Rozdział 55

1.1K 66 9
                                    

Chłopcy skończyli trening około 15. Mieliśmy pełne 4 godziny do rozpoczęcia koncertu. Wychodząc z budynku skierowaliśmy się w stronę pobliskiej restauracji na obiad. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik na uboczu. Przeglądałam menu ze znudzeniem w poszukiwaniu czegoś co mogłabym zjeść. Koniec końców postawiłam na zwykły ramen, a chłopcy wzięli coś związanego z mięsem; jak zawsze zresztą.
- tak z ciekawości.. ile będzie trwał koncert ? - zwróciłam się do chłopaków.
- bodajże 2 godziny, jutro tak samo i po jutrze też. Potem lecimy do Chin - powiedział Namjoon z uśmiechem na twarzy.
- o czym rozmawiałaś z tym Seojunem ? - zapytał Yoongi.
- o tym samym co rozmawiałam z tobą ostatnio - wzruszyłam ramionami - dostałam opieprz - pokręciłam głową na boki. Kiedy Yoongi otwierał już usta, aby coś powiedzieć mój telefon dał o sobie znać. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Seungri ?
- halo ? - mruknęłam do słuchawki.
- kiedy lecieć do Chin ? - zapytał prosto z mostu, wydawał się.. przestraszony..
- za 2 dni. Coś się stało ? - zapytałam zmartwiona jego dziwnym zachowaniem.
- mamy koncert w Chinach będziemy lecieć jutro wieczorem - westchnął, a ja czułam jak przechadza mnie zimne dreszcze. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Nie potrafiłam wydobyć z siebie nawet słowa. Czułam jak telefon wyślizga mi się z dłoni i upada na ziemie.
- co jest ? Pobladłaś - zapytał zmartwiony Taehyung. Widziałam jak Yoongi podnosi telefon i odchodzi od stolika; zawzięcie rozmawiał o czymś z Seungrim.
- musze do łazienki - mruknęłam i ledwo wstałam na nogi.
- pójdę z tobą - Taehyung również wstał, ale zatrzymałam go dłonią.
- zostań, dam sobie radę - wydusiłam z siebie i skierowałam się w stronę toalety. Podeszłam do umywalki i przemyłam twarz lodowatą wodą.
- wszystko w porządku ? - usłyszałam głos Taehyunga, który stał w drzwiach.
- tak, tak jest okej zaraz przyjdę - mruknęłam.
- jesteś strasznie blada - wszedł do łazienki i spojrzał na mnie badawczo - napewno wszystko w porządku ? Cała drżysz
- jest okej - mruknęłam - wracajmy - wraz z chłopakiem wróciliśmy do stolika. Między nami panowała głucha cisza. Nikt nie chciał się odezwać.
- Seungri mówił, że mają koncert w Szanghaju, dokładnie tam gdzie my, więc nie ma opcji, że się miniemy. To nie uniknione. I one też tam będą - westchnął.
- ja... - zaczęłam, a wszyscy na mnie spojrzeli - wrócę do Korei.. tak będzie lepiej - uśmiechnęłam się słabo.
- chcesz dać mu satysfakcję ? - wtrącił Hoseok - będzie wiedział, że go unikasz i będzie z tego zadowolony
- hyung ma racja - powiedział Taehyung - jeśli teraz wyjedziesz zawsze będziesz przed nim uciekać
- powinnaś zostać. Nie masz się czym przejmować. Będziemy przy tobie, on będzie sam. Nawet jego własny zespół jest przeciwko temu gnojkowi - Yoongi spojrzał na mnie pocieszająco, a ja niechętnie pokiwałam głową.
- nie mówmy już o tym - machnęłam ręką - jedzmy - dodałam i zaczęłam jeść swoją zupę. Kompletnie straciłam apetyt przez to wszystko. Kolejny raz będę musiała się na niego natknąć ? Tym bardziej, że będzie tam z nią ? Dlaczego los mnie tak kara ? Naprawdę.. wszyscy mówią, żeby się nie poddała i szła dalej, ale.. dlaczego nie postawią się na moim miejscu ? Sądzą, że to takie łatwe ? Ludzie traktują mnie jak najgorszego człowieka na świecie, mieszają mnie z błotem i rujnują życie. „Nie powinnaś smucić się z tego powodu", „ dlaczego się poddajesz ?", „jesteś tchórzem". Jestem tego świadoma, nie potrafię i nie chce już walczyć. Co z tego wyjdzie ? To już tradycja, że kiedy wszystko jest dobrze musi się to zniszczyć. Teraz.. zauważam jak bardzo prawdziwe znaczenie mają te słowa: „ kłamstwo niszczy, a słuszna prawda jest niezauważalna". Tak nagle wszyscy się odwrócili i zostawili mnie samą sobie. To mój najgorszy koszmar na jawie. Mama zawsze mi mówiła, żeby traktować drugiego człowieka tak, jak samemu chciałby się być traktowanym. Teraz widzę, że ro nie działa w ten sposób. Silniejsi niszczą słabszych, ale pytanie kto jest silny ?


Do koncertu zostało zaledwie 30 minut. Wszędzie dookoła było zabieganie i istny chaos. Styliści robili chłopakom fryzury. Inni robili makijaż, a jeszcze inni dobierali stroje. Każdy biegał z kąta w kąt, aby tylko zdążyć. A ja stałam z boku i przyglądałam się ich pracy. Napewno nie maja łatwo, ale lubią swoją prace. Widzę to po ich minach. To co innego kiedy robisz coś bo musisz, a kiedy robisz coś bo to lubisz. Wtedy praca jest przyjemniejsza. Pamietam kiedy miałam jakoś 14/15 lat. Wtedy zaczęłam swoją pierwszą prace w kawiarni. Wtedy mieszkałam już w Seulu razem z SunMi. Musiałam pogodzić prace ze szkołą. Potem znalazłam kolejną prace i kolejną. Zmęczenie jakie odczuwałam wtedy nie potrafię ubrać w żadne słowa. Czasami miałam wrażenie, że gdybym zasnęła stałabym conajmniej przez tydzień. Ale kiedy miałam słabsze dni zawsze powtarzałam sobie; jeszcze trochę, misze dać radę, już jestem prawie na mecie. Tylko to jakoś podtrzymywało mnie na duchu.

Siostra | Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz