PRZEKLEŃSTWO SALAZARA
Rozdział 7
„Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.”Severus wszedł do pokoju syna w kompletnym szoku. Paniczna informacja Mgiełki przerywającą jego burzliwe spotkanie z Tomasem Perevelly i Ksawerym Melyflua wytrąciła go z równowagi. Jednak jakkolwiek katastrofalnej sytuacji się spodziewał to to co ujrzał przerosło jego oczekiwania! Uciszył Tobiasza, który otwierał usta, obserwując to co otaczało łóżko chłopca.
- W dalszym ciągu nie rozumiem co tu się stało i dlaczego wokół Wiliama jest osłona.- Warknął. Bo histeryczne wyjaśnienia Mgiełki ni jak się miały to tego co zobaczył.
- Sam ją nałożył. – odpowiedział Syriusz, Severus zgromił go wzrokiem.
- Jak to Sam ją nałożył! Tworzenie osłon to nie jest pieprzone kichnięcie! Trzeba mieć pojęcie o konstrukcji, właściwościach, równowadze energetycznej! On nie ma o tym zielonego pojęcia! – Wrzasnął patrząc na błyszczącą osłonę w szoku. Tym bardziej, że ta wyczarowana przez jego syna była całkowicie zamglona, przez co nie mogli ocenić co dzieje się z chłopcem. Spojrzał na Joannę żądając wyjaśnień.
- Istnieje pewna praca.... Amerykańskiego uzdrowiciela. Prowadzi badania na wcześniakach, które były trzymane w osłonie prenatalnej. Facet twierdzi, że takie dzieci rozumieją osłony intuicyjnie. Bo dla nich to jest element rozwojowy... Ale Wiliam nie był niemowlakiem!- wyszeptała.
- Ale przeszedł gwałtowny wzrost Magii! O wiele bardziej intensywny niż płody w trzecim semestrze ciąży...- zauważył Tobiasz. – W sumie trzeba się zastanowić jak Potterowie utrzymali go przy życiu. Był skrajnym wcześniakiem...- spojrzał na Syriusza. Mężczyzna pokręcił głową.
- Nie wiem... Na początku nie widywałem się z nimi. James twierdził, że to może źle wpływać na Harrego. Stabilizacja zaklecia Adopcyjnego... Skąd miałem wiedzieć, że przez to cholerne lusterko zrobi coś takiego! - Severus zgrzytnął zębami zirytowany.
- Kilka godzin! Zostawiłem Was na kilka cholernych godzin! A Wy i tak nie umieliście go upilnować! Mówiłem byście powtórzyli zaklęcie szybciej! Mówiłem ! – wrzasnął Severus.
- To teraz jest najmniej ważne. Musimy ją z niego zdjąć zanim go wyczerpie. Jest wysokoenergetyczna, a skądś musi czerpać energię... Nie ma zewnętrznego źródła Energii jak moja osłona – powiedziała Joanna. Severus spojrzał na nią z furią.
- To dlaczego tego nie zrobiliście do tej pory?
- Nie możemy. Dlatego wezwaliśmy Ciebie. Może tobie się uda. – odpowiedziała Joanna.
Severus zazgrzytał zębami w irytacji. Rzucił szybkie Finite, ale nie zadziałało. Przyjrzał się uważnie osłonię. Była silna. Zwykły urok na nią nie podziała. Spróbował jeszcze czterech różnych przeciw zaklęć, ale nic nie działało. Dopiero wtedy zrozumiał jak poważnym zagrożeniem jest tak silna osłona dla Wiliama. Z całą pewnością stracił już nad nią panowanie.
- Jak długo już ją utrzymuje ? – zapytał z przerażeniem.
- Cztery godziny- odpowiedział Syriusz cicho. Severus spojrzał na niego jak na ostatniego idiotę, miał ochotę go rozszarpać, gdyby to cokolwiek by mu pomogło! Cztery godziny! Merlinie chłopak był pod wpływem osłony cztery godziny!
- I dopiero teraz mnie wezwaliście? Co jest z wami nie tak?
- Myśleliśmy, że sam je opuści. Kiedy zrozumieliśmy, że coś jest nie tak wezwałem Aśke. – powiedział Łapa żałośnie
- Do jasnej cholery chyba już nie chce słuchać twoich wyjaśnień.
Z przerażeniem spojrzał na Joannę w nadziei, że ona ma jakiś plan w zamian otrzymując bezradne spojrzenie pełne lęku.
- Nie dam rady. Nic nie działa. - przyznał cicho.
- Tomas jest Łamaczem uroków. Nie jedno już widział. Jemu może się udać. – powiedziała w końcu.
- Ta jasne już widzę jak tu przychodzi zwłaszcza po dzisiejszej dyskusji!- zakpił Severus. Na co Joanna prychneła mrucząc pod nosem coś o męskiej idiotycznej dumie.
- Nasze zaklęcia nie działają. Więc albo czekamy, aż osłona wyczerpie go do cna albo wezwę Tomasa.
Severus zamknął oczy w próbie uspokojenia rozszalałych myśli. W końcu kiwnął głową na znak, że się zgadza.
Piętnaście minut później mężczyzna wszedł do pokoju Wiliama
- Severusie, kto by przypuszczał, że tak szybko znów się zobaczymy?- powiedział na przywitanie, a pózniej sapnął widząc osłonę i jeśli Severus oczekiwał drwiącego uśmiechu to się go nie doczekał. Brwi Tomasa Perevelly zmarszczyły w analizie tego co widział.
- Dziękuję, że przybyłeś. – Mężczyzna machnął ręką jakby to nic nie znaczyło, albo odganiał natrętną muchę, która utrudnia mu zebranie myśli.
