Rozdział 8

282 24 1
                                    

                             April

Głosy. Wszędzie one. Miliony na raz. Wszscy coś mówią, mają jakieś pomysły, a ja nie wiem co się dzieję.
Znowu wszystko zwalnia, a po chwili staję się szybsze. To nie jest regularne, to przychodzi kiedy się tego nie spodziewam. Muszę usiąść. Poczułam ręke na ramieniu i znowu wszystko wróciło do normy.

- April, chodź idziemy do środka - powiedziała Carol, a ja wstałam i poszłam za grupą. Podeszło do nas dwóch mężczyzn i zaczęli ustalać coś z Carl'em i Ruth, ale nie przysłuchiwałam się tej rozmowie. To miejsce jest takie ładne. Wcześniejsze budynki które mijaliśmy były zniszczone i pełne trupów, a tutaj. Ludzie, czystość, jakby to miejsce ominęło to co się dzieję na zewnątrz.

- April, wszystko ok?

- Tak Ron, jest okej.

- Skoro tak mówisz. Wydajesz się dzisiaj taka, nieobecna.

- Wiem, ale nie przejmuj się to normalne. Wiesz, martwię się o ciebie.

- Dlaczego?

- Straciłeś rodzinę, a zachowujesz się normalnie. Rozbawiasz mnie i próbujesz złapać dobrą perspektywę na świat.

- Bo niektórzy nie lubią mówić o swoich emocjach i trzymają ból w sobie.

- To źle, bo ten ból zabija cię od środka.

- Tak jak większość rzeczy. Tak już jest, nic z tym nie zrobimy - położył dłoń na mojej głowie i zaczął  rozwalać mi włosy.

- Ej, zostaw włosy - zrobiłam to samo i po chwili zorientowałam się, że ludzie się na nas patrzą - Patrzą się na nas jak na umysłowo chorych.

- Trudno - w tym momencie podeszła do nas Ruth i zaczęła wszystko tłumaczyć.

- Słuchajcie, to jest miasto. Jego szefem jest Gubernator - wskazała ręką na mężczyznę - pozwolił nam tutaj zostać w zamian za pomoc. Ktoś zaraz zaprowadzi nas  do naszych mieszkań.

- Jesteście pewni, że chcemy tu zostać-spytał Ron. Chyba wolałby stąd odejść, nie wiem dlaczego.

- Tak - odpowiedziała Beth - teraz nie mamy innej opcji. Lepsze to, niż pałętanie się bez celu - niby tak, ale narazie nie wiem co myśleć. Pogadam z Carl'em, mam pewien pomysł. Podeszłam do chłopaka który rozglądał się po mieście.

- Carl.

- Tak?

- Pójdę za bramę poszukać jakichś przydatnych miejsc gdyby tutaj się nie udało.

- Jeśli chcesz. Ale uważaj na siebie. Jesteś niedługo po tym wypadku, twoja rana jeszcze się nie zagoiła, nie powinnaś się przeciążać. Lepiej weź ze sobą Ron'a lub Matt'a.

- Nie chcę żebyście traktowali mnie jak niepełnosprawną, ale wezmę kogoś do pomocy.

- I dobrze.

- Uważajcie na siebie - odeszłam od chłopaka i poszłam do mojego brata który rozmawia z Beth. Nie będę im przeszkadzać. Trudno, pójdę sama, nie będę targała Ron'a po tych trudnych wydarzeniach. Zbliżyłam się do bramy, a ta się otworzyła. Udam się na wschód od tego miejsca. Idę powoli drogą z kamieni. Ciekawe co spotka mnie tym razem...

   Witam! Kolejny już dziś rozdział. Łał jak to szybko leci. Ten rozdział mi samej się nie podobał, ponieważ za luja nie mialam na niego pomysłów. Jesli jednak komuś się on podobał to zostaw ☆ i komentarz ;)
#MrsRhee 💘

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz