Rozdział 72

984 61 28
                                    

Pożegnałam się z chłopakami i opuściłam wytwórnię. Wsiadłam do samochodu i na szybko jeszcze sprawdziłam godzinę w telefonie. 22:21. Odpaliłam silnik i wyjechałam na Seulskie ulice. Po drodze wstąpiłam jeszcze do supermarketu po kilka drobiazgów. Szybko usunęłam się z zakupami i z dwiema siatkami opuściłam sklep. Będąc niedaleko samochodu usłyszałam ten głos, którego nieodzyskane uwielbiałam słuchać.. teraz wywołuje u mnie ciarki na ciele..
- YoonSoo ? - przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na Jiyong'a przez ramie. Wzruszyłam ramionami i bez słowa skierowałam się do samochodu - zaczekaj.. - chwilę później poczułam szarpnięcie za ramię.
- czy poprzednio nie wyraziłam się dosyć jasno ? - powiedziałam pewna siebie chowając w środku przerażenie. Jeden człowiek spowodował u mnie strach i doprowadził do tego stopnia, że.. śmiało mogę powiedzieć, że się go boję. Po prostu się boję - możesz zostawić mnie w spokoju ? - westchnęłam głęboko wyszarpywać się z jego uścisku.
- okej, okej.. - odsunął się kilka centymetrów ode mnie.
- czego chcesz ?
- głupio wyszło z tą piosenką - podrapał się po karku - serio nic o tym nie wiedziałem - dodał.
- po co mi to mówisz ? Średnio obchodzi mnie co we oboje robicie - włożyłam zakupy do bagażnika i skierowałam się do samochodu. Otworzyłam drzwi od strony kierowcy, a Jiyong chwycił je uniemożliwiając tym samym je ponownie zamknięcie.
- chciałem żebyś wiedziała - wzruszył ramionami - z resztą nie ważne - machnął ręką w powietrzu.
- czy ty siebie słyszysz ? - zmarszczyłam brwi - najpierw wyzywasz mnie od najgorszych, a potem od tak przychodzisz do mnie i mówisz, że nie masz nic wspólnego z kradzieżą mojej; powtarzam mojej piosenki ? Uderzyłeś się w głowę ? - zaśmiałam się gorzko - w każdym bądź razie.. przestań to robić - spojrzałam na niego poważnie. Ja już zakończyłam ten rozdział w życiu, a teraz.. teraz zaczynam nowy, w którym ciebie już nie będzie - chłopak przegryzł wargę i spuścił głowę w dół. Odepchnęłam jego rękę, która wciąż trzymała drzwi i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik i wyjechałam z piskiem opon. Łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Czy to tak ciężko zrozumieć ? Dlaczego kiedy wszystko się układa zawsze musi pojawić się on ? Dlaczego zawsze musi mi o wszystkim przypomnieć. Dlaczego nie potrafię puścić tego co nas łączyło w niepamięć ? Nie potrafię ? A może nie chce ?

Wysiadałam z samochodu i wyjęłam zakupy z bagażnika. Weszłam do domu i położyłam wszystko na kuchenny blat. Sprawnie ułożyłam wszystkie zakupy na swoje miejsca i usiadłam na kanapie w salonie. Wyjęłam z paczki papierosa i wsadziłem go do ust rozpalając zapalniczką. Kojąco zaciągnęłam się dymem i oparłam się wygodnie o kanapę. Reasumując; dziś jest czwartek 24 września 2020 roku.. dziś.. dziś mijają 3 tygodnie odkąd zaczął się ten cały koszmar..Kto by pomyślał, że moje życie potoczy się właśnie w ten sposób. I nadal będzie toczyć..
To trochę przykre; znaliśmy się tyle lat, ale.. oni mi nie uwierzyli.. nie czuje już smaku goryczy, bo łączyła nas prawdziwa przyjaźń..może kiedyś w odległej przyszłości.. będzie lepiej. Pokładam nadzieje na lepsze jutro, ale.. nadzieje matką głupich..


Poranek

Wstałam około 9 rano. Wzięłam odświeżający zimny prysznic i założyłam pierwsze lepsze czarne dresy. Ciurkiem wypiłam zimną wodę w szklance i włożyłam do zmywarki. Wysunęłam na stopy czarne trampki za kostkę na lekkiej platformie. Wzięłam jeszcze torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i odrazu skierowałam się do mieszkania SunWoo. Zaparkowałam na parkingu pod wieżowcem i wyszłam z samochodu. Skierowałam się pod drzwi i zadzwoniłam domofonem. Nic. Zadzwoniłam jeszcze i jeszcze. Sama nie wiem.. może nadusiłam ten głupi przycisk kilkadziesiąt razy zanim usłyszałam głos przyjaciela.
- kim jesteś i dlaczego mnie budzisz ? - tak jak sądziłam jeszcze spał.
- dzwonię tym domofonem od 10 minut ! Wpuść mnie w końcu - zaśmiałam się, a po chwili weszłam na klatkę, a następnie do windy. Nasunęła przyjaciel z numerem 6, a po chwili byłam już na miejscu. Bez pukania weszłam do mieszkania przyjaciela, który z kolei siedział na kanapie lekko przysypiając - jaki ty masz twardy sen - zaśmiałam się na co chłopak się wzdrygnął i spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- pograłem trochę wczoraj - mruknął ochryple - daj mi 10 mi.. 20 minut i będę gotowy - pokiwałam głową na boki śmiejąc się delikatnie pod nosem. Chłopak wrócił do swojej sypialni, a ja rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Nic się tu nie zmieniło, wszystko było na swoim miejscu. Wędrowałam wzrokiem po zdjęciach na regale. Za czasów szkoły

Siostra | Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz