April
- Mamy mało czasu, za dziesięć minut Merle po ciebie przyjdzie. Wiem jak to wygląda, ale to miało tak wyglądać. Nie jestem jedną z nich. Udaję, chciałam wam w ten sposób pomóc. Wszystko ułożyło się trochę inaczej i teraz chcę stąd uciec lub go zabić. Z tobą.
- Twoje słowa w Alexandri to nie prawda?
- Nie.
- Co ja mam robić?
- Zgodzić się by tu zostać. W tym momencie to twoje najlepsze wyjście.
- Jasne - przytuliłam chłopaka i wyszłam z pomieszczenia w którym się znajdował. Przed drzwiami stała Sherry.
- Słyszałam waszą rozmowę...
- Błagam nie mów mu o tym.
- Nie powiem. Chętnie bym wam pomogła, ale nie mogę.
- Nie musisz, dziękuję...
- Idź już, Merle tu idzie - oddaliłam się od kobiety i wyszłam na zewnątrz. Spojrzałam na trupy wbite na pale. Każdy z nich miał jakąś historię, ale jak wszystko, się ona skoczyła. Może moja też niedługo się skończy.
- No April. Twój chłoptaś się zgodził - na słowa Negana pokiwałam tylko głową nie odwracając się, a ten położył rękę na moim ramieniu.
- Jutro pojedziecie z Daryl'em w teren. Chciałbym wiedzieć jak sobie radzicie.
- Dobrze, a mogę już do niego iść?
- Jeśli musisz. Swoją drogą, wydaję się jakbyś to ty, a nie on miała jaja. W ten pamiętny dzień to ty coś zrobiłaś, a on tylko siedział i na to wszystko patrzył.
- Czyżby - powiedziałam oschle i weszłam do środka, a następnie do pokoju w którym był Ron. Chłopak siedział na łóżku patrzył w podłogę.
- Jutro stąd uciekamy. Na zawsze.
- Jak?
- Jedziemy w teren, tam będzie szansa. Wykradnę jedną dodatkową broń, a kiedy już tam będziemy zaatakujemy - usiadłam na parapecie i uśmiechnęłam się - Będzie dobrze.
- Przepraszam
- Niby za co? To ja powinnam przeprosić.
- Za to, że w ciebie zwątpiłem.
- Przestań... Nie musisz przepraszać za takie rzeczy. To życie, nigdy nie będzie idealnie, ani tak jak chcemy - usiadłam koło niego na łóżku, a on oparł głowę na moim ramieniu...
Następnego dnia
- Wstawaj, niedługo ruszamy - Daryl obudził mnie chlapiąc zimną wodą. Wyszedł, a ja ubrałam się. Poszłam do składu broni po siekierę, a dodatkowo wzięłam dwa pistolety, które schowałam w kurtce. Udałam się do wozu i usiadłam z tyłu. Po chwili zjawił się chłopak i mężczyzna. Ruszyliśmy milcząc i tak minęła nam cała droga. Wysiedliśmy około 50 kilometrów od tej całej "bazy".
- Co będziemy tu robić? - spytałam udając, że mnie to obchodzi.
- Porozglądamy się po okolicy - facet ruszył, a ja wykorzystałam okazję i w niego wymierzyłam.
- Połóż kuszę na ziemię - mężczyzna zrobił to co kazałam, a Ron ją podniósł.
- Co? Naprawdę myślicie, że wam się uda. On was znajdzie. On znajdzie każdego, a wtedy będziecie mieć przejebane - chciałam zaczął mówić, ale czaszkę mężczyzny przebiła strzała. Ron rzucił kuszę w trawę i spojrzał na mnie.
- I tak musielibyśmy to zrobić...
Hej! Uciekli, ale czy to koniec. Został jeszcze Negan. A raczej setki Neganów. Mam nadzieję że rozdział sie podobał: ) Cześć
#MrsRhee 💘🦄
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanfictionApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?