S2 Rozdział 4

95 11 3
                                    

Ruth

- Przestań. To nic nie da. - Powiedziała odciągając mnie od drzwi. Zaczęłam krążyć w kółko.

- Długo tak nie pociągniesz. Szukaj czegoś przydatnego. - Dziewczyna zaczęła się rozglądać. Po chwili znalazłam jakąś skrzynkę ,którą od razu otwarłam. Usłyszałam głośny huk. Odwróciłam głowę i ujrzałam Clem leżącą na ziemi. 

- Co się stało ? - Zapytałam gdy się podnosiła. 

-Próbowałam sięgnąć po młotek. Już go prawie miałam ,ale półka się oderwała i spadłam. - Pokiwałam głową i się odwróciłam. Nie znalazłam nic ciekawego w środku więc przesunęłam ową rzecz na bok. Moim oczom ukazała się dziura zabita deską. 

- Bingo ! Clem podaj mi proszę młotek. - Dziewczyna podała mi narzędzie ,a ja bez problemu wyrwałam tamtą deskę. 

- Zrobimy tak. Ty zostaniesz tu i poszukasz czegoś przydatnego ,a ja zakradnę się do ich domu i postaram się wszystko zwinąć. - Dziewczyna kiwnęła głową ,a ja szybko przecisnęłam się przez dziurę. W kilka chwil stałam już przy domku. Podeszłam do tylnych drzwi i jak się okazało były otwarte. Weszłam do środka i ujrzałam Lucille opartą o ścianę. Włożyłam ją za pasek i przeszłam dalej. Moim oczom ukazał się wielki salon ,a obok ściany schody ,które prowadziły na górę. Weszłam na nie i udałam się do pierwszego pokoju. Trafiłam na łazienkę. Otwarłam szafkę i na pierwszej półce ujrzałam igłę i wodę utlenioną , schowałam je. Już miałam opuszczać pomieszczenie. 

- Idę przemyć twarz! - Usłyszałam głos kobiety w ciąży i od razu schowałam się w wannie za zasłonką. Kobieta weszła i zaczęła przemywać twarz. 

- Cholera. Musi być zdrowe i musi być jego. - Powiedziała i wyszła. Odczekałam chwilę i udałam się do wyjścia. Opuściłam budynek i wczołgałam się przez dziurę do środka. 

- Znalazłam tylko igłę i wodę utlenioną. - Powiedziałam kładąc owe rzeczy na stół.

- Ja znalazłam coś co może posłużyć za nić bądź jakąś chustkę. - Odpowiedziała kładąc rękę na stół. Odłożyłam Lucille i odkręciłam buteleczkę z wodą utlenioną. 

- Nie będę kłamać. Będzie kurewsko boleć. - Odparłam i wylałam trochę cieczy na ranę dziewczyny. Zaczęła krzyczeć. 

- Wiem ,że boli ,ale musisz wytrzymać. - Odprałam nawlekając linkę na igłę. Wbiłam ją w ranę dziewczyny i przeciągnęłam dzięki czemu powstała pierwsza szwa. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy aż w końcu skończyłam. Zawinęłam jej rękę w bandaż. 

- Dz-ziękuję. - Wyszeptała. Chciałam coś odpowiedzieć ,ale przez dziurę weszło dwóch sztywnych. Pierwszego zabiłam bez problemu ,ale drugi wytrącił Lucille z mojej ręki. 

- Clem ! Podaj mi bat. - Nie usłyszałam odpowiedzi. Po chwili dziewczyna zaczęła bić batem o głowę trupa ,a jego krew rozbryzgała się po mojej twarzy. Zrzuciłam go. 

- Dzięki. - Stwierdziłam i obie usłyszałyśmy dzwięk otwierania się szopy. 

- Co tu się do cholery stało !? 

- Wciąż nie jestem ugryziona ! Nigdy nie byłam ,a wy zostawiliście nas tutaj na pewną śmierć. - Wykrzyczała ,a ja złapałam za Lucille i wstałam. 

- One wykradły nam zapasy i .. 

- A co miałyśmy zrobić ?! Nie daliście nam jebanego wyboru! - Krzyknęłam. Parę ludzi zaczęło mówić naraz. 

- .. Gdyby szwendacz ją ugryzł już dawno by miała gorączkę. Chodźcie do środka. - Zacisnęłam rękę na Lucille i wyszłam od razu za Clementine. 

