Dziedzictwo Merlina
Rozdział 39
Ciche pukanie do drzwi. Nacisk na klamkę. I nic.
Wiliam uniósł się patrząc na drzwi z uśmiechem. Wyglądało na to, że jego zaklęcie działa. Być może ojciec zrozumie, że nie chce z nim rozmawiać. W zasadzie to nikogo nie chciał widzieć.
- O siedemnastej jest kolacja na dole. Uważam, że mamy wiele do przedyskutowania w większym gronie, więc było by miło jakbyś zszedł. – chwile milczał trawiąc tą informację, po czym uznał, że warto odezwać się nim Severus straci cierpliwość.
- Jasne. – prosta odpowiedz, poważny, bez emocji głos.
Choć w głowie konkretny bajzel. Nie był pewien czy Severus go usłyszał, ale więcej nie próbował się przebić przez zaklęcie, więc może śmiało założyć, że dał mu chwilę na zebranie myśli. William boleśnie był świadomy, że zachowuje się jak smarkacz, ale czuł silną chęć uduszenia wszystkich przebywających w tym domu. Więc uznał, że lepiej zachować się niedojrzale niż uzewnętrzniać swoją wściekłość. To wszystko nie miało kompletnie najmniejszego sensu.
Ron, Hermiona, Christopher, Septimus, Ginny...
Christopher kochał Ginny.
Ron będzie wściekły.
On też był wściekły.
A z drugiej strony przecież nie miał do tego prawa! To ich życie. Nie wiedział co o tym myśleć i przez to czuł frustrację. To, że on uważał, że Ginny jest nietykalna jako siostra kumpla, nie znaczy, że inni też tak uważają. Jeśli nie Chris, zapewne w niedługim czasie ktoś inny by polubił Ginny. Nie był ślepy. Już na ich piątym roku, a na czwartym dla Ginny, wielu chłopaków się do niej „uśmiechało”. Nawet Ślizgoni. Prędzej czy później stałoby się. I nie ważne kto to by był, był boleśnie świadomy, że czułby się zawsze tak samo. No, może Malfoya stanowczo by jej odradzał, uznał ponuro.
Jego myśli przeskakiwały od zazdrości, przez wściekłość, do próby zrozumienia i świadomości, że Ginny wybrała całkiem dobrze. Chris był w końcu w porządku. A fakt, że podarował jej tak ważny artefakt rodzinny, znaczył bardzo wiele, więcej niż Septimus próbował im wmówić.
W końcu sam zaczął analizować to w innych, bardziej poważnych kwestiach. Kwestiach, dla których on sam nigdy by się nie zdobył na zbliżenie się do Ginny czy jakiejkolwiek dziewczyny.
Lord Voldemort
Dumbledore
Wojna
Trójkąt Merlina
Christopher powinien przemyśleć to zanim zaangażował się w związek, nie ważne czy poważny, czy nie. Powinien przemyśleć to zanim w ogóle poznał Ginny lepiej.
Jednak znał Chrisa. Poznał go dzięki ich wspólnej podróży przez drugi próg. Wiedział jak bardzo osamotniony czuł się w tym nowym dla niego świecie i jak bardzo potrzebował kogoś... kogoś takiego jak Ginny.
Kolejne pukanie przerwało jego myśli.
- Willi, pogadamy?
Septimus
Z nim też miał problem. Septimus miał dziwne przeświadczenia bycia za wszelką cenę odpowiedzialnym za wszystko i wszystkich. Za Chrisa i Williama, za rodzinę, za przebieg ich „magicznego związku”, za wszystko tak naprawdę.
Uniósł rękę i zdjął zaklęcie. Drugi nastolatek szybko wszedł do pokoju, a zaklęcie ponownie zblokowało drzwi.
- Słuchaj, Chris nie zawsze wszystko wyłapuje...
- Przyszedłeś tu go tłumaczyć? – zapytał siadając na łóżku krzywiąc się, gdy blizny po ranach zadanych przez Voldemorta podczas nieudanego rytuału ponownie dały mu o sobie znać. Septimus zagryzł wargę i opadł ciężko na krzesło.
- On ją naprawdę lubi, Tim... uważam… myślę, że to co mówił było prawdziwe. – przyznał w końcu.
- Nie znasz go tak dokładnie jak ja, Willi... On...
- W trakcie progu wyciągnęliśmy z siebie wszystkie paskudne wspomnienia, wszystko to czego się wstydziliśmy, a jednak o Ginny nie było nic...
- No właśnie! Ona dla niego nic nie znaczy! Widzisz, Chris lubi towarzystwo kobiet i wykorzystywał każdą okazję by je „poznawać”. - zamilkł tarmosząc swoje krótkie włosy - Nie wiem... Po prostu obawiam się, że on miesza te wszystkie emocje, boję się, że popełnia nieodwracalny błąd. Brak jakichkolwiek wspomnień o Ginny może świadczyć o tym, że ona... no, że to nie jest tak bardzo ważne jak on plecie...
- Albo znaczy na tyle dużo by nie chciał się tym dzielić nawet z nami.
- Sorry... Ale było wiele rzeczy, których nie chciałem byście wiedzieli... A jednak wypłynęły.
- Na poważnie? Bo moim zdaniem wypłynęło tylko to co utrudniało nam poznanie i zrozumienie siebie w kontekście naszego zaangażowania w Trójkąt. Nie było to miłe czy przyjemne, ale jednak ma to sens. Ginny... To co jest miedzy nimi to ich sprawa. Nie mająca jako tako wpływu na to co nas łączy. I tak powinno pozostać. Każdy z nas ma prawo choć do odrobiny prywatności. – powiedział cicho, a później spojrzał na Septimusa - Ron jest taką sprawą, Tim. Jestem na niego wściekły! Czuje się zdradzony i najchętniej to bym go przeklął raz na zawsze, ale nie mogę. Nie chcę. Nie jestem w stanie dopóki wszystkiego nie zrozumiem.
- A co tu jest rozumieć?
- Nas... Nasza przyjaźń nie jest prosta i przyjemna, ciągnie się za nią sporo syfu, którego nie rozumiem. Dumbledore kazał im mnie szpiegować. Przed porwaniem. A oni to robili, donosili na mnie.
- Słucham? Wiesz takie rzeczy i nadal chcesz... No nie wiem, ale takie coś raczej powinno dyskredytować go na całe życie, ale może to tylko moje naiwne zdanie?
- Posłuchaj, to może zrozumiesz. W trakcie progu nie wszystko było jasne. Moje emocje sporo zniekształcały i myślę, że to też utrudnia Ci spojrzenie na sprawę chłodno.
- To mi może wytłumacz! Bo serio uważam, że twoje zapatrzenie w tego człowieka jest nie tylko psychiczne, ale także niebezpieczne.
- Bo nie patrzysz na to także z punktu widzenia Rona. Wiesz, że między nami sporo złego się wydarzyło. Syriusz i ojciec chcieli bym przezwyciężył inicjacje z pomocą Dziedzictwa Blacków. Abym odzyskał stabilność dzięki Dziedzictwu swojej matki. Wierzyli, że to jest możliwe. A to był koszmar, nigdy wcześniej nie czułem się tak...
- Wiem co czułeś, Will. Też to przechodziłem…
- Tak. Nie zmniejszam Waszego cierpienia, trudu i tego co przeżyliście czy przeżywacie. Wiesz doskonale jak było, a ja w tym stanie byłem w domu Syriusza, oni też tam byli. Severus uważał, że powinni poznać prawdę. Ale ja się na to nie zgadzałem. Robiłem co mogłem by nie tylko dali mi spokój, ale także aby mnie znienawidzili. Byłem... naprawdę byłem wobec nich wredny i nieprzyjemny.
- To nie usprawiedliwia tego co zrobił.
