Ruth
- Wiedziałam. - Odpowiedziałam i spojrzałam na Sashe , później Glenna.- Tak właściwie to gdzie idziecie ? - Zapytał Abraham.
- Do Azylu. - Powiedział Glenn ,a ja zaczęłam iść w tamtą stronę.
- Miło było was poznać ,ale teraz my już musimy lecieć.
- Wiesz nie łudził bym się ,że oni żyją. Zamiast szukać ich nie wiadomo gdzie wskakujcie na pakę. Uratujemy świat. - Nie słuchałam go i nadal oddalałam się od niego i jego towarzyszy.
- Eugene wie jak to zwalczyć.
- To znaczy ? - Zapytała mulatka ,a ja coś nie chciałam w to uwierzyć.
- Wie jak pokonać wirusa. - Na to słowo moi towarzysze dziwnie zareagowali.
- Ruth może pojedziemy ? Nie ma sensu ich szukać skoro nie wiemy gdzie są.
- Wiemy. - Przerwałam mu.
- Jeżeli chcecie jedzcie z nimi. Ja nie mogę ich zostawić. Szczególnie ,że kocham Carl'a.
- Abraham ! Raczej nigdzie nie pojedziemy ! - Krzyknęła Rosita ,a mężczyzna w rudych włosach podszedł do niej. Nie słyszałam o czym mówią bo stałam za daleko.
- Kurwa. Nie ma szans ,żebyśmy gdzieś ruszyli. Musimy znaleźć nowy wóz. - Abraham wszedł na górę pojazdu i zabrał wszystkie torby jakie posiadał. Podszedł do mnie.
- Czyli idziecie z nami ?
- Na to wygląda , ale tylko do czasu aż znajdziemy jakiś wóz.
**************PO JAKIMŚ CZASIE**************
- Jak to się stało ,że poznałeś Eugena ? Chyba ,że to twój kumpel ,a ona to twoja żona. - Zaśmiałam się ,a rudy człowiek spuścił wzrok na ziemię.
- Moja żona i dzieci nie żyją. Gdy znalazłem ich zwłoki chciałem popełnić samobójstwo ,ale wtedy usłyszałem krzyki. Działałem jak w jakimś obłędzie zabiłem sztywnych którzy chcieli dorwać Eugena i wtedy on powiedział ,że musi spełnić jakąś misję. Rosite poznałem w drodze. Tylko ty o tym wiesz. - Odparł i się uśmiechnął.
- Mam się czuć zaszczycona ? Okej !
- A jak było z tobą ? - Znowu przypomniałam sobie widok ciała Carol.
- Więc mieszkaliśmy w więzieniu i jakieś 2 dni temu zaatakował nas dupek o imieniu Brian. Zabił jedną z naszych. Postrzelił mnie i później się rozdzieliliśmy.
- A co z twoją rodziną ? Wątpię ,że to oni bo nie wyglądasz mi na mieszankę mulatki i azjaty. - Zaśmiałam się i po chwili przypomniałam sobie ten dzień. Pierwszy dzień apokalipsy.
- Zjedli ich pierwszego dnia.
- Przykro mi z powodu twojej straty. - Powiedział i szturchnął mnie w ramię.
- Mi z powodu twojej też ,ale przecież każdy kogoś stracił. - Polubiłam Abrahama. Na początku myślałam ,że jest strasznym dupkiem bez uczuć ,ale jednak. Zaczęło się ściemniać. Zauważyłam dom przy drodze.
- Tam możemy zostać ! - Krzyknęłam i wszyscy ruszyliśmy do niego. Dom był jedno piętrowy więc szybko udało nam się go oczyścić. Przeszukaliśmy szafki i nic. Została mi jedna. Otwarłam ją i ujrzałam cały stos jedzenia.
- Łoł ! Zamawiam brzoskwinie w puszce ! Krzyknęłam ,a wszyscy przybiegli w moją stronę.
***********WIECZOREM**********
Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy. Każdy się śmiał i mało co przejmował tym co się dzieje na zewnątrz. Co chwilę słyszałam jakieś żarty z których śmiałam się chociaż jakby to przemyśleć to nie były one takie śmieszne. Po chwili usłyszeliśmy przeraźliwe walenie w drzwi. Parę osób poszło sprawdzić o co chodzi.
- Cholera ! Bierzcie swoje rzeczy i uciekajcie prze okna ! Wykrzyczał Glenn. Zrobiłam co kazał , jak się okazało trupy były wszędzie zabiłam paru i biegłam w stronę drogi. Nagle straciłam przytomność..
*************************************************************************************
Hej !Oto koniec kolejnego rozdziału ! Jak myślicie co się stało ? Czy Ruth obudzi się wśród swoich przyjaciół czy wręcz przeciwnie ? Pamiętaj ,że gwiazdka i kom strasznie motywujądo dalszego pisania ,a komentarz przyspiesza opublikowanie kolejnego rozdziału !
Mam nadzieję ,że się podobał !
#MrsGrimes
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanficApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?