Rozdział 90

97 11 1
                                    

April

- Patrz, stacja, moja stacja. Jesteśmy już blisko. Chyba będziemy przed walką - serce mnie zabolało gdy ją zobaczyła. Ja dałam pomysł, stworzyłam ją. A teraz ona już nie istnieje. Jest pusta. Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy puszki po jedzeniu. Zaczęłam przeszukiwać miejsca w których trzymaliśmy broń. Znalazłam nóż i pistolet. Broń dałam chlopakowi, a ostrze zatrzymałam.

- Chodźmy, tu już nic nie ma - Ron pociągnął mnie do wyjścia i znów znaleźliśmy się na drodze. Boję się przed nimi stanąć. Chyba po prostu będę to obserwować z drzewa.

- Może nie idźmy tam.

- Nalegałaś cały tydzień by to zrobić. Co się stało?

- Nic - mam nadzieję że Alexandri się uda. Ci ludzie nadal wiele dla mbie znaczą. Staram się tego nie pokazywać, po prostu być twardą.

- Przecież cię znam. Wiem, że coś jest nie tak.

- Po prostu boję się tam być. Wiem, że będziemy to obserwować z daleka, ale ktoś zawsze może nas zauważyć. Wiesz, że oni są przekonani że z nimi byliśmy i mogą strzelać.

- Więc o tym cały czas myślisz. Jeśli nie chcesz tam iść nie będę cię do tego zmuszał.

- Trzeba to zrobić i to wszystko zakończyć.

- Dobrze, że tak zdecydowałaś. Już jesteśmy - zobaczyłam wysoką bramę i samochód Negana. Nie słychać strzałów, krzyków. Nic, jakby było już po wszystkim. Zaczęłam wchodzić na drzewo, które znajduję się tuż przy bramię, a chlopak wspinał się zaraz za mną. Zobaczyłam Negana, Merla i kilkoro jego ludzi siedzących w półkole. Ruth trzymała w ręku Lucille.

- Spójrz Ron, chyba im się udało.

- Chyba masz rację - Ruth zaczęła uderzać Negana, a kiedy skończyła i chciała odejść Merle się na nią rzucił. Usłyszałam strzały i przeszłam z drzewa na branę. Zeskoczyłam z niej i zaczęłam biec w kierunku dziewczyny.

- April, stój! - usłyszałam jrzyk Ron'a, ale nie zatrzymałam się. Zrzuciłam faceta z dziewczyny i zaczęłam go bić i dźgać nożem. Ron przybiegł za mną i zaczął ściągać mnie z ciała mężczyzny.

- Wiedziałem, że tak łatwo o nich nie zapomnisz.

- To prawda, ale teraz trzeba  ich zabić Ron - zacisnęłam nóż w ręcę i zaczęłam mordować jego ludzi. Cały czas słychać wystrzały. Zobaczyłam jak wielki tygrys pożera niektórych z nich. Czarnoskór mężczyzna w dredach dawał rozkazy tygrysowi, ale po chwili upadł. Kula przebiła jego klatkę piersiową. W pewnym momencie na bok pociągnął mnie Jezus...

  Hej! Negan w końcu pokonany, ale także Ezekiel mysiał pożegnać się z życiem. Mam nadzieję że rozdział się podobał. Cześć  :)
#MrsRhee

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz