Dziedzictwo Merlina
Rozdział 1
Chłopiec o kruczoczarnych włosach stał na balkonie oglądając księżyc w pełni. Zastanawiając się jak czuje się Lunatyk i czy obecność Syriusza pomaga mu w tych trudnych dniach. Pewnie tak, Black potrafi być meczący i lekkomyślny jednak kiedy przychodziła potrzeba potrafi stanąć na wysokości zadania.
Harry w dalszym ciągu nie mógł się pogodzić z myślą, że potrwa jeszcze kilka miesięcy nim będzie w stanie spotkać się z mężczyzną nie odczuwając dyskomfortu. Wilkołaki były Czarno magicznymi istotami. A Przekleństwo Salazara uwrażliwiało czarodzieja na ten rodzaj mocy w tak dużym stopniu, że długotrwałe przebywanie w kontakcie z czarno magicznymi artefaktami, istotami czy czarami wywoływały objawy chorobowe. A nawet mogły doprowadzić do szaleństwa.
Według Severusa Wiliam nie był jeszcze gotów na choćby chwilowy kontakt z wilkołakiem i choć Remus regularnie pisywał do niego listy, z zapewnieniem, że jego ojciec ma rację i aby uzbroił się w cierpliwość i skupił na swoim zdrowiu, Wiliam miał wrażenie, że dla Severusa jest to wygodne wytłumaczenie bo ledwie toleruje Syriusza i wykorzystuje sytuację by nie spotykać się także z Lunatykiem.
- Mgiełka się na Ciebie skarży... – usłyszał za plecami. Spojrzał na ojca opartego swobodnie o futrynę.
- Nie mogę zasnąć...- mruknął.
- Dlatego chciała Ci pomóc!- zrugał go Severus.
Od kilku dni Mgiełka miała problem z rzucaniem na niego swoich uroków. Zaczęło się od posiłków, później od drzemek w dzień, aż w końcu moc Mgiełki nawet nocą nie utulała go do snu jeśli chłopak nie pozwalał jej na to. Wiliam w pierwszej chwili ucieszył się, że być może skrzacia moc w końcu zrozumiała, że nie jest małym dzieckiem.
Jednak ku rozpaczy Wiliama dosłownie dzień później Medyczka odkryła, że schudł prawie kilogram w tydzień, przez co Severus marszczył czoło bardziej niż kiedykolwiek . Jednak to nie było jeszcze wszystko. Znów wszystko wokół niego zaczynało wybuchać. Najpierw szklanka z sokiem kiedy chciał ją przywołać. Później kabina prysznicowa. Idąc korytarzem zrobiło mu się słabo i chciał uchylić okno w zamian wyleciały trzy.
Niespodziewane zawroty głowy najbardziej zaczęły go martwić choć nie przyznawał się do nich nikomu.
Jednak zdawał sobie sprawę, że lot na miotle może się źle skończył dlatego od kilku dni unikał tej aktywności ku zdziwieniu Syriusza. Idąc schodami nie zawsze był pewien swojego kroku. Unikał gwałtownych ruchów bo tracił równowagę. Cokolwiek się działo wiedział, że długo nie zdoła ukrywać tego przed dorosłymi. Jednak łudził się, że przebrnął przez rozprawę, nim będzie musiał kolejny raz martwić ojca...I pomyśleć, że zaledwie tydzień temu wydawało się wszystko układać...
- Jutrzejszy dzień będzie trudny, synu. Musisz odpocząć...- powiedział spokojnie Severus.
- Wiem... po prostu...
- Zamartwiasz się bez potrzeby. Mówiąc, że bedzie trudny mam na myśli tylko to, że Cię przemaglują. Główny Uzdrowiciel Będzie musiał Cię zbadać, później przesłuchanie. To będzie trochę trwało, ale nie wydarzy się nic złego...
- Tego nie możesz być pewien! – mruknął
- Posłuchaj. Może nie mam wpływu na przebieg całego jutrzejszego dnia, ale wiemy jakie opcje ma sędzia. Najgorsza to ustanowienie kuratora i nadzoru DOSu. Analiza magiczna wskazuje jasno, że daleko Ci do osiągnięcia magicznej dojrzałości. Musisz mieć magicznego opiekuna, zważając na niestabilność twojego rdzenia magicznego Nie mogą odciąć Cię od twoich krewnym w stopniu jakim za pewne by chcieli. Tylko Ty możesz się wyrzec Magii Przynależności. Nie mogą Cię do tego zmusić, a jednocześnie muszą ją uszanować. O dziwo powikłania po zdjęciu zaklęcia adopcyjnego i fakt jak niepewnie się wtedy czułeś przyniósł nam parę korzyści. Więc spokojnie... Nie zostaniesz z tym sam.
CZYTASZ
Harry Potter i Przekleństwo Salazara
FanfictionHarry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym ratunkiem jest zdjęcie zaklęcia adopcyjnego, które ujawnia, że jest synem Severusa Snapa i Anny Black, młodszej siostry Syriusza. Jak poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy uda mu się...