- Dumbledore zawsze mówił im więcej niż mi. Wiele z nimi rozmawiał. Tak jak mówiłem, kazał im mnie szpiegować. Oczywiście dla mojego dobra. Dla wyższego dobra, to jego ulubiony argument. I oni to robili, w wierze, że robią dobrze, tak myślę. A później był turniej, odrodzenie Voldemorta, śmierć Cedrica… Kiedy wróciłem do szkoły Dyrektor zarządził, że potrzebuję dodatkowych lekcji. Sporo mi tłumaczył, opowiadał o Voldemorcie i o tym jaka jest moja rola. Spędzałem dużo czasu w biurze Dumbledore’a i zacząłem rozumieć, że moi przyjaciele nie są ze mną uczciwi. Byłem wściekły. Im więcej wiedziałem tym bardziej się od nich oddalałem i kiedy byłem pewien, że nie są godni za krzty zaufania James opowiedział mi ich historie. O tym jak to się stało, że Glizdogon został strażnikiem ich tajemnicy. Nie Syriusz, Nie Lunatyk. Glizdogon... Bo przez manipulacje Dumbledore’a James uwierzył, że Lunatyk nie jest wart zaufania. To wszystko wydarzyło się przez to, że James zmienił decyzję o strażniku Tajemnicy. Miał nim być Syriusz, ale bał się... Było oczywiste, że James wybierze akurat jego. Syriusz prosił, aby wybrał Remusa. Ale James mu nie ufał i wybrał Petera... A później... - zamilkł na chwilę. - Manipulacje... Septimusie. Manipulacje psychiką ludzką wszystko potrafi zmienić i zniszczyć. A moi przyjaciele byli manipulowani. Użyto przeciwko nim naszej przyjaźni. Ron skrzywdził mnie, ale nie jestem w stanie odrzucić go i zdyskredytować tylko dlatego, że w jego ocenie próbował mnie ocalić. Masz rację. Oni musieli mieć swoje przypuszczenia. Jednak... ja sam nie rozumiałem jak wielki wpływ ten człowiek miał na moje osądy dopóki Severus nie zaczął mi tego uświadamiać. A im więcej mówił tym więcej sam widziałem. W trakcie procesu przez te dwa tygodnie obserwowałem Rona, jego zachowanie... Wierzę, że Ron i Hermiona też w końcu zrozumieją jak bardzo Dumbledore nas zniszczył. Nie wiem jak to wszystko się ułoży, czy kiedykolwiek będziemy w stanie ze sobą rozmawiać tak jak kiedyś. Nie wiem tego. To nie jest tak, że nie widzę tego co robi Ron, nie jest tak, że w magiczny sposób zapomniałem o tych wszystkich złych rzeczach. Ale chce... Tim, ja muszę to zrozumieć, by ruszyć dalej. Nie przekreślę ich z dnia na dzień. Nie wywalę wszystkiego co razem przeżyliśmy z pamięci. Są mi bliscy. Ich zdrada boli jak cholera i dlatego muszę to wszystko zrozumieć. Nie jestem w stanie zaczynać nowego życia, kiedy za starym ciągnie się smród. Ale to nie ma wpływu na to co jest między nami. To całkiem inny poziom zaangażowania między czarodziejami. Oni są dla mnie ważni, ale tylko Wy jesteście w stanie zrozumieć dlaczego jestem taki... pochrzaniony... - skończył ze słabym uśmiechem – Nie każ mi wybierać, bo nigdy tego nie zrobię. I nigdy nie zrezygnuje z próby dotarcia do Rona i Hermiony. Tak samo jak nigdy nie spocznę byśmy przeszli przez ten Trójkąt i mogli w końcu żyć dla samych siebie. Też chce być wolny, co nie umniejsza mojej wdzięczności za to, że poświęciliście siebie, aby mnie uratować. I szczerze wierzę, że to zrozumiesz. Nie musisz lubić Rona i nie wymagam byś go nawet tolerował. Tylko proszę byś postarał się zrozumieć, że dla mnie to cholernie ważne by to wszystko wyjaśnić. Bez tego, ja nigdy nie będę czuł spokoju.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z naszym Willim!
Wiliam roześmiał się na to pytanie mierzwiąc swoje włosy w nerwowym tiku.
- A, no i sorki...
- Słucham?
- Sorry za włosy. Chyba Ci się udzieliło...
- Debil! Jak można tak wiele uzależniać od fryzury!
- Nie wiem. Severus twierdzi, że w ten sposób przejawiam bunt przed zaakceptowaniem faktu, że nie jestem Potterem. Lubiłem być Harrym. Było łatwiej...
