April
- Wzgórze już niedaleko. Dobrze, że zostawiliśmy tam trochę ludzi i broni. - Jezus dobrze myśli, ale reszta może tam dalej być. Chociaż wybuch był duży, to na pewno komuś się udało. Niestety ja i Jezus zdążyliśmy zabrać ze sobą tylko Carl'a i Abrahama.
- Trochę, to o wiele za mało. Ci którzy przyszli do Alexandri to tylko jedna część ich wszystkich. Kiedy się dowiedzą, będą chcieli się zemścić - powiedziałam wyprzedzając mężczyzn.
- Skąd to wiesz? - zapytał zdezorientowany Jezus. Jak widać nie wie o tym, że tam byłam.
- Razem ze swoim chłopakiem pomagała mu - odpowiedział Carl, a ja stanęłam i spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
- Skąd wiesz co robiłam?! Nie było cie tam, nie wiesz, nie wiesz niczego. A teraz masz do mnie pretensje! Przypominam, że to ja i moja rodzina uratowaliśmy Ruth na początku tego wszystkiego. To samo zrobiłam dziś, więc się kurwa zamknij! - ruszyłam przed siebie słysząc jeszcze szepty Abrahama.Carl zdenerwował mnie tym co powiedział. On tam nie był, nie wie co by nam zrobili gdybyśmy się nie zgodzili. A dodatkowo chciałam im pomóc.
- Przez ciebie zginęła Deanna i Enid.
- Przeze mnie zginęło wielu ludzi Carl. Teraz tak jest - nie wiedziałam o śmierci Deanny. Nie chciałam tego, ale nie ważne co bym wtedy zrobiła, skończyło by się źle... Stanęliśmy przed bramą którą otworzyliśmy. Naszym oczom ukazał się okropny widok. Istna rzeź. Budynki podpalone i zniszczone, martwe ciała porozrywane na kawałki, a do tego wszędzie krew. Oni tu byli.
- Ja i Jezus pójdziemy zobaczyć czy nie ma czegoś w budynkach. Wy zobaczcie co jest na zewnątrz - mężczyźni weszli do środka głównego budynku, a ja przeszukałam jedno z ciał. Jedyne co znalazłam to zdjęcie tej kobiety z jakimś mężczyzną. Podeszłam jeszcze do kilku ciał, ale znalazłam tylko pistolet z trzema kulami i scyzoryk.
- Długo ich nie ma - stwierdził brunet, a ja tylko pokiwałam głową. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma na głowie swojego. Podeszłam do budynku, a wtedy wyszedł z niego smutny Jezus.
- Co tak długo i gdzie Abraham? - facet spuścił głowę w dół i odpowiedział.
- Jeden z naszych ludzi którzy zostali schował się z bronią w szafie. Nie wiedział, że to Abraham i dźgnął Abrahama. Zanim się wykrwawił zastrzelił go - dlaczego? To był mój przyjaciel, nasz przyjaciel. I zginął przez jakiegoś debila.
- Chodźmy stąd - wyszliśmy z Hilltop i udaliśmy się w stronę lasu.
- Musimy znaleźć broń i jedzenie. Wiecie gdzie coś może być? - spytał Carl, a ja od razu pomyślałam o tych kobietach z plaży.
- Wiem gdzie jest broń, ale możemy tam zginąć.
- Co to za miejsce?
- Gdzieś w pobliżu jest rzeka. Jeśli szlibyśmy wzdłuż niej doszlibyśmy na plażę. W lesie żyje grupa kobiet, mają broń i jedzenie.
- Niby dlaczego mamy zginąć? - spojrzałam na Jezusa, a ten zmierzył mnie wzrokiem.
- Byłam tam z Ron'em. Chciały żebyśmy tam zostali. Okłamałam ich, że mamy grupę z dużą ilością jedzenia i możemy się nim wymienić za broń. Dwie miały iść z nami by przekonać się, że to prawda. kiedy odeszliśmy kawałek zaczęliśmy uciekać. Pomogła nam w tym Cindy, wnuczka jednej z kobiet.
- Czyli jesteśmy w dupie...
Hej! Przepraszam za uśmiercenie Abrahama, ale coś musiało się stać. Mam nadzieję że rozdział się podobał :) Cześć
#MrsRhee 💘🦄
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanfictionApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?