April
- I co? Robią coś podejrzanego? - spytałam Ruth która wróciła z lasu wraz z ludźmi którzy przyszli do nas wczoraj.
- Nie, chyba są normalni. Na zwiadach nie robili nic co zwróciło moją uwagę - odpowiedziała dziewczyna odkładająca na blat swój łuk.
- Skoro tak mówisz... Chyba mogą z nami zostać. Pogadaj o tym z Matt'em, ja idę się przejść - wzięłam siekierę do ręki i wyszłam trzaskając drzwiami. Nadal brakuje mi rodziców. Może nie byli zbyt troskliwi i kochający, ale byłam do nich przywiązana. Jeśli chodzi o Matt'a, on zawsze ich nienawidził. Zawsze powtarzał mi, że kiedyś od nich odejdzie i zabierze mnie ze sobą. Jest ode mnie starszy o 11 miesięcy i bardzo mnie kocha. Jestem już w miejscu które wczoraj znalazłam. Duży dąb na którego łatwo można wejść, a wokół mała rzeczka. Siedzę obecnie koło wody i patrze na moje odbicie w niej. Kurwa. Ktoś tu jest. Usłyszałam trzask łamanych gałęzi. Szybko wstałam z bronią w ręku. Zobaczyłam Ron'a patrzącego w moim kierunku.
- Co tu robisz?
- Nic, po prostu zabłądziłem. April możemy pogadać?
- Okej, siadaj - opuściłam broń i rzuciłam ją na ziemię po czym znowu usiadłam. Po chwili chłopak był koło mnie.
- Dziękuję, że nas nie zabiliście i możemy z wami zostać. To wiele dla mnie znaczy, to moja rodzina i chcę ją chronić.
- Nie ma za co. Krótko przed tym jak do nas przyszliście zginęli moi rodzice. Został mi tylko Matt.
- To przykre.
- Nie mówmy o tym. Powinniśmy się martwić o to co będzie. Ścigamy się?
- Co?
- Kto pierwszy wejdzie na drzewo da zadanie drugiej osobie. Wiem, że to dziecinne, ale chyba nie mamy nic lepszego do roboty.
- Więc start - chłopak szybko udał się w kierunku drzewa. Po chwili go wyprzedziłam, ale uderzyłam się w nogę i na chwilę się zatrzymałam. Ostatecznie Ron wygrał.
- No dobra, wiec jakie mam zadanie?
- Pocałuj mnie - jego propozycja mnie bardzo zdziwiła, ale nie pokażę mu, że jestem tchórzem.
- Dobrze - pocałowałam chłopaka w usta. Miał zaskoczoną minę, ale się uśmiechnął - Co?
- Nie nic April, ale nie myślałem, że to zrobisz.
- A jednak, powinniśmy wracać.
- Racja - powoli zeszliśmy z drzewa i udaliśmy się w stronę stacji. Cały czas myślę o tym pocałunku. Był fajny. Tak samo jak Ron , wydaję się taki troskliwy i opiekuńczy.
- Kim ty jesteś, opuść broń - usłyszeliśmy krzyki Matt'a i Ruth. Z siekierą w ręku wbiegłam do środka i ujrzałam jakiegoś faceta mierzącego do dziewczyny. Bez namysłu rzuciłam siekierą w jego stronę, a ta wbiła się w jego czaskę. Odwrócił się w stronę moja i chłopaka.
- Tato! - krzyknął przerażony, a facet upadł na ziemię.
- Ruth, co tu się stało?
- Ten facet wparował tu, podszedł do Jessie i ją uderzył po czym złapał Sama za ubranie i też chciał go uderzyć, ale Matt go postrzymał. Myślałam, że to koniec lecz on uderzył Matt'a i wtedy podbiegłam ja i przystawiłam mu spluwę do skroni. Mężczyzna puścił twojego brata i odsunął się w kierunku drzwi. Wtedy zjawiliście się wy - sytuacja wygląda dość nieciekawie. Kto to jest i na chuj tu przyszedł. Pogadam z Jessie, może wie coś więcej.
- Hej Jessie, co to za facet?
- To, był mój mąż - powiedziała patrząc na swoje dzieci.
- Co? Więc dlaczego cię uderzył?
- Może się zdenerwował, że jesteśmy z obcymi ludźmi, a nie z nim. Ale to nie moja wina, kiedy spotkaliśmy grupę trupów myśleliśmy że nie żyje.
- Jessie, ja cię nie obwiniam. Ale nie miał prawa cię uderzyć. A co ważniejsze, nie miał prawa uderzyć Sam'a - po tych słowach odeszłam od kobiety i udałam się w stronę Ron'a który siedzi na zapleczu.
- Ron? - zaczęłam powoli mówić do chłopaka który opierał się głową o blat.
- Ta? - chłopak się podniósł i patrzył mi w oczy.
- Nie jesteś zły?
- Trochę, ale wiem, że nie wiedziałaś. Mógł zrobić komuś z nas krzywdę.
- Coś takiego zdarzało się już wcześniej? - chłopak przez chwilę milczał.
- Tak - podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Przepraszam - w tym momencie na zaplecze wbiegła Ruth.
- Mamy problem!
- Co jest?
- Sory ,że przeszkadzam zakochańce ,ale kolejna grupa ludzi zbliża się w naszym kierunku - zakochańce? To chyba za mocne słowa, ale teraz to nie ważne. Wbiegłam na główną część stacji i zastanawiam się co się dzieje.
- Bierzcie broń! Wszyscy! Jeśli będzie trzeba zabijajcie...
Witam. Ciekawe kto mógł dojść na stację? Czy będą to dobrzy ludzie? Mam nadzieję że rozdział się podobał jeśli tak zostaw ⛤ i komentarz.
#MrsRhee ❤
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanficApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?