Dziedzictwo Merlina Rozdział 48

160 13 7
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 48

Muzyka roznosiła się w delikatny, przyjemny dla ucha sposób po salonie. Po uczcie na cześć Młodej Pary podest i meble zostały usunięte, aby Chris i Ginny mogli po raz pierwszy zatańczyć.

- Długo jeszcze ta szopka potrwa? - pyta cichutko Will obserwując tańczącą pierwszy taniec parę.

- Jeszcze chwila i my mamy do nich dołączyć. Później chwila oddechu na przemowy. Następnie taniec Artura z Ginny i Chrisa z mamą, na podmiankę z Molly i tatą. Część oficjalna się kończy krojeniem tortu i fajerwerkami o północy, kiedy to Hologram ma zniknąć, a rodzice i dziadkowie przenoszą się na prawdziwą imprezę. - streszcza Anna spokojnie, a oczy Williama robią się wielkie.

- Chwila! Ja nie umiem tańczyć. - szepcze o kilka tonów za głośno, bo Septimus patrzy na niego z rozbawieniem.

- Serio? Jak to nie umiesz? Jesteś Dziedzicem Molierów! Muzyka płynie w Twoich żyłach, a to co wyprawiasz z fortepianem jest obłędne... - gani go Anna.

- No serio, serio.... - mówi nerwowo.

- Widziałam Bal Bożonarodzeniowy, Will. Umiesz tańczyć... - szeptem kończy stanowczo ta dyskusje.

William patrzy na nią zadąsany.

- Nie będę robił z siebie kretyna!

- W tym temacie nie masz nic do gadania. Wyprostuj się, bo za chwilę zaczynamy. - Anna spogląda wyczekująco na Septimusa, a ten z miną cierpiętnika podaje dłoń Hermionie przybierając obojętny wyraz twarzy.

- Chris wisi nam flaszkę za to... - mruczy Septimus do ucha Williama, który uśmiecha się szeroko.

- To będzie dla niego niezły wyczyn. Obstawiam, że w tym domu nie ma już grama alkoholu...

- Co zrobić? Nam też nie jest lekko... - drwi Septimus - Plecy prosto, Prince! Ludzie się na nas gapią, więc zachowaj godność do samego końca. Lecimy Walcem Wiedeńskim. Tobiasz twierdził, że to ogarniasz, Paniczyku. Chris to pociągnie, a wszyscy i tak na nich patrzą.

William przełknął ślinę z trudem myśląc, że zabije dziadka jak tylko to wszystko się skończy. W odmętach pamięci starał sobie przypomnieć wszystko to czego uczył go Syriusz z Tobiaszem o Walcu Wiedeńskim, gdy przygotowywali go do roli „Dziedzica Rodu Prince".

- No dobra... Tylko Anka, niech Cię Merlin broni próbować prowadzić bo się pomylę. Nie mam wprawy, na poważnie... - mruczy cicho wyciągając dłoń i prostując plecy.

Anna uśmiecha się delikatnie podając mu swoją dłoń. Pierwsze kroki były lekko niezgrabne, mniej płynne niż u Chrisa, który z lekkością prowadził Gin w takt muzyki. Jednak po kilku sekundach odnaleźli wspólny rytm, na co Anna uśmiechnęła się szerzej zadowolona.

- Wiedziałam, że nie przyniesiesz mi wstydu... - William roześmiał się cicho.

~oOo~

- Piękny walc, Williamie. - Tobiasz podchodzi do chłopca kładąc mu dłonie na ramionach - Dobra robota.

- To było wredne. - mruczy pod nosem.

- To był przyjemny dla oka pokaz umiejętności tanecznych młodego pokolenia. - William wypuścił ze zmęczeniem powietrze.

- Zmęczony? - William spojrzał na dziadka, a później na Chrisa przemawiającego w ramach podziękowań.

- Nie wiem jak on daje radę. Merlinie, nie sądziłem, że jest taki... elokwentny.

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz