April i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?
- Okej wy pójdzcie po rzeczy ja pójdę po Michonne!
- Ruth , nie pójdziesz sama ! - Powiedziała Beth.
- Dam radę , obiecuję. - Po ty słowach spojrzałam na chłopaka który kiwnął głową i poszedł. Biegłam w kierunku domu murzynki. Przeszukałam cały dom i nie znalazłam jej. Poszłam na tylny plac budynku i widziałam ją.
- Michonne, uciekamy ,a ty razem z nami prawda ?
- Tak , mam dosyc tego miejsca ,a teraz jest najlepszy moment , miecz już mam. - Powiedziała kobieta i usmiechnęła się .
- Kieruj się w stronę naszego domu, a ja muszę iść jeszcze po jakąś broń. - Powiedziałam i ruszyłam do budynku w którym znajdowała się broń. Weszłam do środka i zastałam gubernatora. Mężczyzna podszedł do mnie i złapał za ramię.
- Wiem ,że chcecie odejść ,ale przecież po tym co Michonne Ci wyjawiła nie mogę was wypuścić. Zniszczyło by to moją reputację. - Nie odezwałam się ,a mężczyzna wziął zamach i uderzył mnie w twarz z pięści. Zemdlałam.
*** Jakiś czas pózniej ***
Otwieram oczy i od razu razi mnie sztuczne światło które jest stosunkowo za jasne. Patrzę w dół i widzę sznury na moich dłoniach i stopach. Próbuje się uwolnić lecz to nic nie daje. Po chwili słyszę ,że ktoś wchodzi.
- Wreszcie się obudziłaś ! Gdzie moje maniery jestem Brian. - Facet był wysoki z dość długim szarym zarostem.
- Dość mocno dostałaś ,ale nie martw się jeżeli będziesz odpowiadać na wszystkie pytania poprawnie to nic Ci się więcej nie stanie ! A więc jak się nazywasz? - Spojrzał na mnie i wyciągnął nóż z kieszeni. Nie odpowiedziałam mu ,a wręcz spojrzałam na niego z pogardą.
- Nie chcesz mówić po dobroci ? To może to cię zmusi. - Brian podszedł do mnie , podwinął rękaw mojego swetra i zrobił płytkie nacięcie na przedramieniu. Syknęłam z bólu lecz dalej milczałam. Facet uderzył mnie dwa razy w twarz i wziął moją twarz w dłoń.
- Mówisz czy nie ?
- Ruth. - Odpowiedziałam cicho.
- A więc Ruth jeżeli się już poznaliśmy to może powiesz mi dlaczego do cholery zamierzacie opuścić naszą piękną osadę? - Znowu milczę. Nie chcę ,aby wiedział o hordzie. Zasługują na śmierć w męczarniach. Brian złapał mnie za włosy i przeciął pionowo moja brew.
- A więc jeszcze raz. Dlaczego chcecie opuścić Woodbury ?
- Spierdalaj. - Dostałam parę razy w twarz i brzuch. Byłam wykończona.
- Widzę ,że tego się nie dowiem. To powiedz mi gdzie zamierzaliście się udać po opuszczeniu miasteczka ?
- Nic Ci nie powiem dupku. - Mężczyzna wbił nóż w moje ramię i rozwiązał mnie. Wziął mnie za sweter i ciągnął za sobą do jakiegoś pomieszczenia. Rzucił mnie na podłogę i zaczął gadać z jakimś mężczyzną.