Rozdział 60

140 10 16
                                    

April

Wysiedliśmy z wozu i usłyszeliśmy strzały i krzyki. Brama jest zamknięta, ale na szczęście ktoś zrobił obok dziurę. Weszliśmy przez nią na teren Alexandri i zobaczyliśmy upadające ciała kilku mężczyzn. Spojrzałam w stronę Ruth, Carl'a i Olivii. Jeden z mężczyzn dźgnął dziewczynę, a Carl go zabił. Podbiegliśmy do nich, a Ron pomógł chłopakowi wnieść Ruth do środka. 

- Co się tu stało?

- Grupa ludzi nas napadła. Wiemy o nich tylko tyle, że na czołach mają literę ,,W" - może to o nich mówiła ta kobieta. Ale my nie mieliśmy żadnych znaków.

- Idź znajdź Denise, ja na razie się nią zajmę - powiedziałam i podeszłam do dziewczyny leżącej na kanapie. Została dźgnięta od strony pleców, dlatego trzeba ją przełożyć na brzuch. Poprosiłam o to Carl'a, a gdy to zrobił wzięłam zwykły ręcznik i zaczęłam uciskać ranę. Po chwili wbiegła Olivia, niestety bez Denise.

- Nie udało jej się - kurwa. Naprawdę w takim momencie.

- Weź stąd Carl'a, on nie powinien na to patrzeć - szepnęłam do dziewczyny, a ta próbowała wziąć Carl'a do innego pokoju. Chwilę się wyrywał, ale w końcu odpuścił.

- Ron musisz mi pomóc. Sama nie dam sobie rady. Mamy dwa wyjścia. Zszyć tą ranę, lub jakoś ją przypalić.

- Pójdę poszukać igły, nici i jakiś alkohol - kurwa nie jestem pewna czy to może być taka zwykła igła i nić. Kiedyś planowałam zostać lekarzem i dużo o tym czytała. Pacjentowi po dźgnięci nożem daję się około 20 % szans na przeżycie. Do tego ona się tu wykrwawia.

- Kurwa, masz coś?!

- Tylko alkohol.

- To musi wystarczyć - chłopak zbiegł na dół z butelką wódki.

- Uciskaj jej ranę - powiedziałam i zapalniczką rozpaliłam ogień w kominku. Potrzebuję jakiś metalowy pręt. No tak, to gówno do kominka. Wzięłam przedmiot do ręki i włożyłam w ogień.

- Ron! Polej ranę alkoholem i się odsuń - powiedziałam i wyjęłam pręt z ognia. Podbiegłam do dziewczyny i przyłożyłam jej gorący przedmiot do rany. Zaczął unosić się okropny zapach i dym. Jak dobrze, że jest nieprzytomna. Po chwili oderwałam to metalowe gówno od dziewczyny i rzuciłam je na podłogę.

- Co teraz?

- Nie wiem. Chyba tylko to możemy zrobić. A kiedy, a jeśli się obudzi podamy jej leki przeciwbólowe. Możesz iść po Carl'a - owinęłam dziewczynie ranę ręcznikiem i zwymiotowałam na podłogę.

- Co z nią?! Będzie żyć?! - spytał chłopak który wbiegł do pokoju.

- Raczej... raczej tak - powiedziałam, wzięłam pistolet do ręki i udałam się w kierunku drzwi.

- Gdzie idziesz? - spytał Ron, a ja spojrzałam na niego otwierając drzwi.

- Zobaczyć, czy na pewno żaden skurwiel nikogo nie skrzywdzi. A już na pewno nie moich przyjaciół - powiedziałam i trzasnęłam drzwiami. Weszłam na główną drogę Alexandri na której było pełno ciał tych ludzi. Zobaczyłam coś. Nie wiem czy to trup czy człowiek, ale czołga się po ziemi w stronę bramy. Podbiegłam do tego czegoś i zobaczyłam, że to człowiek z literą ,,W" na czole. Jest chyba postrzelony w nogi i nie może chodzić. Jeszcze raz postrzeliłam go w jedną z nóg, a on krzyknął.

- Spójrz na mnie - człowiek w krótkich czarnych włosach skierował na mnie wzrok.

- I przypatrz się kurwa uważnie, bo jestem ostatnią osobą którą zobaczysz - powiedziałam pokazując broń.

- Wiesz, to nic osobistego, ale ty i twoi kumple zabili naszych ludzi. Rachunki muszą być wyrównane, prawda? - wymierzyłam w głowę faceta i strzeliłam...

  Dramatyczny rozdział. Chyba najbardziej lubiana postać może umrzeć, a to nie wróży nic dobrego. Mam nadzieję że rozdział sie podobał.
Cześć: )
#MrsRhee 💘🦄

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz