April
- Nie wyobrażasz sobie jak ona teraz cierpi.
- Wiem, nie obwiniam jej. Ale nie chciałem tego zrobić. To był wypadek.
- To nie twoja wina. To nasza wina. Ale musimy się z tym pogodzić. Inaczej nie damy rady żyć - jeszcze mocniej złapałam chłopaka za rękę i zaczęłam go ciągnąć w stronę zbrojowni.
- Gdzie idziemy?
- Musisz mi pomóc. Rozmawiałam o tym z Deanną. Pojedziemy do stacji w której dzisiaj byliśmy, oczyścimy ją. Będzie można obserwować czy nie idzie zagrożenie. Chyba że nie chcesz jechać.
- Jadę. Co mam zrobić?
- Idź po auto. Ja załatwię resztę - puściłam chłopaka i weszłam do zbrojowni. Zobaczyłam jak Olivia coś liczy.
- Hej.
- Hej. Potrzebujesz czegoś?
- Tak. Karabin, dwa pistolety i jedzenie. Deanna o wszystkim wie - kobieta weszła do składu broni i przyniosła to czego potrzebuję.
- Ile jedzenia potrzebujesz?
- Na kilka dni... Mam pytanie.
- Jakie - spytała wybierając produkty i wsadzając je do plecaka.
- Mamy krótkofalówki?
- Tak... Są w tej szufladzie - pokazała palcem na szufladę i dalej pakowała żywność. Wyjęłam dwa przedmioty, a kobieta podała mi plecak i broń.
- Mam nadzieję, że tyle starczy.
- Na pewno. Dziękuję - powiedziałam i wyszłam. Zobaczyłam Aarona. W sumie mógłby nas zmienić za kilka dni albo poprosić o zmianę kogoś innego. Porozmawiam z nim.
- Aaron - krzyknęłam, a mężczyzna spojrzał na mnie i podszedł.
- Tak?
- Jadę z Ron'em na stację w której ostatnio byliśmy. Mógłbyś tam za 2 dni przyjechać i na trochę tam zostać? resztę opowiedziałabym ci na miejscu - usłyszałam silnik auta, odwróciłam się i zobaczyłam dwuosobowe srebrne auto.
- Pewnie.
- Masz - podałam mu do ręki krótkofalówkę - Będziesz się nią z nami kontaktował, my ruszamy.
Skończyłam zdanie i wsiadłam do auta.
- Ja chcę kierować - powiedziałam, a Ron uśmiechnął się sam do siebie.
- Nie ma mowy.
- Więc mam nadzieję, że przeżyjemy - auto ruszyło do bramy która się otworzyła. Dobrze, że to miejsce jest blisko i zaraz tam dojedziemy.
- Robi się ciemno - jaki on jest spostrzegawczy. Naprawdę wcale nie mam oczu i tego nie widzę.
- Skąd to wiesz Einsteinie?
- Po prostu chciałem zacząć rozmowę - chłopak zaśmiał się, a ja uśmiechnięta na niego spojrzałam.
- Wiesz Ron. Chyba już sobie wybaczyłam - złapał moją rękę i ją pocałował.
- Już jesteśmy - chłopak zatrzymał auto i wziął ode mnie plecak. Ja wzięłam broń. Weszłam pierwsza, a rzeczy położyłam w kąt. Poszłam na zaplecze po miotłę i zaczęłam zamiatać.Po chwili podłoga była już czysta i zajęłam się podnoszeniem przewróconych rzeczy. Jest całkiem schludnie. Jutro posprzątamy dokładniej. Nagle z sufitu otworzyła się klapa, a w niej zobaczyłam Ron'a.
- Zobacz - podał mi rękę , a ja się wspięłam. Weszłam i zobaczyłam piękne nocne niebo.
- Ładnie.
- Śpijmy tu.
- Temperatura spadnie poniżej zera. Idzie zima.
-Wiesz, zawsze możemy się rozgrzać.
- Zachęcająco, ale nie - pocałowałam chłopaka w polik i udałam się w kierunku klapy...
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanficApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?