April
Ruszyłam do przodu, a flaki obijały się o moje nogi. Nie widzę reszty, co jakiś czas słyszę strzały. Widziałam jak jedną z kobiet pożarły trupy.
- Hej! - usłyszałam krzyk mężczyzny z zabandażowaną głową. Podeszłam do niego, a on rozejrzał się do okoła.
- Jestem Kenny.
- April.
- Nasi poszli w tamtym kierunku - wskazał las przed nami.
- Co robimy?
- Wyjdziemy z tej hordy, a kiedy dam ci znak biegnij.
- Jasne - odpowiedziałam i ruszyliśmy do przodu. Trupów zaczęło być coraz mniej, ale zaczął padać deszcz który zmył z nas zapach zombie.
- Biegnij - krzyknął Kenny za którym pobiegłam. Wybiegliśmy z hordy.
- Nie zatrzymuj się - krzyknęłam wyprzedzając faceta...
Biegliśmy jeszcze kawałek, a potem około godziny szliśmy. Zobaczyliśmy jakieś stare budynki i grupę ludzi.- To nasi - stwierdził mężczyzna i podbiegł do grupy. Ja doszłam chwilę później i usłyszalam kawałek jego rozmowy z Carl'em.
- Twojej żony nie ma, tak jak Sarity, Clem, Jane czy Rebecki. Ale pewnie są w tyle i niedługo tu dojdą...
- Twojej żony? - spytałam zdziwiona i spojrzałam na Carl'a.
- Oświadczyłem się jej...
- Gratuluję... Nie ma Ron'a?
- Nie, nie widziałem go od czasu gdy wyszliśmy na zewnątrz - cholera niedobrze.
- Horda idzie w tą stronę, musimy iść - powiedział facet w brązowych włosach, po czym podszedł do mnie.
- Jestem Luke. To Mike, a to Sarah.
- April. Idźcie się schować do tamtych budynków.
- A ty?
- Wrócę tam i poszukam reszty.
- Co? Nie! Nie pójdziesz tam sama - powiedział zaniepokojony mężczyzna.
- Luke nie jestem dzieckiem, wiem co robię. Nie zmusisz mnie bym została, więc chociaż zaprowadź ich bezpiecznie do tych budynków.
- Jeśli nie wrócisz do jutra pójdę cię szukać.
- Jak chcesz - powiedziałam i odeszłam. Dlaczego on tak się martwi, skoro dopiero się poznaliśmy? Wzięłam moją siekierę i plecak i podeszłam do trupa idącego w moją stronę. Zabiłam go, a ciało położyłam na ziemi. Rozcięłam mu brzuch i wysmarowałam się flakami...
Z daleka widziałam już budynek w którym bylam kilka godzin temu. Trupów jest tu mało, ale często jakis na mnie wpada i po chwili odchodzi. Nie widziałam żadnego naszego człowieka, a każdy wiedział w którą stronę mamy iść. Jeśli ich tu nie będzie, możliwe, że nie żyją lub z jakiegoś powodu poszli inną drogą. Z góry będę miała lepszy widok na ten cały teren. Weszłam na drzewo na tyle wysoko by wszystko widzieć. Moim oczom ukazały się jedynie garstki trupów i kilka ciał.
- Ron! Ruth? - zaczęłam krzyczeć, a sztywni zaczęli się mną interesować, ale się tym nie przejęłam.
- Halo! - chciało mi się płakać, że jestem w tym momencie bezsilna. Spojrzałam na dół, a koło drzewa zebrała się spora grupa trupów...
Hej! Jak mijają wam święta? Mam nadzieję że dobrze i że rozdział się podobał. Cześć :-)
#MrsRhee
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanfictionApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?