Już nie wychodzili z domu. Nikt nie chciał narażać siebie ani swojej rodziny. Niemieckie wojska coraz bardziej otaczały Warszawę. Prowiant i broń powoli nie docierały do miasta, ale obrońcy nie marnowali czasu przez pierwszy tydzień września. Stolica była gotowa na atak wroga. Przynajmniej tak im się wydawało.
✧✧✧
Tamtego dnia Klara nie posłuchała żołnierza i pojechała na Ochotę. W połowie drogi spotkała swoją przyjaciółkę, która wracała do domu. Razem udały się do jej mieszkania, by zabrać matkę i młodszego brata dziewczyny z dala od linii frontu. Krzysiek był harcerzem, więc razem ze swoją drużyną pomagał osobom w potrzebie.
Dziewczęta po drodze natknęły się również na niego.
— Gdzie wam tak śpieszno? — spytał młodzian.
— Och, Krzysiek, nie zadawaj pytań, tylko wsiadaj — powiedziała Gosia, wskazując na swój rower.
— Coś jest nie tak? — ponowił pytanie, siadając na rowerowym bagażniku.
— Wszystko! Musimy zabrać waszą matkę z mieszkania — wydyszała Klara, gdy zbliżali się do osiedla. — Polepszyło jej się na tyle, by mogła sama chodzić?
— Tak. Już z nią nieco lepiej, ale nie sądzę, żeby była w stanie jechać na rowerze z którymś z nas...
Pojechali dalej. Gdy Gosia i Klara znalazły się na miejscu, natychmiast rzuciły swoje rowery pod kamienicą i weszły do środka. Panienka Spysińska wzięła przyjaciółkę do pokoju swej matki, a bratu kazała zabrać ich rzeczy.
— Och, Klaro. Dawno cię u nas nie było — powiedziała kobieta, gdy ujrzała swą córkę wraz z jej przyjaciółką.
— Mamo, nie ma czasu. Musimy iść...
— Słoneczko, co się dzieje?
— Niemcy. Otaczają dzielnicę, nie możemy tu zostać. Pójdziemy do Jasińskich.
— Może pani wstać? — spytała Klara, wyciągając dłoń w stronę kobiety.
— Dam sobie radę — odparła pani Spysińska i podniosła się z łóżka, trzymając kant komódki.
Gosia zabrała leki swojej matki do torby i pomogła Klarze wyprowadzić kobietę z jej sypialni. Krzysiek wziął najpotrzebniejsze rzeczy i wszyscy spotkali się w małym saloniku.
— Jak przewieziemy mamę na rowerze?
— Klara weźmie ciebie na ramę, bo nie ma bagażnika, a ja powiozę mamę na naszym rowerze — odrzekł Krzysiek.
— Myślicie, że to się uda? — spytała Klara, ponieważ owa propozycja nie wydała jej się zbyt rozsądną.
— Możemy spróbować...
Wspólnymi siłami pomogli opuścić pani Spysińskiej mieszkanie. Potem, gdy tylko chwycili za swoje rowery, próbowali usadowić ją na małym bagażniku. Kiedy kobieta bezpiecznie siedziała na tyle, Krzysiek chwycił kierownicę rękoma i wskoczył na siodełko. Matka złapała się jego pleców i, z niemałym przerażeniem, ruszyli wyboistą drogą. Gosia zajęła ramę roweru Klary i po chwili one również odjechały.
![](https://img.wattpad.com/cover/205934146-288-k390167.jpg)
CZYTASZ
Mazurek
Historical FictionCZĘŚĆ PIERWSZA MUZYCZNEJ TRYLOGII Kiedy nuty historii ponownie wygrały wojenną melodię, ludzie musieli stanąć do walki. Klara była nieco naiwną dziewczyną, po uszy zakochaną w muzyce i starym fortepianie, stojącym w rogu pokoju. Nie przejmowała się...