- Imponujące- mruknął.
- Było by, gdyby przy okazji nie zabijała mojego syna.
Perevelly zmierzył Severusa wzrokiem, ale nic nie skomentował. Podszedł do osłony przyglądając jej się uważnie. Rzucił delikatne zaklęcie które opłynęło barierę jakby ją skanowało. Gdy zaklęcie opadło Tomas wyprostował się w zamyśleniu i Severus już wiedział, że jest gorzej niż przypuszczali
- Wyjdźcie. Będziecie nam tylko przeszkadzać.
- Chyba sobie kurwa żartujesz. – odpowiedział Severus. Nie zamierzał zostawić syna na pastwę obcych osób.
- Wyprowadźcie go do cholery. Aśka przygotuj się. Jego serce może nie wytrzymać zdjęcia osłony. Musimy to zrobić szybko i sprawnie.
Pod Severusem ugięły się nogi. Tobiasz i Syriusz wykorzystali ten moment aby go wyprowadzić.
Trzy godziny...
Tyle czasu musieli czekać nim w końcu drzwi do pokoju Wiliama się otworzyły. Trzy długie godziny w trakcie których Severus był gotów zamordować Syriusza i Tobiasza. Trzy cholerne godziny w trakcie których był pewien, że tym razem już się nie uda. Bo kiedyś ciało chłopca musiało powiedzieć dość.
Przez trzy cholerne godziny Severus miał wrażenie, że jego świat się rozpada.
Gdy w końcu drzwi się otworzyły, a do uszu Severusa pikanie powoli wypuścił powietrze.
Harry był otoczony masa kabli, a do jego gardła była włożona rurka. Severus spojrzał na Aśke z przestrachem.
- Nie oddycha samodzielnie. – padła odpowiedź. Medyczka opadła bezsilnie na fotel.
- Severusie musimy go zabrać do Munga. Ja nie mogę już nic więcej zrobić.
Severus nie zdążył odpowiedzieć, gdy odezwał się Tomas.
- Aśka kurwa przecież go zabiją jak tylko wyprowadzisz go poza teren Fideliusa. Wiesz co się dzieje... – Severus z zaciekawieniem uniósł głowę.
- To co ja mam zrobić. Wykorzystałam już wszystkie możliwe środki. A i tak co chwilę jest tylko gorzej i gorzej!
- Skoro nic nie działa to podaj mu „Czarci Kryształ”-powiedział Tomas jakby to było oczywiste.
- Zwariowałeś? Jest za młody. Waży niewiele więcej jak 35 kilo! Nie podam mu tego.
- Dlaczego nie? Bo w książkach napisali, ze to czarno magiczna mikstura? Wygląda jakby właśnie tego potrzebował.
- Czarci Kryształ zabił młodego Notta- wyszeptał Severus czując jak mdłości przejmują nad nim kontrolę. Cholera jasna traci go. Spojrzał z przerażeniem na smarkacza. Jeszcze wczoraj wydawało się, że idą w dobra stronę, a dzisiaj?
- Nie jesteś Uzdrowicielem bracie – zrugała go Joanna
- Może i nie jestem, ale Chris po pierwszej dawce staną na nogi. A jego stan był dużo lepszy niż Wiliama.
- Podałeś „Czarci Kryształ” Christopherowi? Czy ciebie do reszty Merlin opuścił?
- Na co miałem czekać? Aż jego magia doprowadzi do czegoś takiego?- machnął ręką w kierunku nieprzytomnego Wiliama.
- Mam osiem dawek- powiedział w końcu Severus.
- Oczywiście, że masz w końcu nie na darmo jesteś Mistrzem Eliksirów prawda? Tylko dlaczego wcześniej mu tego nie podałeś?
Severus zmrużył oczy analizując postawę Tomasa Perevelly Wielokrotnie myślał o podaniu chłopcu „Czarciego Kryształu” Jednak obawiał się, że może w jakiś sposób skrzyżować się z „Przekleństwem Salazara”. Przypadek Apollo utwierdził go w przekonaniu że to nie najlepszy pomysł
- Nott zmarł bo jego krew nie była czysta! Rossier miał nie pewne korzenie... I przypadek Apollo potwierdził to o czym się mówiło od dawna. Nie mieli czystego dziedzictwa, Severusie. Jak myślisz Dlaczego Malfoy spieprzył? Bo jego syn też by nie przeżył! Ale twój przeżył Przekleństwo. Potrzebuję tylko wsparcia. Merlinie już i tak go wymęczyliście mugolskimi specyfikami. Podajcie „Czarci Kryształ” i dajcie dziecku żyć a nie gnić w łóżku!
- Podaj mu „Czarci Kryształ” . Czarno magiczne trucizny leczy się czarno magicznymi miksturami. Przekleństwo może I uwrażliwia na Czarną Magię, ale jej nie odrzuca, Severusie. Salazar to był diabelny Geniusz. Przecież o tym wiesz...
Powiedział i już miał opuścić pokój, gdy zatrzymał się jakby o czymś sobie przypomniał.
- Severusie przysięgam na mych przodków i mych przyszłych dziedziców, że nigdy nie wyjawię twojej tajemnicy. – Severus przyjął starodawną przysięgę stykając ich różki. Spojrzeli sobie w oczy i obaj bez słów zrozumieli, że tego dnia zostali sojusznikami.
CZYTASZ
Harry Potter i Przekleństwo Salazara
FanfictionHarry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym ratunkiem jest zdjęcie zaklęcia adopcyjnego, które ujawnia, że jest synem Severusa Snapa i Anny Black, młodszej siostry Syriusza. Jak poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy uda mu się...