- Łatwiej! ŁATWIEJ? Bycie Chłopcem, Który Przeżył było łatwiejsze?! Lecz się człowieku, bo normalny to Ty nie jesteś – stwierdził ze zgrozą.
W pokoju rozszedł się śmiech, pierwszy raz od dawna szczery i przyjacielski. William przechylił głowę.
- Ty też nie jesteś normalny Tim i to nas łączy. Twoje poczucie bycia odpowiedzialnym za wszystkich jest nie zdrowe. – spojrzał na drzwi – Ale myślę, że Chris potrzebuje teraz Twojej adwokatury zanim rodzice wmanewrują go w zaręczyny z Ginny. Choć wierzę, że on naprawdę wie co mówi, nie wierzę by był gotów na tak poważny krok.
Septimus zasępił się, patrząc na drzwi.
- Tego już się nie da odkręcić Will…
- Nic się jeszcze nie stało. To Amulet, nikt po za rodziną nie musi wiedzieć.
- Nie musi. Ale magia wie, ich moce naprawdę muszą do siebie pasować. To musiało się wydarzyć tylko jemu, pierwsza poważną dziewczyną, i już! To nie tak miało być! - Wiliam trawił to zdanie przez dłuższą chwilę.
- A jak miało być? – zapytał.
- No jak to jak? To Hogwart! Stary tam jest dwieście dziewczyn… Dwieście! Miały być imprezy, potajemnie spotkania, miało być fajnie, a ten debil uwiązał się przy jednej. Głąb! – mruknął, a Wiliam roześmiał się.
- Jesteś zazdrosny o Chrisa! – zauważył szczerze zdziwiony
- Nie! – zaprotestował, a po chwili zmarkotniał. – Wkurzył mnie. Willi, mamy szesnaście lat! To nie czas na poważne związki! Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo chcieliśmy trafić do Hogwartu... Poznawać to wszystko... A teraz on będzie się wgapiać jak ciele w jej oczy... Głupek.
- Masz mnie. - zauważył.
- Słucham?
- Masz mnie. Ja tam nie planuje zaręczyn. Nigdy.
- Chwila czy Ty...
- Czy proponuję byś wcielił w życie swój plan w moim towarzystwie? Tak! No, wiadomo ja to nie Chris... Ale z drugiej strony masz ze mną łatwiej. Starsze roczniki i tak uważają mnie za smarkacza...
- Czy ja wiem... Zoe Accrington ogląda się za tobą... Nerissa Brody zresztą też...
- Są na siódmym roku! – zauważył
- No właśnie! Nie wiem.... Może działają na nie groźby Severusa...
- A co ojciec ma do tego?
- Chodzą plotki, że po meczu z Gryfonami zwołał dziewczyny i zasugerował, że ich wnętrzności wylądują w jego kotle jeśli któraś zacznie puszczać maślane oczka do Ciebie.
Wiliam otworzył usta, a później je zamknął uznając, że w rzeczywistości coś takiego pasowało do Severusa.
- A to łotr przebiegły! A ja się zastanawiałem co ze mną nie tak, że żadna nie chciała ze mną gadać...
- Może dlatego, że świergotałeś z Anną pod ścianą...
- To twoja siostra do cholery! – zauważył. Septimus mrużył oczy przez chwilę nim wyciągnął rękę.
- W zasadzie z Tobą to lepsza zabawa. Znasz tajne przejścia.
- Poczekaj, niech odzyskam swoją niewidkę i mapę... Dopiero wtedy zrozumiesz jak wiele możliwości ma Hogwart - uśmiechnął się psotnie.
Zdecydowanie peleryna niewidka i mapa Huncwotów wraca do prawowitego właściciela uznał. Uścisnęli sobie ręce z łobuzerskimi uśmiecham. W zasadzie trochę zabawy nawet im się należy. A Hogwart może zacząć się już bać.~oOo~
GalaktykaAndromedy Dziekuje❣️
CZYTASZ
Harry Potter i Przekleństwo Salazara
FanfictionHarry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym ratunkiem jest zdjęcie zaklęcia adopcyjnego, które ujawnia, że jest synem Severusa Snapa i Anny Black, młodszej siostry Syriusza. Jak poradzi sobie z nową rzeczywistością? Czy uda mu się...