Rozdział 24

140 15 0
                                    

April

Obudziłam się rano koło Ron'a. To co się wczoraj działo. Cieszę się, że Ron mi wybaczył, ale Ruth nadal jest na mnie zła. Pójdę się przewietrzyć i pomyśleć. Lubię myśleć i marzyć. Ro daję mi trochę szczęścia w tym trudnym świecie. Powoli wstałam by nie obudzić Ron'a i udałam się w stronę wyjścia. Idąc przechodziłam obok celi Carl'a przy której się zatrzymałam. Carl pocałował Ruth, a na ziemi leży rozwalone jedzenie. Czyli mnie posłuchał i porozmawiał.

- Wiedziałam - rzuciłam i szybko odeszłam. Wyszłam na dwór, a na moją twarz zaczął padać deszcz. Lubię taką pogodę. Jest tak świeżo i ładnie. Przeszłam przez bramę i udałam się w kierunku lasu. Zapomniałam wziąć jakąś broń, więc mam nadzieję, że nie spotkam żadnego niebezpieczeństwa. Weszłam na pierwsze lepsze drzewo i obserwuję teren. Cały czas myślę o Ruth i stwierdzam, że to tylko moja wina. Gdybym wtedy się ogarnęła nie byłoby tego wszystkiego. Jestem też ciekawa co dzieję się z Michonne. Odeszła od nas kiedy doszliśmy do więzienia. Może jest teraz w jakimś lepszym miejscu. Tego się chyba nie dowiemy. Pada jeszcze mocniej, chyba powinnam wracać. Zeszłam z drzewa i spojrzałam w głąb lasu. Trzeba będzie zbadać co tam jest. Zrobię to jutro, teraz wracam. Idąc tak widzę jak Sasha pokazuję coś dziewczynkom. Chyba zostaniemy tu na dłużej. Szkoda, że nie ma tu Matt'a. Mam nadzieję, że jest mu tam lepiej.  Gdziekolwiek jest. Weszłam już do środka i od razu usłyszałam okropny kaszel który dochodzi z celi Ron'a. Weszłam do środka i zobaczyłam chłopaka przykrytego kołdrą. Podeszlam do niego i dotchnęłam jego czoła. Ma gorączkę. To przez to, że w nocy spał na podłodze.

- Niedobrze.

- Nie prawda, dobrze się czuję. Idę coś zjeść - powiedział dusząc się kaszlem.

- Nigdzie nie idziesz. Przyniosę ci coś, a ty tu leż.

- Nie musisz.

- Muszę, to przeze mnie spałeś na podłodze i zachorowałeś - wyszłam i udalam się w stronę zapasów. Wezmę mu jabłko i dwa batony. Odwracam się by wyjść, a w drzwiach stoi Ron.

- Zwariowałeś? - podeszłam do niego i pociągnęłam go za rękę.

- Gdzie mnie ciągniesz?

- Do łóżka.

- Ooo, a co będziemy w nim robić - weszliśmydo celi i posadzilam go na łóżko.

- Proszę cię zostań w łóżku. Mogę tu z tobą zostać.

- Nie, jeszcze cię zaraże. Idź, obiecuję ci, że nigdzie nie pójdę - położyłam jedzenie na stoliku i pogłaskałam go po głowie. Pójdę zobaczyć czy mogę komuś w czymś pomóc. Idąc wpadłam na Sashe.

- Jest jakas praca która trzeba zrobić?

- Nie wiem, jeślichcesz możesz iść zobaczyć czy Mika czegiś nie potrzebuję, właśnie zachorowała.

- To dziwne.

- Dlaczego?

- Ron też dzisiaj zachorował. Jest cały gorący, potwornie kaszle, a to tylko pierwsze godzing. Myślałam, że to dlatego bo spał pół nocy na podłodze, ale skoro Mika jest chora.

- Może to jakaś zaraza, bo u niej wygląda to podobnie. Oby nie była groźna i szybko minęła...

  Hej. Nie mam pojecia co mogę pisać. Jakaś choroba wparowała do więzienia.

#MrsRhee           


✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz