Rozdział 104

95 12 1
                                    

April 

Miesiąc później

  Wszystko pięknie się rozwija. Powstają już pierwsze domy, znaleźliśmy samochód. Niczego nam nie brakuje. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Niedługo razem z Rositą i Aaronem jedziemy na wypad. W sumie nie powiedzieli mi jeszcze gdzie jedziemy, ale ponoć ma tam być dużo przydatnych rzeczy.

- Rosita kazała mi przekazać, że już ruszacie - Sasha powiedziała to i szybko odeszła. Ja usiadłam z tyłu małego zielonego auta. Po chwili za kółkiem usiadł mężczyzna, a koło niego kobieta.

- Powiecie mi gdzie jedziemy?

- Do apteki i sklepu z elektroniką - no tak, tylko po co wzięli mnie ze sobą. Od pewnego czasu chyba coś do siebie czuję, to widać. Trochę mnie to dziwi ze względu na Aarona, ale miłość nie wybiera. Rosita zasługuje na to by być szczęśliwą. Cieszy mnie też to, że lepiej dogaduję się z Ruth. Nagle Aaron znacznie przyśpieszył, a ja zapięłam pasy. Po około 20 minutach takiej jazdy zatrzymał się.

- Jesteśmy - wysiadłam z auta i spojrzałam na dwa małe budynki stojące koło siebie.

- Ja pójdę przeszukać aptekę, wy idźcie do elektroniki - stwierdziła Rosita, a ja podeszłam do szklanych drzwi. Strzeliłam w nie, a te szybko się rozleciały. Powoli przekroczyłam próg i spojrzałam w głąb ciemnego pomieszczenia.

- Wiesz, nie mamy za bardzo prądu, więc chyba nic stąd nam się nie przyda - powiedziałam oglądając stare lodówki i zmywarki.

- Zawsze można się rozejrzeć - przeszłam przez dział telefonów, komputerów i w końcu doszłam na dział aparatów. Uważnie przypatrywałam się każdemu z nich i w końcu zobaczyłam dość duży aparat na klisze. Wzięłam go do ręki i podeszłam do okna. Zrobiłam zdjęcie nieba, a to wyszło nawet dobrej jakości. Położyłam zdjęcie na stół, a aparat wsadziłam do torby. Wyszłam na zewnątrz, a potem weszłam do apteki. Zauważyłam, jak Rosita pakuje do plecaka paczkę prezerwatyw. Kiedy zobaczyła, że weszłam szybko je schowała, a ja o nic nie pytałam.

- Mam bandaże, tabletki, kremy, wodę utlenioną - powiedziała kobieta schylając się po coś - A wy coś znaleźliście?

- Ja mam aparat, a Aaron nadal tam jest. Jest tu jeszcze coś do przeszukania?

- To chyba wszystko. Dużo leków ma nieważną datę ważności. Możemy iść - wyszłyśmy, a Aaron już na nas czekał.

- Znalazłeś coś? - spytałam, a facet pokazał mi nóż.

- Nieźle. Zanim odjedziemy mogę zrobić wam zdjęcie? Chciałabym dokładnie zobaczyć jakie dokładnie zdjęcia robi ten aparat - pokiwali twierdząco głową i stanęli koło siebie do zdjęcia. Szybko je zrobiłam i dałam im by zobaczyli.

- Nie obrazisz się, jak je sobie weźmiemy?

- Nie, a teraz już jedźmy...

    Hej! Miesiąc mija, a życie nadal spokojne. No i pojawiły się nowe miłości. Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Cześć...

#MrsRhee 


✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz