie było możliwości jego ruszenia. Ale nasz wspaniały Władca miał coś czego biskupi nie przewidzieli :Magię. A może miecz Gabryjella w rzeczywistości był mu pisany? Któż to może teraz wiedzieć. Wyciąga miecz na oczach klasztornego zgromadzenia. I już nikt nie chciał z nim zadzierać.
Morgana wpada w szał, słysząc o sukcesie Artura. Atakuje Ingryd. Ta umiera, ale Morfeusz dokonuje czegoś niewyobrażalnego jak na tamte czasy. Rozcina wnętrzności matki i wyciąga dziecko nim trupi jad zabije także jego.
W tych okolicznościach rodzi się twój przodek. Ser Codoggan. A dwóch braci zaczyna współpracować. Z wściekłości za śmierć matki i fakt, że Morgana uciekła, obwiniają o wszystko Merlina. Każą mu się wynosić z pałacu i nie zbliżać do Codoggana. I tak najmłodszy syn Merlina dorasta w ukryciu pod ochroną Artura. We dwóch uczą go Magii, a chłopak szybko łapie o co chodzi w tym świecie... Był mądry i sprytny. Trafia do szkoły rycerskiej w wieku sześciu lat. Sześć lata później zostaję najmłodszym Rycerzem Okrągłego Stołu. Oczywiście za wsparciem Artura. Choć nikt nie wiedział o ich powinowactwie nie dało się ukryć, że Artur faworyzuje smarkacza. I tu wraca Morgana... Już nie uczennica. Spędziła lata na wygnaniu zaprzedając się Czarnej Magii i zaczyna się piekło... Dosłownie. Pali wioski, morduje ludność. A Artur ma problem... I przysięgę Morgany, że cała ich trójka zginie na placu Gabryjella. Miejsce gdzie utkwiony był miecz. Staczają wiele mniejszych i większych starć. Ale ani Wojsko Artura, ani ich Moce nie były w stanie powstrzymać Czarnej Pani, która zaczęła pragnąć Tronu Anglii... W akcie desperacji błagają Merlina o pomoc. A ten wraz z Salazarem uznaje, że „Sacrificantes invicem" może być idealnym rozwiązaniem, złączenie mocy braci krwi. Tylko tkwi haczyk. Codoggan. Jest za młody. Do dojrzałości magicznej brakuje mu kilka dobrych lat. A Morgana nie odpuszcza..., ale nie ma jeszcze tak silnego poparcia by bezpośrednio zagrozić Władzy Artura. Ten ma wojsko i jedną z najmocniejszych Rad Wojskowych na Świecie. Jest w stanie powstrzymywać ją kilka lat. Tylko Codoggan musi być gotowy udźwignąć moce starszych braci. Merlin poi go „Przekleństwem" jego moce wzrastają. W tamtych czasach jeszcze nie było problemu z przerostem potencjału. Młody przechodzi trening magiczny z Merlinem. A nasz wspaniały Mag opracowujesz swój własny Rytuał inspirując się „Sacrificantes invicem", ale z myślą by najmłodszy miał szansę na oswojenie się z mocami braci. Jednak chłopaki to w dalszym ciągu Tylko ludzie, nie? Artur jest władcą po trzydziestce bez następcy tronu. Rada królewska wymaga od niego Dziedzica. Poślubia Florie DeLarno rodzi się Mormor. Morfeuszowi rodzi się syn rok później. A nas fyrcyk Codoggan potajemnie spotyka się z Annuszą Resfort, majstruje dziedzica. To jest też ciekawe, bo gdy ojciec Annuszy, który jest także Rycerzem Okrągłego Stołu dowiaduje się o zhańbieniu córki, wyzywa Codoggana do pojedynku w celu obrony honoru córki. Młody zostaje przeszyty mieczem na wylot, cudem przeżywa. W sumie obstawiam, że moc Trójkąta go uleczyła. Ale to tylko moje domysły. No więc dochodzimy do meritum naszego problemu. Tych trzech rozmnożyło się w trakcie magicznego długotrwałego rytuału i stało się coś czego nikt nie przewidział. Rytuał stał się dziedziczny. Później wiadomo osiągają pełną moc. Pokonują Morgane i żyją długo, ale nie do końca szczęsliwie. Taka to historia... Prawdziwa. Nie te pieśni pochwalne jakie wyczytasz w szkolnych podręcznikach. Merlin narobił bigosu, a synowie musieli po nim posprzątać. Bo po latach okazało się, że Merlin w rzeczywistości miał romans z Morganą i spłodził z nią córkę. Która przez fakt, że razem z matką babrała się Czarną Magią od pierwszego dnia życia też była Czarno magiczną wiedźmą.
Drugi Trójkąt Merlinowski stworzony przez Aleksandra III zw. Starym, Eksaliasza Dionizosa i Demetera Aresa powstał przeciwko Emerykowi zwanym Złym, który był podobno potomkiem tejże córki Merlina. Ale tego to już nikt nie może udowodnić. Jej historia po śmierci matki jest praktycznie nieznana.

Septimus rozsiadł się na łóżku obserwując uważnie Harrego.
- Usatysfakcjonowany tym wykładem Historycznym?
Wiliam zagryzł wargę analizując długo jego słowa.
- A ja miałem Merlina za takie chodzące bóstwo. Order Merlina i te sprawy...
- Przez swoje prawie dwuwieczne życie zrobił sporo dobrego. Tego mu nie można odmówić. Ale tak jak każdy z nas popełniał błędy. Nie był kryształowy. Nikt nie jest.
- Spoko... Idziesz na kolację?- podniósł się z łóżka, ale gdy chciał opuścić pokój drzwi okazały się zamknięte. Spojrzał wkurzony na Septimusa.
- Gadaj...- usłyszał za plecami.
- Słucham?- odwrócił się patrząc na przyjaciela zmieszany.
- Gadaj co leży ci na wątrobie. Nie wyjdziesz stąd dopóki tego z siebie nie wyrzucisz. Moje zaklęcie blokujące drzwi jest silniejsze niż twoje. Zalety treningów z Daysonem, gdy ty walczyłeś o życie...
- Serio? Otwórz je. Jeśli spóźnię się na kolację, ojciec dalej będzie truł...
- W nosie to mam. Co wydarzyło się w barierze. Nie jestem ślepy Will. Wyrzuć to z siebie w końcu.
Wiliam zmarkotniał, a jego ramiona opadły.
- Nic się nie stało.
- Oczywiście, że się stało. Od tamtego dnia chodzisz jakbyś dostał tłuczkiem po łbie. - Wiliam mimowolnie uśmiechnął się słabo na to porównanie.
- Nic. Po prostu uświadomiłem sobie, że to co kiedyś uważałem za przyjaźń nigdy nią nie było.
- A sądzisz tak bo?
- Bo chciał mnie zabić?
- Nie miał prawa wiedzieć kim jesteś.
- Co nie dawało mu prawa zrobić tego co zrobił.
- Oczywiście, że nie. Jednak wybacz stary, gadaliśmy sporo przez te tygodnie i zawsze go broniłeś. A jednak tam w barierze stało się coś , co Cię dobiło. Wiec co zrobił?
- Właśnie o to chodzi czego nie zrobił...
- Wybacz, ale chyba nie kumam...
- Widzisz nasza przyjaźń od zawsze opierała się na zagadkach. Od pierwszego roku. Sporo tego było. Byliśmy w tym dobrzy. Zawsze szukaliśmy odpowiedzi na pytania. Nigdy nie wierzyliśmy w to co mówią dorośli. Tam w barierze. Uświadomiłem sobie, że oni wcale nie chcieli zastanawiać się nad tym co się ze mną stało. Bo gdyby tak było to by to rozgryźli. Może nie od razu, pewnie wyciągnęli by milion błędnych wniosków, ale w końcu by trafili na prawdziwy trop.
- Może ich przeceniasz. - spróbował Septimus.
- Wiesz co robiłem przez ten tydzień w bibliotece?
- A skąd mam wiedzieć skoro kazałeś mi spadać. Wiem kiedy ktoś nie chce mojego towarzystwa.
- Szukałem informacji o Was.
- O nas? - zapytał zdumiony.
- Tak o Was. O tobie i Chrisie. Chciałem wiedzieć czy w rzeczywistości jest tak, że Wasi rodzice byli w stanie ukryć całkowicie fakt waszego istnienia.
- I co?
- Nie da się.
- Słucham?
- Nie da się ukryć kogoś aż z taką pieprzoną dokładnością. Znalazłem pięć Proroków Codziennych na których zdjęciach byliście uwiecznieni. Z boku, na rękach, wyglądając za okna. Z jakiś przyjęć, balów, wasi rodzice to cholernie wpływowi ludzie. Nie opuścili świata Magii. Uczestniczyli w jej życiu. A wy gdzieś tam się plątaliście. Ktoś kto nie wiedział kim jesteście na pewno by nie powiązał faktów. Ale ja wiedziałem czego szukam. I gdyby Hermiona chciała rozgryzła by to. Znam ją na tyle by wiedzieć, że jest w stanie to rozszyfrować. Że Wiliame Prince nie istniał do wiosny tego roku.
- Stary przeceniasz jej możliwości.
- Jest najmądrzejszą czarownicą z naszego rocznika...
- Sumy poszły jej słabiej od Ciebie.
- To nie ma znaczenia. Moje SUMy to pic na wodę. Ojciec bał się, że je położę po całości. Cały piąty rok przeleciał mi między palcami, Czwarty i ten cholerny Turniej nie był lepszy. Bali się, że zawale je tak katastrofalnie, że Sędzia przyczepi się do Dziadka o zaniedbanie mojej edukacji. No wiesz pozory. Podsunął mi opracowane zagadnienia. Cholernie dobrze opracowane. To nie była moja praca. Wkułem to co mi dał. Tyle. A Miona... Ona jest bystra...
I dopiero wtedy zrozumiałem, że oni nie chcieli poznać prawdy. I to... Świadomość tego nie jest zbyt fajnym uczuciem. - przyznał ponuro.

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz