April i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?
Otworzyłam oczy i od razu wstałam. Weszłam do łazienki , umyłam się po czym weszłam do garderoby po jakieś ubrania. Zabrałam czarne spodnie i bokserkę do tego brązowe kowbojki i bluzę trójkolorową. Wyszłam z domu i stanęłam na środku Alexandrii w najwyższym punkcie. Mieszkańcy stali i wpatrywali się we mnie. Po chwili przyszedł też Carl.
- Witam ! Przejdę od razu do rzeczy ! Mam plan który może się udać ! - Odparłam ,a wszyscy spojrzeli po sobie.
- Potrzebujemy ludzi jak i broni. Więc dziś Rosita i Abraham pojadą na wzgórze dyskutować z Gregorym. A ja i Carl pojedziemy szukać innych ludzi w sektorze A . B przeszukają Aaron i Shane.- Ludzie słuchali mnie bardzo uważnie.
- Gdy już najdziemy na tyle ludzi i broni żeby móc walczyć zrobimy to. Wtedy przedstawię wam dokładniejszy plan. - Zeszłam z platformy i ruszyłam w stronę zbrojowni. Zabrałam łuk , strzały i czekan. Po chwili zjawił się Carl , Shane , Aaron , Abraham i Rosita.
- Mamy cztery pistolety , karabin i kuszę. - Rosita zabrała pistolet , Abraham za to karabin i podałam i krótkofalówkę po czym wyszli. Shane i Aaron wzięli po pistolecie i także dostali krótkofalówkę. Została kusza i pistolet.
- Zabierz i to i to może nauczysz się z niej strzelać. - Chłopak wziął to co powiedziałam i wszyscy wyszliśmy za bramę Alexandrii.
- Myślisz ,że się nam uda ?
- Co uda ? - Zapytał chłopak.
- Znaleźć jakiś ludzi. - Nie odpowiedział bo zza drzewa wyszło parę trupów. Załatwiłam 3 najbliższych i ostatniego zostawiłam mu.
- Twoja kolej. - Brunet nałożył strzałę na kuszę i strzelił. Pierwsze kilka strzał wbiło się w drzewo obok trupa lecz następna przebiła jego czaszkę na wylot.
- Niezły jestem , zajebisty wręcz. - Zaśmiałam się i oboje wyciągnęliśmy strzały z głów trupów. Przez dłuższy czas szliśmy w cisz ,aż w końcu dotarliśmy do jakiegoś rozwidlenia. Paru mężczyzn w zbrojach borykało się z grupką sztywnych.
- Bingo . - Powiedziałam i oboje podeszliśmy żeby im pomóc. Zimni padali jeden po drugim. Wyciągnęłam czaszkę z głowy ostatniego trupa i wtedy odezwał się jeden z nich.
- Dzięki za pomoc . Mam na imię Daniel. - Wyciągnął rękę w naszą stronę ,a my ją ignorowaliśmy.
- Jestem Ruth ,a to Carl. Macie jakiś obóz ? - Zapytałam.
- Tak , możemy was zaprowadzić do niego. - Oboje kiwnęliśmy głową na tak.
***OSADA***
- Pogadam z królem i zaprowadzę was do niego zaraz. - Pobiegł w stronę jakiegoś budynku zostawiając nas samych. Rozglądałam się i zauważyłam ,że mają tu strasznie dużo ludzi.
- Carl jeżeli uda nam się dogadać z ich przywódcą możemy dać radę. - Chłopak spojrzał na mnie uśmiechnięty i przytulił mnie do siebie.
- Masz rację. - W tej chwili podbiegł do nas Daniel i zaczął prowadzić do swojego przywódcy. Stanęliśmy przed nim i pierwsze co ujrzałam to wielkiego tygrysa na łańcuchu leżącego koło człowieka w dredach.
- Jestem Król Ezekiel. Witam w Kingdom! - Powiedział ,a tygrys zaczął ryczeć..