April i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?
- Patrzcie !- Chłopcy przybiegli ,a ja spojrzałam w tamtą stronę.
- Co się dzieję ?
- Widać dosyć duży dym niedaleko Alexandrii. Powinniśmy już wracać. - Powiedział Ron i wszyscy wybiegliśmy ze stacji. Ujrzałam czarny dym.
- Ciekawe czy nadal się pali. - Odparła brunetka ,a ja spojrzałam na nią.
- Pali się.
- Skąd wiesz ?
- Unosi się czarny dym co znaczy ,że się pali. - Wzięłam April na bok.
- Przepraszam za bycie suką.
- Nie masz za co przepraszać. Masz 100 procent racji. Ja przepraszam ,że jestem idiotką.
- Nie jesteś. - Brunetka spojrzała na mnie i przytuliła. Wróciłyśmy do chłopaków.
- I jak ? - Zapytał Carl splatając nasze ręce razem.
- No pogodziłyśmy się. - Odparłam i wszyscy ruszyliśmy dalej. Zaczęło się powoli ściemniać. usłyszeliśmy szelest krzaków i od razu celowaliśmy w tamta stronę. Z krzaków wyszła brunetka w dość krótkich włosach. Spojrzała na nas , a ja momentalnie upuściłam bron.
- Maggie ?
- Ruth ? - Podbiegłam do kobiety i przytuliłam się do niej. To samo zrobił Carl.
- Jak się cieszę ,że nic wam nie jest. Jestem Maggie. - Podała rękę April i Ronowi.
- April ,a to Ron. Miło nam poznać.
- Carl co stało się z Beth ? - Brunet opuścił głowę na dół.
- Nie żyje. - Z jej oczu poleciała łza.
- A Glenn ?
- Tak samo.
- Okej. - Wyszeptała i starła łzy z twarzy.
- Jesteś sama ? - Brunetka kiwnęła głową na tak.
- A więc idziesz z nami. - Powiedział Carl ,a Mag się uśmiechnęła.
*********Przed bramą *********
- Czemu brama jest otwarta ? - Zapytałam i wbiegłam tam bez wahania. Ujrzałam około 50 sztywnych stojących na środku i naszych ludzi walczących z nimi.
- Maggie ! Zamknij za nami drzwi !- Krzyknęłam ,a kobieta zrobiła to bez wahania. Wyciągnęłam młotek i wbiłam go w głowę szwendacza. Młotek się zaklinował. Przy próbie wyciągnięcia go usłyszałam krzyk April ,a później odgłos strzału. Odwróciłam się.
- Ruth ? - Zapytał Carl upadając na ziemię. Odwróciłam wzrok w drugą stronę i ujrzłam Rona z pistoletem ,a przy nim April. Do moich oczu napłynęły łzy.
- Pomocy ! - Zacząłam krzyczeć dławiąc się łzami. Przybiegł Abraham i zabrała chłopaka. Biegłam przed nim i oczyszczałam mu drogę. Wbiegliśmy ,a Denise już na nas czekała. Nie wiedziałam co się do końca dzieję. Łzy ciekły z moich oczu , ale poczułam też złość. Wyszłam przed dom i zaczęłam zabijać szwendaczy moim nożykiem. Po chwili dołączył Abraham, Sasha, Noah i Rosita. Reszta walczyła z innej strony. Wbiłam nóż w czaszkę zimnego który okazał się być tym ostatnim. Wbiegłam do pomieszczenia w którym Denise zakładała bandaż Carlowi na głowę. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Noah i Abraham przenieśli go na łózko w oddzielnym pokoju. Wstałam z krzesła i wtedy do pokoju wparował Ron i April. Dziewczyna podeszła do mnie i chciała mnie przytulic ,ale ja odepchnęłam. Zrobiła głupia minę.
- Nie dotykaj mnie. - Powiedziałam powstrzymując płacz. Weszłam do pokoju w którym leżał chłopak. usiadłam na krześle koło niego i złapałam jego rękę.
- Błagam nie zostawiaj mnie. Nie dam rady bez ciebie.Tak strasznie cię kocham. Proszę nie opuszczaj mnie.- Powiedziała to i otarłam łzy z płaczu.
** " I'm alone cause this house don't feel like home. "/ jestem samotna, bo nie czuję się tu jak w domu
[..]
"Hold, hold on, hold on to me, cause I'm a little unsteady"/ Podtrzymajcie, podtrzymajcie mnie, gdyż odrobine sie chwieję
[..]
"a little unsteady. " /Gdyż odrobine się chwieję
[..]
" If you love me, don't let go "/Jeśli mnie kochasz nie odchodź
[..]
"Hold, hold on, hold on to me, cause I'm a little unsteady"/Podtrzymajcie, podtrzymajcie mnie , bo jestem trochę niestabilna
[..]
" I know you're trying to fight when you feel like flying, but if you love me, don't let go"/ Wiem, że próbujesz walczyć, choć chcesz uciec , jednak jeśli mnie kochasz , nie odchodź.
"I'm a little unsteady "/Jestem trochę niestabilna**