Spędziłam tu około 2 dni. Z Noah opracowaliśmy już plan ucieczki który mamy zrealizować dziś. Od paru dni nic nie jadłam , nie chcę nic od nich. Idę właśnie z śniadaniem dla Edwards'a.
- Hej Ruth. Dzięki za śniadanie nie musiałaś.
- Nie ma sprawy. Mam coś jeszcze zrobić ? - Zapytałam ,a mężczyzna wziął gryza kanapki.
- Zajrzyj do Pana Trevita i przyjdź do mnie później. Podaj mu 75 miligramów Klozapiny - Kiwnęłam głową i miałam wychodzić.
- A gdzie twoje śniadanie ?
- Nie jestem głodna. - Po tych słowach pospiesznie wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do sali w której znajdował się Trevit. Otwarłam szafkę i wyciągnęłam z niej Klozapinę. Wstrzyknęłam mu ją i wtedy w drzwiach pojawił się Noah.
- Już pracujesz ?- Zapytał zdziwiony.
- Jak widać.. - Moją wypowiedź przerwał atak drgawek u Pana Trevita. W kilka sekund do pomieszczenia wbiegło paru policjantów wraz z Dawn i Edwards'em. Wariograf do którego był podłączony zaczął wydawać przeraźliwy pisk. Dawn podeszłą i wbiła mu nóż w głowę.
- Jak to się stało ?! - Zapytała zdenerwowana ,a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- To był wypadek, ja myłem podłogę i odłączyłem na chwilę respirator ,ale po chwili go włączyłem z powrotem. - Nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Przecież to kłamstwo. Moja wina nie jego.
- Do mojego gabinetu z nim. - Policjanci wyszli.
- To nie prawda. To przez drgawki.
- Drgawki ? Podałaś mu Klonazepa ?
- Kazałeś dać Klozapinę. - Powiedziałam zmieszana i usłyszałam dźwięk bójki.Od razu ruszyłam w stronę drzwi ,ale Edwards mnie zatrzymał.
- Puść mnie ! Musze to zatrzymać ! - Krzyczałam i biłam go po rękach ,ale to nic nie dawało.
- I tak nic nie zdziałasz ,że tam pójdziesz.
*********PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ********
- Dlaczego wziąłeś winę na siebie ? - Powiedziałam przyglądając się jego posiniaczonej twarzy.
- Nic mi nie jest serio. Jestem na prochach. - Mówiąc uderzył się w miejsce dużego siniaka.
- Prawię nie boli.- Dodał.
- Uciekniemy jutro. Musisz odpocząć. - Powiedział i przytuliłam go.
- Dzięki za krycie mnie. - Powiedziałam i wyszłam. Zauważyłam ,że wiozą kogoś na łóżku. Podeszłam bliżej. Okazało się ,że to Beth. ucieszyłam się na jej widok. Przynajmniej wiem ,że żyje.
- O'Donnel co się stało z tą dziewczyną ?
- Zemdlała na ulicy , za niedługo się obudzi. - Szczęśliwa podążyłam za nimi. Siedziałam z nią do czasu aż do pokoju nie weszła Dawn.
- A ty dalej tu ? Musi Ci na niej zależeć. - Nie odezwałam się.
- Dobra musimy pogadać. Wiem ,że to nie była wina Noah. Chłopak jest bystry ,ale nie potrafi kłamać.
- I co zamierzasz z tym faktem zrobić? -Zapytałam oschle.
- Nic. Jesteś twarda i to widać. Zniesiesz wszystko , nawet gdybym Ci odrąbała rękę ,zniosłabyś to. Ale jeżeli chodzi o bliskich to jesteś słaba.
- Mylisz się. - Nie chcę żeby wiedziała o mojej słabości.
- Widziałam jak patrzyłaś na nią jak ją przywieźliśmy. Siedziałaś tu dobre parę godzin ,czekając aż się obudzi ,a teraz martwisz się czy się obudzi. - Spuściłam wzrok i podeszłam do łóżka. Dawn podeszła do mnie.
- Myślisz ,że dlaczego trzymamy tu ludzi ? Chcemy żeby przetrwali do czasu aż ktoś po nas przyjdzie. - Co ona pieprzy.
- Nikt nie przyjdzie. - Odpowiedziałam spokojnie.
- Przyjdą.
- Nie ! Nikt was nie uratuje ! Teraz każdy walczy dla siebie. - Kobieta uderzyła mnie w twarz i opuściła pomieszczenie. Odwróciłam wzrok w stronę Blondynki. Jej powieki się poruszają, obudziła się...
**************************************************************************
Coraz gorzej w szpitalu !Czy uda się im uciec ?
Robimy dla was taki maraton oczywiście gwiazdki i tym bardziej komentarze przyspieszą proces pisania jak i wstawiania rozdziałów.
Piszcie swoje przemyślenia w komach ! <3 <3
#MrsGrimes
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanficApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?