Dziedzictwo Merlina Rozdział 36

243 16 0
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 36

- Trójkąt Merlina jest darem. Darem nadprzyrodzonej mocy dla ludu. Utworzony za pomocą rąk Merlina. Przekazane dalszym pokoleniom za pomocą genów, ale w dalszym ciągu kierowane nadnaturalną siłą, co nie?- zaczął swój kolejny wywód jego pierworodny, a Severus mocniej zapadł się w swoim fotelu, gotów na kolejny monolog.

- Być może początek stworzenia tego nadprzyrodzonego zjawiska  zaczął się na długo przed Narodzeniem Merlina. Być może nawet Narodzenie Merlina z Krwi Salazara Slytherina i Córki Gobryka Gryfindora było planem tej nadnaturalnej siły. Połączenie  dwóch kompletnie różnych, a kompatybilnym dziedzictw stworzyło czarodzieja, który potrafił okiełznać te nadprzyrodzone siły. Merlin był wysłannikiem. – uznał z przekonaniem, a Severus w zamian jedynie uniósł brew. Nie komentując tego nawet jednym słowem.

- Artur, Morfeusz i Codoggan byli tylko narzędziami uzewnętrzniającymi te moce. A ich dzieci naczyniami niosącymi je kolejnym pokoleniom. Życie jednostki jest niczym w porównaniu do upływającego czasu. – stwierdził z przekonaniem, a Severus wzniósł oczy ku górze.

- Bo czymże jest życie jednego człowieka w porównaniu do całej konstrukcji świata? Czym jest życie takiego nic nieznaczącego człowieka jak ja? Jestem niczym. Kompletnym zerem w porównaniu do potęgi świata. Nic nieznaczącym karaluchem...

- Wyrośnięty z ciebie karaluch... Chociaż muszę się zgodzić z opinią Chrisa, że jesteś upierdliwy jak te upiorne Chochliki...- Nie wytrzymał Severus. Nastolatek zamilkł na chwilę, analizując słowa ojca po czym machnął ręką w geście by mu nie przeszkadzał.

- Z jakiegoś irracjonalnego powodu trafiło na mnie! No serio nie miało na kogo? Jestem leniwy, głupi, egoistycznym durniem, nie umiejącym zrozumieć istoty poświęcenia i odpowiedzialności. Odpowiedzialność nierozerwalnie związana jest z  etyką i dialogiem – to po prostu „odpowiadanie”  na relacje z rzeczywistością. Odpowiedzialność to także świadomość konsekwencji podjętych działań, odpowiedzialność za swoją wolność, ale także innych... A ja tego kompletnie nie rozumiem... Znaczy wiesz chyba rozumiem... Ale... – chłopiec przerwał swój monolog patrząc w sufit i Severus przez krótką chwilę wierzył, że fruwające znicze zaintrygują chłopca bardziej niż jego przemyślenia – Chyba jestem zbyt wielkim egoistą by przyjąć tak wielką odpowiedzialność. Jestem potworem. Naprawdę Jestem potworem, użalającym się nad sobą, stawiającym siebie na pierwszym miejscu. To obrzydliwe, nikczemne, okropne... Brzydzę się tym wszystkim. A teraz... A teraz Oni doskonale wiedzą jak okropną osobą Jestem.

Severus zamknął oczy modląc się o cierpliwość. Z trudem powstrzymywał chęć warknięcia na syna, potrząśnięcia nim i strzelenia mu równie długiego wykładu o tym jak ważną osobą jest sam w sobie i jak ważne jest jego życie tylko dla niego samego. Na chwilę obecną nie miało to najmniejszego sensu. Tak przynajmniej twierdził Magnus. Średniowieczny obraz z rozbawienie słuchał ich relacji z tego w jakim stanie wybudzili się chłopcy. Już pomijając sam fakt w jak katastrofalnym stanie fizycznym się obudzili ich stan psychiczny był obecnie o wiele większym zmartwieniem. Severus był boleśnie świadomy, że gdyby w tej chwili Voldemort zapukał do ich drzwi tych trzech durniów rzuciło by się do walki bez jakiejkolwiek troski o swoje bezpieczeństwo. Ich mózgi jakby zostały za programowe na „Wyższy Cel i przetrwanie ludzkości” i Severus na poważnie zastanawiał się czy Albus Dumbledore nie maczał przypadkiem swoimi lepiącymi się od cukru paluchami w ich umysłach. Bo to co pletli było niczym doskonałe odbicie słów starego maga.

„Przejdzie im...”- zapewnił stary obraz ocierając łzy rozbawienia.

„KIEDY!”- Wrzasnął Severus tracąc kompletnie panowanie nad sobą.

„ Jak przejdą trzeci próg”- Odpowiedział z rozbawieniem Magnus. A nogi Severusa ugięty się w przerażeniu. Bo jak mają utrzymać przy życiu tak... No co tu dużo mówić nieobliczalne istoty! Bo to, że żaden z nich nie myślał trzeźwo było oczywiste już po pierwszej dobie.

„ Utrzymaliście ich przy życiu jak byli w etapie kompletnego oddania, to poradzicie sobie z egzystencjonalnymi przemyśleniami. Mówiłem... Oni budują siebie w tej nowej dla nich rzeczywistości. A wy musicie przypilnować by nie zrobili sobie przy tym krzywdy! Uczą się chodzić nim zaczną biegać. Muszą zrozumieć istotę Mocy jaką zaczynają posiadać. Cel jej stworzenia. I możliwości jakie im daje. Pewnie było by łatwiej jakby psychicznie byli już bardziej dojrzali, ale to wy pozwoliście na zainicjowanie Trójkąta u szesnastolatków! Nawet Merlin wiedział, że nie może do tego dopuścić dopóki Codoggan nie uzyska dojrzałości magicznej! A ich, Morgana tępiła o wiele brutalniej niż ten wasz Voldemort! ”

-„ Żyją w nadrzędnym przekonaniu, że ich jedynym celem życiowym jest pokonanie Voldemorta! Że ich życie nic nie znaczy w perspektywie przyszłości Świata Magii! Są... Merlinie oni postradali rozum!” – wrzasnął Severus.

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz