Dziedzictwo Merlina
Rozdział 27
Ron wyszedł z kominka przyjmując pomocną dłoń Dyrektora. Jak w każdą sobotę miał obowiązkowe spotkanie z Uzdrowicielem Umysłu w Świętym Mungu.
Nienawidził tego. Nienawidził, że biorą go za psychopatę. A zawdzięczał to Tobiaszowi Prince’owi i Wiliamowi... pokręcił głową odganiając z myśli to imię.
Niedzielne wydarzenia w dalszym ciągu nie dawało mu spokoju. Przez cały tydzień nie mógł uspokoić myśli i dlatego ubłagał ojca, który towarzyszył mu w wizytach u Uzdrowiciela, by zanim odstawił go do szkoły pozwoliłby mu porozmawiać z Dyrektorem.
- Panie Weaslay...- Dyrektor oczyścił jego szaty z sadzy nim wskazał wolny fotel.
- Dziękuję, że zgodził się Pan na rozmowę.
- Twój tata twierdził, że bardzo Panu na tym zależało. Herbaty? Cytrusowego Dropsa? – zaproponował ciepło. Ron pokręcił przecząco głową. Dyrektor zmrużył swoje oczy z okularów połówek nim się odezwał- W takim razie co Cię sprowadza, Ronaldzie.
Ron zagryzł wargę.
- Chodzi o to...- Zawiesił głos zażenowany.
- O co chodzi... To chyba coś ważnego, prawda?
- Chodzi o Harrego! – wykrztusił w końcu.
- O Harrego?
- Tak! Ten... – zagryzł wargę nie mogąc wypowiedzieć obelgi.- Postanowiłem posłuchać Pana rady I porozmawiać z... Wiliamem- wykrztusił w końcu. – Tak jak Pan przewidział, Snape... On zagroził, że jeśli zbliżę się do niego to...
- Jestem w stanie sobie wyobrazić groźby Severusa... – przytaknął cicho Dubledore.
- Nie boję się jego gróźb! – zapewnił Ron. – Ale... No... Postanowiłem wykorzystać sytuację, aby go przeprosić. Ma Pan rację, że na drugiej sprawie to by było dobrze widziane... A po za tym... Merlinie. Ja wcale nie chciałem! To był wypadek! A on... No... Sporo przeze mnie wycierpiał...- wychrypiał słabo.
- Wiem o tym, mój chłopcze. I jak potoczyła się ta rozmowa?
Ron zacisnął mocno usta.
- Nie najlepiej...- przyznał w końcu.
- Co masz na myśli? Mam nadzieję, że go nie przekląłeś?
- Nie! Aż tak głupi to nie jestem! Ale... On wyczarował wokół nas coś. Jakby szybę? Widziałem ludzi za nią, ale nie słyszałem. Oni nas chyba też nie...
- Wyczarował barierę? – Nie dało się ukryć zszokowanej miny Albusa.
- No twierdził, że to jego „prywatna bezpieczna strefa” czy jakoś tak...
- Kto to zdjął? – padło szybkie pytanie. Ron zamrugał kilkukrotnie.
- No chyba On. Straszył mnie, że nie umie. Ale wydaje mi się. Jestem pewien, że to on ją rozbił.
- Rozbił?
- Rozsypała się na milion kawałeczków. – Dumbledore odetchnął z ulgą.
- A więc jeszcze nie doszedł do tego etapu.
- Etapu? – zapytał z zaciekawieniem Ron.
- Nie ważne... Rozmyślania starego człowieka. Kontynuuj obawiam się, że nie mamy za dużo czasu. Musisz wracać do szkoły. Jak przebiegła rozmowa?
- Nooo głównie to się darłem by to coś cofnął... Ale... – Ron spojrzał na Dyrektora z bólem. - On powiedział coś. Coś...
- Tak?
- On zasugerował, że jest Harrym...- wykrztusił w końcu, a Albus wyprostował się na krześle.
- Przecież to nie możliwe... Dlaczego On opowiada takie... Nie cierpię go! – wyszeptał Ron, mrugając mocno powiekami by pozbyć się łez.
- Dochodzi do siebie...- wyszeptał Albus, a głową Rona wystrzeliła do góry.
- Słucham...
- Ronaldzie...- zaczął spokojnym, ale pełnym bólu głosem. – Najwyraźniej to co się stało w tej barierze to to na co czekaliśmy od bardzo dawna.
- Słucham?
- Wiliam Prince jest Harrym. – powiedział Albus stanowczo, a usta Rona otworzyły się w szoku. – Nie przerywaj mi to wszystko Ci wyjaśnię.
- Ale...
- Posłuchaj. To zrozumiesz.
- On nie kłamał. Wiliam to Harry... taka jest prawda. Tamtego dnia, gdy Severus napoił go Przekleństwem...
- To on?!
- Niestety.- kiwnął smutno Albus- Mam dowody, że Severus nas zdradził choć wtedy tego nie wiedziałem.
- Wiedziałem! Ten Oślizgły...
- Ronaldzie proszę. Nie przerywaj. A więc tamtego dnia, gdy Harry został otruty musiałem podjąć bardzo trudna decyzję. Aby go uratować, musiałem zdjąć z niego zaklęcie adopcyjne.
- zaklęcie adopcyjne? – wyszeptał.
- Tak... Harry w rzeczywistości jest biologicznym synem Severusa Snape’a i Anny Black. To bardzo trudna i bolesna historia. Jak wiesz Severus jest śmierciorzercą. Bardzo... szanowanym w gronie Lorda Voldemorta. I tak też było, gdy Harry miał się narodzić. Widzisz, w kręgach Śmierciorzerców jest zwyczaj. By na pierworodnych rzucać zaklęcie przynależności. Jest to silny urok , praktycznie nie możliwy do zwalczenia. I zmusza on chłopców do oddania swoich mocy, ciał I mądrości Czarnemu Panu. I Severus chciał tego dla swojego syna...
- Co za...
- Nie przerywaj... Anna dowiedziała się o wszystkim. Zrozpaczona udała się po pomóc do Syriusza, a ten do Jamesa Pottera.
- Adoptował go?
- Tak. Na błagalne prośby Anny, James postanowił uczynić to dziecko swoim by był bezpieczny i to zaklęcie nigdy nie powinno być zdjęte. Jednak... Nie doceniłem Severusa... zaufałem mu Ronaldzie. Naprawdę przez lata myślałem, że strata żony i dziecka coś w nim zmieniło, ale nie... Oszukał mnie i Oszukał Voldemorta. To on przekonał Czarnego Pana, że użycie starożytnej mikstury to wyśmienity pomysł, że to nie da szansy na ratunek. Czy zrobił to z nienawiści do Harrego czy jakimś cudem dowiedział się prawdy? Tego nie wiem. I tamtego dnia też nie wiedziałem o wszystkich szczegółach, które teraz wiem... Przyniósł umierającego Harrego do szkoły. A ja nie mogłem pozwolić mu umrzeć! Szczerze wierzyłem, że Severus jest naszym sprzymierzeńcem i że zaopiekuje się Harrym w murach szkoły. Wierzyłem, że Harry poradzi sobie z Naszym wsparciem. Ale nie...
Gdy tylko mieli pewność, że transport nie zabije go, wraz ze swoim ojcem wykradł nieprzytomnego chłopca ze skrzydła i wywieźli do swojej rezydencji na Węgrzech. Od tego czasu pilnują skrupulatnie bym nie miał z nim kontaktu. Próbowałem podstępem zmusić ich do przywiezienia Harrego do szkoły. Nawet to się udało, ale gdy tylko Harry zaczynał jasno myśleć. Zabrali go... Widziałeś na pewno w jak okropnym stanie był w lipcu. To ich wina Ronaldzie. Poili go różnymi miksturami... by znów stał się...
- Stał się...? – Ron z przerażeniem spojrzał na swojego mentora.
- Posłuszny.- wyszeptał Albus.
- Oni go faszerują czymś? – wyszeptał zszokowany.
- Z całą pewnością. Nie na darmo w szkole jest prywatny medyk prawda? Tobiasz Prince to bardzo bogaty i wpływowy człowiek. I chce dziedzica... Oni chcą zmusić Harrego do wytworzenia Trójkąta Merlina. Ale jak za pewne wiesz... Szanse na to by przeżył taki długoletni rytuał są bardzo małe... Musimy go uratować Ronaldzie. Musimy uratować Harrego. Nim to się wydarzy. Christopher Perevelly I Septimus Meluflua mogą się wydawać niegroźni, ale oni zostali wychowani tylko w jednym celu, są zmanipulowani w ogromnym stopniu. Oni nie są poczytalni Ronaldzie. Są niebezpieczni. I mogą zagrozić Harremu. Jeśli Harry dojdzie do zdrowia. Pewnie nie będą długo czekać tylko go do tego zmuszą. Wiec nie możemy długo zwlekać. Harry Cię potrzebuje. Potrzebuję twojej pomocy i śmiem twierdzić, że w tej osłonie, że wyczarował ją w próbie znalezienia ratunku. Bo on sam sobie z nimi nie poradzi.
- Ma ochronę... Ciągle ktoś za nim chodzi. Za Perevellym czy Melyfluą nie. Tylko za Wiliamem...- zauważył Ron.
- Sam widzisz mój drogi... Ale jeśli Harry zaczyna być świadomy tego kim naprawdę jest. Mamy szansę. Mamy szansę obudzić go do końca. By przypomniał sobie wszystko... Tylko musimy się pośpieszyć. Myślę, że ta świadomość jest tylko tymczasowa. Pewnie... Myślę, że przez to zdarzenie na wieży musieli zmniejszyć eliksiry otępiające jego umysł, ale jeśli Harry zdrowienie znów zaczną go truć. Znów zaczną to robić by Harry był posłuszny.
Ron patrzył na Albusa z przerażeniem nim zapytał.
- Co mam robić?
- Musisz zrozumieć Ronaldzie, że Przekleństwo Salazara to naprawdę okrutną mikstura. Harry przeżył, ale cena jaką płaci za to życie jest ogromna. On... On może... On nie jest w pełni władz umysłowych. Bardzo wiele przeżył, a te potwory... Oni mieli wpływ na jego osąd przez Rok! To bardzo dużo... Jeśli go tu sprowadzisz to sobie z tym poradzimy. Uleczę go. Ale... Musimy go uratować jak najszybciej.
CZYTASZ
Harry Potter i Przekleństwo Salazara
FanfictionHarry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym ratunkiem jest zdjęcie zaklęcia adopcyjnego, które ujawnia, że jest synem Severusa Snapa i Anny Black, młodszej siostry Syriusza. Jak poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy uda mu się...