- Jesteście głodne ? - Powiedział człowiek o imieniu Luke ,a ja tylko zmierzyłam go wzrokiem. Weszliśmy do jakiejś jadalni ,której wcześniej nie zauważyłam. 

- Odłóż broń tutaj i usiądź przy stole. - Przez chwilę się zastanawiałam jednak ostatecznie odłożyłam broń i usiadłam przy stole. Ten doktorek zaczął badać rękę Clem. 

- Myślę ,że wszystko jest okej. Usiądź przy stole. - Na chwile zostałyśmy same. 

- Dziękuje Ci Ruth. 

- Nie ma problemu. Chcę ,żebyś wiedziała ,że jutro odchodzę. - Dziewczyna spuściła głowę na dół. 

- Dlaczego ? - Nie zdążyłam odpowiedzieć bo do pokoju wszedł Luke z dwoma talerzami jakiegoś jedzenia. Jedną miskę dał mi ,a drugą Clem. Dziewczyna od razu zabrała się do jedzenia ,a mężczyzna się uśmiechnął. 

- Nie jesz ? - Zapytał patrząc na mnie. Nic nie mówiąc odsunęłam miskę w jego stronę. 

- Okej ,a więc gdzie są wasi rodzice ? Pewnie tam gdzie są wszyscy rodzice. - Powiedział lekko smutno. 

- Nie żyją. - Powiedziałyśmy praktycznie równocześnie. 

- Co się z nimi stało ? 

- Zginęli w pierwszy dzień apokalipsy. - Powiedziałam bez uczuć. Clementine skończyła przeżuwać jedzenie i chwilę się zamyślała. 

- Moi pojechali na wycieczkę i zostawili mnie z nianią ,ale nigdy nie wrócili. Pojechaliśmy do Savannah ,żeby ich znaleźć ,ale oni naprawdę nie żyli. 

- Przykre. - Odparł Luke ,a ja nie zareagowałam. 

- Ten człowiek znalazł mnie i zaczął się mną opiekować. Spotkaliśmy innych i staraliśmy się przeżyć ,ale nie wypaliło. Nazywał się Lee. On nauczył mnie jak przetrwać. On jest powodem dla którego mam krótkie włosy. - Zrobiło mi się jej żal. 

- Co się z nim stało ? - Zapytałam.

- Zabiłam go. - Na to słowo Luke dziwnie na nią spojrzał. - To moja wina  ,że nie żyje. 

- Może przejdźmy do milszego tematu. Chciałbym ,żebyście z nami zostały . - Powiedział.

- Nie ma mowy. Ja nie mam zamiaru tu zostawać. - Odparłam 

- Ale czemu ? Przez Rebeece ? 

- Nie. Po prostu muszę kogoś odnaleźć i nie pasuję do waszego towarzystwa. - Powiedziałam. 

- Pomożemy Ci go poszukać jutro , obiecuję. - Przewróciłam oczami i spojrzałam w dół. Do pokoju wszedł Nick. 

- Clementine , chciałem przeprosić cię za ten strzał. - Dziewczyna się do niego uśmiechnęła ,a on to odwzajemnił. 

- A może wyjaśnicie nam dlaczego zamknęliście nas w tej cholernej szopie ? - Powiedziałam oschle. 

- Po prostu mamy zasadę ,że nie zostawiamy przy życiu osób zarażonych. Kiedyś przez to ,że chcieliśmy pomóc jednej kobiecie zginęła matka Nicka. 

- Ja musiałem ją zabić. - Powiedział i wszystkim zrobiło się smutno oprócz mnie. 

- Ty nie masz uczuć czy co ? - Powiedział Luke ,a ja się zaśmiałam. 

- W tym świecie trzeba być twardym. - Odparłam. 

- Ale to nie znaczy ,że nie możesz mu współczuć. - Powiedział zdenerwowany. 

- Każdy kogoś stracił. - Odparłam. 

- Tak. Masz rację. - Powiedział Nick i odszedł smutny. 

- Musiałaś kogoś zabić ? - Zapytał Luke. - Kogoś bliskiego ,albo widziałaś jego śmierć ? 

- Nawet nie wiesz ile osób. 

- Luke musimy zgasić te światła bo ten dom świeci się jak choinka ! - Powiedział przechodzący Petee... 

***************************************************************************1044 słowa ! Juhu ! Mam nadzieję ,że rozdział się spodobał ! 

#MrsGrimes

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz