S2 Rozdział 9

77 10 1
                                    

April

- Wszystko okej?

- Tak Ron, jeśli zostawienie przyjaciół jest równoznaczne z "okej", to tak, jest okej.

- Dlaczego wściekasz się na mnie? Wiesz, że chciałem ich szukać, ale pojechaliby bez nas - chłopak puścił moją rękę i oparł się o szybę. Jesteśmy już około sześćset kilometrów od naszego obozu. Powoli kończy się nam paliwo i jesteśmy już zmęczeni podróżą. Razem z Ron'em jesrem w aucie z Rositą i Aaronem.

- Przepraszam - odpowuedziałam i także zaczęłam patrzeć w szybę. Zobaczyłam jakieś pole, a koło niego jakiś domek.

- Zatrzymamy się tu i poszukamy paliwa - stwierdził Aaron i opuścił szybę. Dał Shane'owi znak by się zatrzymał. Oba auta stanęły koło domu. Wzięłam plecak do ręki i wysiadłam z auta.

- Ja, Sasha i Ron pójdziemy przeszkukać dom - powiedział Shane i weszli do środka. Wyjęłam z plecaka aparat i spojrzałam na dom. Zrobiłam mu zdjęcie ponieważ spodobał mi się.  Usłyszałam dźwięk łamanych liści, a z pola zaczęli wychodzić dobrze uzbrojeni ludzie, zaczęli do nas celować. Wyjęłam pistolet zza paska i podniosłam ręcę.

- Spokojnie, możemy się jakoś dogadać - powiedziałam i podeszła do mnie jakaś kobieta.

- O tak, jestem pewna że jakoś się dogadamy - powiedziała i uderzyła mnie karabinem w głowę...

  Obudziłam się w jakimś dużym pomieszczeniu. Reszta także w nim była, rozmawiali. Usiadłam obok nich i zaczęłam słuchać. Po chwili podszedł do mnie Ron.

- Jak się czujesz?

- Dobrze, co to za miejsce?

- Jeszcze tego nie wiemy, ale niedługo ktoś ma tu przyjść - wstalam z podłogi i wmieszałam się w konwersację.

- Powinniśmy rozejrzeć się po okolicy i znaleźć najlepszą drogę ucieczki... - powiedziała Rosita, a ja spojrzałam na otwierającą się bramę.

- Jeśli będą was o coś pytać, skłamcie - powiedzialam a do środka weszła murzynka z karabinem.

- Mam wziąść kogoś z was do zbrojowni. Ty! Idzuesz ze mną, jak masz na imię? - spytała wskazując na mnie.

- Jane - powiedzialam i do niej podeszłam. Wyszłyśmy z tej sali i przechodziliśmy pomiedzy różnymi regalami. Czasem mijałyśmy jakichś ludzi którzy dziwnie na mnie patrzyli. Doszłyśmy do drzwi, a kobieta je otworzyła.

- Bonnie tam na ciebie czeka - powiedziała , a ja weszłam do środka.

- Cześć - powiedziała uśmiechnięta, ruda kobieta i wskazała bym usiadła. Zrobiłam tak jak kazała.

- Jak się nazywasz?

- Jane.

- Jestem Bonnie... Będziemy ładować magazynki - zaczęłam wykonywać swoja pracę, ale uważnie przyglądalam się kobiecie.

- Co z nami zrobicie?

- Carver o tym zdecyduje. To on tu rządzi. Jeśli będziecie się sluchać i robić to co macie będziecie dobrze tu żyć. W sumie to narazie twoja grupa nie robi żadnych problemów. Ale inni nie są aż tacy spokojni.

- Inni?

- Inna grupa - odpowiedziała ładując kolejny magazynek.

- Przeglądalam wasze rzeczy. Czyi jest aparat i zdjęcia?

- Moje.

- Bardzo ładne - odpowiedziała, a ja sztucznie się uśmiechnęłam...

  Hej! Druga część naszej grupy także została złapana, ale jeszcze nie wiedzą, że są tutaj ich przyjaciele. Mam nadzieję że rozdział się podobał :) Cześć
#MrsRhee

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz