Był koniec sierpnia, panna Klara miała niebawem wrócić do stolicy po całych wakacjach spędzonych u swej krewnej na wsi. Dziewczyna spakowała swoją walizkę i położyła się na przygotowanym uprzednio posłaniu. Spała w małym pokoju dla gości, znajdującym się na poddaszu. W kącie pomieszczenia mieściła się duża szafa, pod oknem stało niewielkie biurko, tuż obok znajdowała się dębowa, masywna szafka nocna, a po jej lewej stronie łóżko.
Ciotka Ewa miała dość duży dom i prężnie działające gospodarstwo. Sprzedawała owcze sery na warszawskim rynku. Była to dochodowa praca. Oprócz tego ciotka miała także pięć krów, kurzą fermę i mnóstwo kaczek. Młoda panienka nie narzekała na brak roboty. Dom spodobał się Klarze. Ba! Nawet wolała go bardziej niż rodzinne mieszkanie na Mokotowie! Był taki duży, przestronny! Ach, gdyby tylko mogła pobyć tu dłużej!
Jednak młodej Jasińskiej przeszkadzała jedna, aczkolwiek bardzo istotna sprawa. W całym domu nie było ani jednego instrumentu! Ciocia nie miała gustu muzycznego, słuchała muzyki rzadko, dlatego też nigdy nie wydawała pieniędzy na niepotrzebne rzeczy. Klara kochała muzykę, zwłaszcza Chopina. W tamtym małym mieszkaniu na Mokotowie miała swój własny fortepian. Grała w każdej wolnej chwili, ćwiczyła nowe utwory, delektowała się brzmieniem swojego muzycznego przyjaciela. Tymczasem spędziła dwa miesiące w domu pozbawionym jej ukochanej muzyki. Kiedy nie pomagała ciotce w rozmaitych pracach, śpiewała w swoim pokoju, grała na niewidzialnym instrumencie i tańczyła walca. Często również wspominała matkę. Ona też kochała grać na fortepianie. To ona nauczyła tego swoją córkę, a panienka szybko złapała bakcyla.
Panienka Jasińska żałowała, że jej matka już nigdy nie usłyszy, jak gra, jak bardzo poprawiła się przez tamte siedem lat. Ogromnie żałowała, że jej matki już nie było na tym świecie. Gdyby tylko żyła, wszystko potoczyłoby się inaczej...
Wakacje się skończyły, nazajutrz wróci do domu i znowu będzie słuchała narzekań tamtej kobiety, kochanki jej ojca. Zaraz, gdy usiądzie do fortepianu i zacznie grać, Irka powie, że już dawno powinna zająć się normalną pracą i zarabiać na siebie.
Fortepian nie jest ważny. Zajmij się sobą, dziewucho! Powinnaś się już dawno wyprowadzić, masz osiemnaście lat, do cholery!
Ależ ona zarabiała na siebie poprzez muzykę! Udzielała korepetycji z gry, lekcji śpiewu! To niesprawiedliwe. Dlaczego jej ojciec musiał związać się z tak okrutną kobietą? Głos Ireny odbijał się jeszcze przez chwilę w jej uszach, powodując niemałe wzburzenie. Klara rzuciła się na łóżko. Wielki żal ogarnął jej młode serce. Kilka łez spadło na białą poduszkę, pozostawiając maleńkie, mokre ślady. Nie chciała wracać do domu.
Delikatne światło księżyca wpadło do pokoju. Noc była ciepła, wiatr mocno poruszył firankami przy otwartych okiennicach. W tamtym perłowym blasku i ciepłym podmuchu było coś niezwykłego. Miała wrażenie, że była to ostatnia chwila jej swobodnego życia. Tamtej nocy śniła o zielonych, obdrapanych drzwiach swojego mieszkania w mieście, o miejscu, do którego nie chciała wrócić. Za rok. Za rok pojedzie do ciotki i zamieszka w Adamówku na stałe...
✧✧✧
Klara położyła smukłe dłonie na walizce, którą spakowała poprzedniego dnia. Zdjęła kapelusz z wieszaka i włożyła pantofle. Ubrała delikatną sukienkę w niebieskie kwiatuszki. Ciotka dała jej materiał, a ona użyła swoich krawieckich umiejętności, by stworzyć z niego ładny przyodziewek. Sukienka sięgała do połowy łydki. Była zwiewna, więc letnie upały nie przeszkadzały w jej noszeniu i na tyle wygodna, by przejechać drogę z Czosnowa do Nowego Dworu na wozie pana Kowalskiego. Panienka wytaszczyła swój bagaż na schody i rzuciła ostatnie spojrzenie na pokój.
CZYTASZ
Mazurek
Ficción históricaCZĘŚĆ PIERWSZA MUZYCZNEJ TRYLOGII Kiedy nuty historii ponownie wygrały wojenną melodię, ludzie musieli stanąć do walki. Klara była nieco naiwną dziewczyną, po uszy zakochaną w muzyce i starym fortepianie, stojącym w rogu pokoju. Nie przejmowała się...