April i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?
- Wiedziałam. - Powiedziała zadowolona brunetka i odeszła. Carl też wyszedł wyrzucić śmieci ,a ja zaczęłam się kiepsko czuć. Tak nagle zaczęłam kichać i zrobiło mi się zimno. Weszłam pod kołdrę. Brunet właśnie wrócił.
- Coś się stało ? - Chciał wejść do pokoju.
- Nie wchodz ! Zarażę cię jeszcze.
- A co Ci jest ? - Zapytała stojąc w wejściu.
- Czuje się coraz gorzej. - Powiedziałam i zaczęłam kaszleć. Do celi weszła Sasha. - Hej co się dzieje ?
- Ruth zle się czuje. - Mulatka zrobiła dziwną minę i spojrzała na mnie.
- Dziwne bo Mika i Tyreese od wczoraj kaszlą ,a Ron i Glenn od dziś.
- To tak jak Ruth. - W tym momencie do pomieszczenia wbiegła Carol.
- Musimy jechać po leki. Oni dłużej nie dadzą rady to nie jest zwykłe przeziębienie. Widziałam sztywnego któremu zaczęła lecieć krew z oczu i uszu. Jeżeli to stanie się z naszymi ludzmi to umrą poprzez uduszenie się własną krwią. - Spojrzałam przerażona na Carl'a.
- Carol wiesz dokładnie o jakie leki chodzi ? - Zapytał brunet.
- Znaczy myślę, że tak ,ale trudno jest go zdobyć.
- Nie ważne przetrzepiemy wszystkie najbliższe budynki. - Spojrzał na mnie.
- Uratujemy was jasne ? - Pokiwałam głową na tak.
- Carl uważaj na siebie. - Wydukałam. Cała trójka ruszyła do wyjścia.
Przez pierwsze kilka godzin wszystko było okej ,ale teraz czuję się okropnie. Leżę na łóżku i boję się ,że nie zdążą. Po naszym bloku rozległ się czyjś przerazliwy krzyk. Ostatkiem sił wstałam i ruszyłam w stronę celi z której wcześniej wydobył się krzyk. Weszłam do środka i zauważyłam ciało Miki które leżało na łóżku i Lizzie z zakrwawionymi rękami i nożem w jednej z nich.
- Lizzie co tu się do cholery stało ? - Blondynka uśmiechnęła się.
- Nie przejmuj się ona wróci, nie uszkodziłam jej mózgu.
- Lizzie.. - Powiedziałam zszokowana i ruszyłam w kierunku ciała. Dziewczynka wyciągnęła pistolet w moim kierunku.
- Nie ! Musimy poczekać , żebyście zrozumieli. - Po jej słowach do celi weszła April.
- Lizzie , Ruth co tu się do cholery stało ? - Spytała przerażona.
- Lizzie.. ona ją zabiła. - Po tych słowach po moich policzkach spłynęło moi parę łez. Ból nie ustępował. Czułam ,że gorączka się nasila tak samo jak kaszel. Mam nadzieję ,że przyjdą na czas ,a jeżeli byłoby za pózno to chciałabym się z nim pożegnać. Cholernie mi szkoda Miki , mogła dać radę . Lizzie nie może z nami zostać.
- April co z nią robimy ? - Zapytałam co jakiś czas pokasłując.
- Tego jeszcze nie wiem ,ale jestem pewna ,że musisz wracać do łóżka. - Po jej słowach usłyszałam warczenie ,a po chwili głośny krzyk Lizzie. Okazało się ,że Mika powróciła do życia i właśnie ugryzła Lizzie. April zabiła Mikę i obie spojrzałyśmy na Lizzie.
- Lizzie tak strasznie mi przykro. - Powiedziała brunetka i strzeliła blondynce w głowę.
Bez słowa wyszłam stamtąd i weszłam do swojej celi.
******* Parę godzin pózniej ********
Od około 30 minut nie ruszam się bo jeżeli to zrobię to ból staję się nie do wytrzymania. Jeżeli nie dostanę leku do końca tego dnia jestem pewna ,że umrę. Moje rozmyślenia przerwała blondynka.
- Tyreese nie żyje.
- Jak to ? - Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. Jeszcze przypomniałam sobie o dziewczynkach.
- Udusił się swoją krwią. - Okropna śmierć nie chce tak skończyć.
- Beth jeżeli oni nie zdążą nie czekaj. Nie chcę umrzeć w ten sposób.
- Ruth. Przestań , nic takiego się nie stanie.
- Mówię jeżeli się stanie. Bo ja już ledwo oddycham, a jak tam Glenn i Ron ?
- Właśnie będę do nich szła.
- Mam nadzieję ,że nikt nie zginie. nigdy bym sobie nie wybaczyła gdyby ktoś umarł ratując życie mi... .
*************************************************************************************** Koniec tego okropnego rozdziału..
Mam nadzieję ,że się podobał jeżeli tak to daj gwiazdkę i kom to zawsze motywuje ! <3
Jak myślicie czy wszyscy wyjdą z tego żywi ?
#MrsGrimes
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
