April
Z nieprzyjemnej grupy zginęli wszyscy oprócz Arvo. W pewnym momencie pojawiła się tu Jane zabijając jednego z mężczyzn. Nagle Kenny rzucił się na mlodwgo ruska, a wszyscy oprócz Clem, Ruth i Carl'a zaczęli go od niego odciągać. Ja też zaczęłam to robić, a gdy Kenny odpuścił odwróciłam się do chłopaka.
Uśmiechnęłam się i z całej siły uderzyłam go pięścią w twarz. Z jego nosa poleciała krew i zaczął krzyczeć. Wtedy znowu go uderzyłam, ale ktoś objął mnie w pasie u zaczął ciągnąć w tył.- Ron kurwa zostaw mnie! Ten dupek na to zasłużył.
- Wiem, ale nie możemy go zabić - wyrwałam się z uścisku i znów zaczęłam bić chłopaka. Nie patrzyłam gdzie trafiam, ani jak mocno. Po prosru chciałam żeby cierpiał. Tym razem Carl i Ron zaczęli mnie od niego odciągać. W końcu odpuściłam...
- Proszę, nie zabijajcie mnie!
- Niby dlaczego mielibyśmy tego nie robić?! - krzyknęłam z nienawiścią w oczach.
- Mogę was zaprowadzić do mojego obozu i dać wam to czego potrzebujecie.
- Skąd mamy wiedzieć, że nas kurwa nie oszukasz? - spytał zły Kenny.
- Obiecuję...
- Co robimy? - spytała Rosita, a ja spojrzałam na Arvo.
- Dobra, ale jeśli okaże się, że nas oszukałeś, to odetnę ci nogę i dam ci ją do jedzenia - powiedziałam, a Ruth związała mu z tyłu ręcę pchając go tak, że upadł na twarz. Podeszłam do Sashy która siedziala przy Saricie.
- Co z nią?
- Nie żyje - odwróciłam się i spojrzałam smutno na Kennego. Podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
- Co się stało? - nie odpowiedziałqm tylko wskazałam ciało. Mężczyzna zaczął krzyczeć i płakać.
- Sarita! Nie... To wina tego chuja.
- Nie martw się, da nam to czego chcemy, a potem zabijemy jego i jego ludzi - powiedziałam, a facet klęknął koło swojej martwej dziewczyny.
- Musimy iść, inaczej zamarźniemy - powiedział Luke i powoli zebraliśmy się do podróży...
Siedem godzin później
Idziemy już długo, a w oddali zobaczyliśmy jakiś budynek.
- To tu - spytała popychając ruska Ruth.
- Nie... To jeszcze kilkanaście kilometeów stąd... - odpowiedział, a ja spojrzalam na kuśtykającego Luke'a.
- Musimy się w końcu zatrzymać. To miejsce chyba będzie dobre - powiedziałam, a większość się zgodziła. Weszliśmy na teren najprawdopodobniej starej elektrowni i zaczelismy rozpalać ognisko. Kenny pilnował bramy, Jane gdzieś poszła, a reszta usiadła wokół ogniska.
- Jak się czujesz? - spytał Ron łapiąc moją rękę.
- Zajebiście, ale jak zabiję tego palanta będzie jeszcze lepiej.
- A ja ci pomogę - dodała Ruth, a ja się uśmiechnęłam.
- Wiecie... Dziś mam urodziny - powiedział nagle Luke.
- Skąd wiesz? - spytał Shane.
- No wiecie, mniej więcej w tym okresie - powiedział, a Rosita wyciągnęła coś z torby.
- Znalazłam to i wiedziałam, że się przyda - powiedziała pokazując butelkę wina. Podała ją Luke'owi, a ten ją otworzył.
- Więc, za wszystkich którzy tutaj są i za tych którzy już odeszli - powiedział i wziął łyka, po czym podał butelką dalej. W końcu flaszka doszła do mnie. Przez chwilę wachałam się, ale ostatecznie wzięłam dużego łyka...
Hej! Jak myślicie, może trzeba dać szansę ruskowi? Mam nadzieję że rozdział się podobał :) Cześć
#MrsRhee
![](https://img.wattpad.com/cover/88521263-288-k703347.jpg)
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanfictionApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?