Dziedzictwo Merlina Rozdział 29

199 20 4
                                    

Dziedzictwo Merlina

Rozdział 29

- Gdzie twój ochroniarz?- zapytał Ron jak Wiliam uchylił drzwi od kabiny w łazience Jęczącej Marty.

- Gdzie Miona?- w zamian zapytał i zrobił krok w tył. Zakładając ręce na piersi. Na ten gest Ron uniósł brew.

- Nie musisz się mnie bać...- zapewnił speszony zachowanie Wiliama.

- Wybacz moją ostrożność ostatnim razem wyrzuciłeś mnie przez okno... – zauważył.

- To był wypadek... Stary ja nigdy...

- Wypadek? Rozkwasiłeś głowę ochroniarzowi, zostawiłeś go nieprzytomnego w tajnym tunelu pod zaklęciem kameleona, a później wszedłeś za mną na wieżę i zaatakowałeś! To nazywasz wypadkiem? – zapytał retorycznie.

- Merlinie! To nie było tak!

- A jak? – Zadrwił- Jon sam się potknął i rozbił głowę, a ja sam wypadłem z wieży?! Mogłeś mnie złapać debilu! Wystarczyło jedno zaklęcie! Jedno zwalniające zaklęcie! I wszystko skończyło by się na cholernych wrzaskach Ojca! Ale nie... Nie zrobiłeś tego! Chciałeś mnie zabić!

- Harry błagam...- wyszeptał.

- Nie nazywaj mnie tak! Nie tu... A najlepiej Zapomnij co Ci powiedziałem. Snape dostanie szału jeśli się dowie...- wyszeptał przeczesując swoje włosy. – Uznajmy to za zamknięty temat. Jeśli to skłoniło Cię do tego podstępnego kłamstwa.  Stało się. Mam nadzieję, że zanim skrzywdzisz następną osobę kilka razy się zastanowisz... Bo serio Ron. Trafisz za kratki...

- Twój Dziadziuś o to już zadba co? – zadrwił.

- Nie próbuj tego... Nie sprowokujesz mnie...

- Stary ja nie chce Cię prowokować! Chcę, abyś zaczął ze mną rozmawiać.

- Ron nie mamy o czym rozmawiać. Wszystko się między nami zmieniło i... – zawiesił głos nie mogąc wypowiedzieć słów  

- No tak. Masz teraz tatusia i dziadziusia, bogatych kumpli i wszystko czego zawsze pragnąłeś, po co Ci ktoś taki jak ja?

- A ty dalej swoje? Zawsze przeliczasz wszystko na kasę? Lata lecą, a Ty dalej tkwisz w tych swoich poglądach? Nieważne...- westchnął ze zmęczeniem- Nie mamy o czym rozmawiać, przynajmniej do czasu kiedy twoje myślenie jest tak... ograniczone. – Odwrócił się z chęcią opuszczenia łazienki.

- Oni Cię wykorzystują! Manipulują tobą! Proszę stary porozmawiaj ze mną!

- Oni? Znaczy kto? Snape? Dziadek?   Wiesz chyba pierwszy raz ktoś robi co może bym nie pozwalał sobą manipulować... Ciekawe doświadczenie po tym co robił Dumbledore!

- Dumbledore? On chce dla ciebie dobrze! Proszę Posłuchaj... – Podszedł do Wiliama i przydusił go do ściany.

- Serio stary! Tylko on jest w stanie nam pomóc! Przecież to wiesz! Merlinie latami nam pomagał! Teraz też to zrobi! – Wiliam tylko prychnął.

- Puść mnie. Za tymi drzwiami stoi Ray. Już i tak długo nie wychodzę. Nie chcesz mieć problemów.

- I to Cię nie wkurza? Ta ciągła obserwacja. Dlaczego na to pozwalasz?

- Wiesz dlaczego? Bo Ci faceci choć irytujący są najlepszym dowodem na to, że kogoś w końcu obchodzi moje bezpieczeństwo! W końcu nie muszę  martwić się czy ktoś nie celuje w moje plecy! Dlatego się na to zgadzam! Ale skąd ty masz mieć o tym pojęcie?  Nigdy nie byłeś mną. Zawsze Widziałeś tylko plusy z bycia „Złotym Chłopcem”. Nigdy nie widziałeś negatywów nie? Puść mnie....- wychrypiał rozłoszczony. – Puść... – Warknął po raz kolejny, ale Ron był od niego większy i Wiliam z irytacją stwierdził, że siłowo nie ma z nim najmniejszych szans. Miał swoje moce... Ale Na wszystkie świętości. Nie mógł... Nie był w stanie przekląć niczym Rona.

Harry Potter i Przekleństwo SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz