April
Obudziłam się rano na torsie chłopaka. Otworzyłam namiot i z niego wyszłam. Pójdę powiedzieć Ruth, że biorę dziś auto. Powoli weszłam do ich domku i zobaczyłam chłopaka i dziewczynę. Byli nadzy, ale przykryci kołdrą. Wokół leżały porozrzucane ubrania.
- April? - usłyszałam głos dziewczyny kiedy kierowałam się do wyjścia.
- Przepraszam, że tak po prostu tu weszłam. Razem z Ron'em bierzemy dziś auto.
- Jasne - odpowiedziała czerwona dziewczyna. Wyszłam z budynku i zobaczyłam, że Ron nie śpi i je przy ognisku. Usiadłam koło niego i wzięłam do ręki jabłko.
- Wcześnie wstałaś.
- Tak, dziś przed nami długa podróż, powinniśmy jak najszybciej ruszyć...
Osiem godzin później
- Daleko jeszcze? - spytałam znudzona podróżą.
- Według mapy nie. Zaraz powinniśmy dojechać - wyciągnęłam z torby mój polaroid i zrobiłam chłopakowi zdjęcie. Schowałam je do kieszeni, a Ron dziwnie na mnie spojrzał.
- Nie rób mi zdjęć. Jestem niefotogeniczny.
- Nie prawda - pocałowałam chłopaka i oparłam głowę o szybę. Jechaliśmy jeszcze z 20 minut i auto się zatrzymało. Wysiadłam i spojrzałam na dość duży budynek.
- Jak myślisz, co to?
- Chyba stara fabryka mebli - chłopak podszedł to drzwi i bezproblemowo je otworzył. Weszłam do środka i od razu poczułam zapach trupów i kurzu. Zobaczyłam przed sobą schody zawalone meblami, a przy nich siekierę. Podeszłam do niej i wzięłam ją do ręki.
- Zatrzymaj ją - powiedział chłopak przytulając mnie. Schowałam broń za pasek i weszłam do pierwszej sali. Same taśmy produkcyjne, kurz i zniszczone meble. Obeszłam cały pokój i nie znalazłam nic przydanego.
- Tu nic nie ma. Chodźmy - przeszłam do drugiej sali, a chłopak ruszył za mną. W tym pomieszczeniu znalazłam nóż, a oprócz niego nic. Wyszłam na główny korytarz i spojrzałam na schody.
- Chcemy tam wejść?
- Wiesz April, może być tam coś przydatnego.
- Nie było na tym piętrze więc raczej nie będzie tam. Stracimy tylko czas, a moglibyśmy szukać przydatnych miejsc.
- No dobra księżniczko - uderzyłam chłopaka w rękę. Wyszliśmy na zewnątrz, a ja rozejrzałam się dookoła.
- Idźmy lasem. Może tam coś będzie.
- Jak rozkażesz.
- Zaraz cię walne - stwierdziłam wchodząc do lasu. Zaczęłam nucić sobie pod nosem różne melodie, a Ron szedł przodem. Nagle zobaczyłam jak dziwny trup biegnie na Ron'a z nożem. Wymierzyłam temu czemuś w głowę i strzeliłam. Trafiłam i odwróciłam się za siebie. Coś podobnego do tego co zabiłam chciało wbić nóż w moją głowę. Zdążyłam złapać temu czemuś rękę i rzucić na drzewo. Wyciągnęłam siekierę, a to coś zaczęło sćiągać maskę która przypominała skórę zombie. Ujrzałam twarz brązowookiej blondynki.
- Co kurwa? - krzyknął Ron mierząc do dziewczyny.
- Kim ty kurwa jesteś? - spytałam, a chłopak opuścił broń.
- Nazywam się Lydia.
- Skąd jesteś i co to ma znaczyć? - spytałam, a dziewczyna milczała. Przybliżyłam siekierę do twarzy dziewczyny i uśmiechnęłam się.
- Mogłam cię od razu zabić, więc lepiej gadaj. No chyba, że chcesz żebym tąsiekierą odrąbała ci palce, stopy, ręce i czekała aż się wykrwawisz.
- Jestem jedną z szeptaczy.
- Rozumiem. Wytłumaczysz nam wszystko po drodze - Ron podniósł dziewczynę i popchnął ją lekko do przodu.
- Co? Gdzie mnie zabieracie.
- Zobaczysz - powiedziałam ruszając do przodu...
Hej! Jeśli ktoś czytał komiks doskonale wie kim jest Lydia. Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Cześć
#MrsRhee
CZYTASZ
✔Other Story - The Walking Dead
FanficApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?