April
Usiadłam Ron'owi na kolanach i popatrzyłam na każdego siedzącego przy ognisku, na końcu na Ruth.
- Słuchajcie, ta dziewczyna którą dzisiaj przywieźliśmy nazywa się Lydia. Jest z grupy szeptaczy. Jutro ma mnie i Ruth tam zabrać. Mamy dwie opcje. Zrobić jej zdjęcie, a ona wskaże nam tylko drogę i porozmawiać z jej matką. I ją wystraszyć, że jeśli nie da nam czegoś w zamian zabijemy ją. Lub po prostu zabrać tam dziewczynę i ją oddać, by nie spotkały nas później nieprzyjemne konsekwencje. To nasza grupa, więc musimy razem podejmować decyzję. Zagłosujmy. Kto jest za pierwszą propozycją? - spytałam, a ludzie zaczęli się zastanawiać. Rękę do góry podniosła większość, oprócz mnie, Ron'a, Heath'a i Rosity.
- Czyli przegłosowane - powiedziałam i spojrzałam w ogień. Oby to była dobra decyzja.
- Idę dać jej coś do jedzenia i zobaczyć czy się nie wykrwawiła - powiedziałam po czym wstałam i z jabłkiem w ręku udałam się w stronę dziewczyny. Ta zapłakana siedziała i parzyła na swoją rękę. Wsadziłam do jej drugiej ręki owoc i usiadłam obok.
- Zrobiłam to bo nie chciałam cię zabijać, a gdybyś nie zaczęła mówić musiałabym to zrobić.
- Ty szczodry człowieku - odpowiedziała wrednie dziewczyna, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Po chwili przede mną stanął Ron
- Co tu robisz? - spytałam, a chłopak usiadł obok.
- Wolę posiedzieć z tobą, niż z nimi i gadać o jakichś gównach...
Następnego dnia
- Już chyba wiemy kto zostawiał te głowy - powiedziałam patrząc na płot zrobiony z powbijanych na palę głów.
- Czyli ta dziewczyna jednak dobrze nas poprowadziła - stwierdziła Ruth przechodząc pomiędzy palami.Trzymała w ręku Lucille.Naszym oczom ukazała się jakaś hala produkcyjna i stojący przed nią ludzi. Podeszłyśmy bliżej, a facet i kobieta wymierzyli do nas.
- Kim kurwa jesteście? - spytał facet, a ja wyciągnęłam zdjęcie z kieszeni.
- Musimy porozmawiać z Alphą, chodzi o Lydię - twarz kobiety zmieniła się i weszła do środka. Po chwili wyszła na zewnątrz z łysą kobietą.
- Co z nią? - spytała podchodząc do nas, a Ruth pokazała jej zdjęcie.
- Razem z jakimś kolesiem chciała zabić moich przyjaciół. Nie zabiliśmy jej, jest u nas. Wróci tu jeśli coś dla nas zrobisz - powiedziała Ruth wkładając zdjęcie do kieszeni.
- Czego chcecie?
- Lydia powiedziała, że macie dużo cennych przedmiotów... Chcemy połowy wszystkiego, jedzenia, broni, leków.
- A co jeśli wam to dam, a wy jej nie przywieziecie. Albo to zdjęcie jest stare, a ona jest już martwa. To moja córka, ale trzeba myśleć o takich rzeczach.
- Masz rację - powiedziałam patrząc na kobietę.
- April co ty robisz? - spytała mnie Ruth, a ja zaczęłam tłumaczyć.
- Zostanę tu. WY przygotujecie połowę zapasów, a my jutro przywieziemy tu Lydię. To będzie uczciwa wymiana, zapasy i ja za nią.
- Nie do końca uczciwa, ale mogę się zgodzić. Pod warunkiem, że już nigdy tutaj nie wrócicie.
- Dobrze - odpowiedziałam i dałam Ruth kluczyki od auta.
- Nie musisz tego robić - powiedziała do mnie zdenerwowana dziewczyna.
- Wiem, ale Lydia żyję, więc mi też nic nie będzie. Jedź już...
- Jeżeli cokolwiek się jej stanie, to Lucille wyląduję w głowie twojej córeczki - powiedziała do Alphy Ruth i odeszła...
Hej! Jak myślicie, czy ta wymiana jest dobra? Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Cześć
#MrsRhee
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanficApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?