Rozdział 56

1K 61 10
                                    

Wczoraj chłopcy dali ostatni koncert w Japonii. Jak zwykle był świetny i dali z siebie wszystko. Niestety nadszedł ten dzień kiedy musieliśmy opuścić Japonię i przenieść się do Chin. Starałam się odrzucać od siebie negatywne myśli, ale nie oszukujmy się; nie potrafię. Seungri napisał mi, że będziemy w tym samym hotelu, więc szansa, że trafię akurat na niego jest ogromna. To się nazywa mieć pecha.

Stoimy właśnie na lotnisku w Tokio i przeszliśmy już odprawę. Kierowaliśmy się w stronę samolotu i zajęliśmy wyznaczone miejsca. Oparłam głowę o zagłówek i westchnęłam głęboko. To będą najgorsze dni w moim życiu.
- nad czym tak intensywnie rozmyślasz ? - zapytał Taehyung.
- huh ? - spojrzałam na niego - o niczym takim - mruknęłam machając przy tym niechlujnie ręką.
- nadal się tym przejmujesz - bardziej stwierdził niż zapytał - zupełnie nie potrzebnie - uśmiechnął się szeroko - zawsze będę przy tobie - położył dłoń na sercu - obiecuje ! - uśmiechnął się kwadratowo ukazując szeregi białych zębów.
- nie przejmuje się tym aż tak bardzo - skrzywiłam się - po prostu będę go ignorować i wszystko będzie w porządku - uśmiechnęłam się sztucznie.
- trzymam za słowo - chwycił mnie za pały palec - i pamiętaj nie ma czym się przejmować, a już zwłaszcza jego osobą - zachichotał, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem. Chwile później zaczęliśmy startować i teraz czeka nas długa podróż do Szanghaju.


Po jakiś 3 godzinach byliśmy już na miejscu. Opuściliśmy samolot i zabraliśmy bagaże. Na wielkiej sali na lotnisku czekał tłum ludzi. Fani, reporterzy.
Było ich od groma. Robili nachalnie zdjęcia, przepychali się między sobą i krzyczeli do zdarcia stron głosowych. Ochrona z ledwością powstrzymała tych wszystkich ludzi przed rzuceniem się na chłopaków. Kurczowo trzymałam swoją walizkę i szłam za chłopakami starając się dogonić ich tępa. Jednak chwile później poczułam silne szarpnięcie za ramie i wylądowałam na twardej posadzce. Rozejrzałam się dookoła; a nade mną stało mnóstwo dziewczyn nie wiele młodszych ode mnie. Krzyczały coś i szarpały mną jak workiem. Nie mogłam podnieść się z ziemi przez ich kurczowe uściski. Jedna z nich spoliczkowała mnie, a druga uderzyłam czymś plastikowych w głowę. Chwilowe mroczki przed oczami uniemożliwiły mi jakikolwiek gest obronny. Krzyki stawały się bardziej stłumione, a ja w dalszym ciągu patrzyłam pustym wzrokiem przed siebie. Nagle ktoś z tyłu kapnął mnie w brzuch, a z moich ust wylała się stróżka czerwonej cieczy. Chwile później czułam jak ktoś chwyta moje ramie i unosi ku górze.
- nic ci nie jest ? - szepnął zdenerwowany i zmartwiony Yoongi, który przeciskał się prze ochronę. Delikatnie pokiwałam głową na „nie" i kurczowo chwyciłam się brata - chodźmy stąd - mruknął. Ochrona pomogła nam się wydostać z lotniska i wsiąść prosto do samochodu - co za kurwy ! - krzyknął sfrustrowany Yoongi - napewno nic ci nie jest ? - spojrzał na mnie.
- jest w porządku - mruknęłam ciężko wzdychając.
- pomogę ci - powiedział Taehyung i z kieszeni spodni chusteczkę. Wytarł nią spływającą krew z moich ust - skaleczyłaś się - dodał smutno spoglądając na moją twarz - boli cię coś jeszcze ? - spojrzał na mnie badawczym wzrokiem.
- tylko.. trochę głowa - chwyciłam się za obolałe miejsce i poczułam jakie bije od niego gorąco. Było lekko wypukłe i strasznie bolało.
- ach.. to wszystko moja wina - Yoongi oparł się na fotelu i spojrzał na okno.
- wcale tak nie jest i nie mów tak - zaprotestowałam - to nie twoja wina..to.. niczyja wina.. cały czas jestem świadoma, że takie rzeczy jak te mogą się zdarzyć - uśmiechnęłam się lekko.
- ale moim zadaniem jest do tego nie dopuścić - westchnął - a znowu cię pobili - dodał przygnębiony.
- zagoi się.. tylko boli mnie głowa.. oprócz tego nic mi nie jest.. naprawdę nie obwiniaj się - spuściłam głowę w dół. Nienawidzę tego. Nie mają się obwiniać o to co mi się stanie. To nie ich wina.. a cokolwiek by się działo.. zawsze będę winna ja.. nie chce obracać ich swoim ciężarem i tym żeby się o mnie zamartwiali za każdym razem. Nie chce..

Byliśmy już pod hotelem. Z pomocą Taehyunga wysiadłam z samochodu i weszliśmy do budynku, a ja mogłam odpocząć od ciągłych krzyków i pisków nieznośnych fanów. Jedną ręką trzymałam się walizki, a druga trzymałam Jungkooka. Miałam warzenie, że kiedy tylko go puszcze upadnę na ziemie. Szczerze mówiąc to głowa bolała mnie bardziej niż mówiłam. Zaczęła boleśnie pulsować i miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Każdy głośniejszy krzyk powodował zawrót głowy, miałam ochotę zanurzyć się gdzieś pod ziemią i uspokoić się w zupełnej ciszy. Odeszliśmy kawałek na bok kiedy Namjoon i Jin próbowali zameldować nas w hotelu.
- Soo ! - usłyszałam znajomy głos. Przymrużyłam oczy kiedy ból głosy chwilowo się nasilił - wszystko w porządku ? - zapytał zmartwiony Seungri.
- na lotnisku zaatakowała ją jakaś nienormalną banda dziewczyn - wyjaśnił Jungkook.
- ale nic ci nie jest prawda ? Jak się czujesz ? - dopytywał T.O.P
- wszystko okej.. tylko trochę boli mnie głowa..- przełknęłam nerwowo ślinę - czy.. moglibyśmy mówić ciszej ? - zapytałam niepewnie, a wszyscy zgodnie pokiwali głową.
- może trzeba będzie jechać z tym do szpitala ? - wtrącił Deasung.
- to tylko małe draśnięcie, nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się sztucznie.
- najlepiej połóż się odrazu spać, a jeśli ból nie minie do jutra trzeba będzie coś z tym zrobić - powiedział Taeyang.
- napewno przejdzie, misze tylko trochę odpocząć -
mruknęłam, a w tym samym czasie podeszła do nas reszta chłopaków.
- już myślałem, że nigdy nie dam tam tych kluczyków - westchnął Namjoon.
- nieznośna baba - skomentował Yoongi - chodźmy już do pokoju powinnaś odpocząć - zwrócił się do mnie, a ja delikatnie pokiwałam głową.
- zjecie z nami kolacje ? - zapytał Seungri.
- a ten gnojek..
- on nas nie obchodzi - zanim Yoongi zdążył cokolwiek powiedzieć wtrącił się T.O.P
- w takim razie zjemy, tylko niech najpierw YoonSoo odpocznie - wziął moja walizkę - więc do później - dodał i zwróciliśmy się w stronę windy. Wjechaliśmy na 8 piętro i kiedy drzwi windy otworzyły się zobaczyłam Jiyonga. Nie sądziłam, że już po kilku minutach będzie mi dane na niego trafić. Stał z nią i trzymali się za ręce. Nas wzrok skrzyżował się, a ja natychmiast spuściłam głowę w dół, ale w dalszym ciągu czułam na sobie palące spojrzenie - nie stójmy tak - zaśmiał się Yoongi - kretyni chcą skorzystać z windy - parsknął śmiechem i chwytając mnie za rękę opuściliśmy windę.
- ty i twoje teksty - zaśmiał się Namjoon.
- dobrze, że nawet się nie odezwał już się szykowałem na niego - prychnął Yoongi pod nosem.
- łap kluczyki - wtrącił Jin rzucając kluczki od pokoju w stronę Yoongiego.
- dlaczego ty zawsze musisz mieć pokój z Soo ? - zastanowił się Jimin, a Yoongi spojrzał na niego z politowaniem.
- czy tu siebie słyszysz ? Miałbym zostawić któregoś z was z moją malutką siostrzyczką na noc ? - uderzył się z otwartej dłoni w czoło - jeszcze byście coś jej zrobili - pokręcił głową na boki.
- ty nam nie ufasz ? - zaśmiał się Taehyung - jak możesz - teatralnie złapał się za serce.
- akurat w tej kwestii nie mam co do was pewności - zmierzył wszystkich wzrokiem śmiejąc się pod nosem - możecie pomarzyć o wspólnym pokoju...chociaż nie nawet tego wam zabraniam - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Suga się denerwuje bo ma śliczną siostrę - zaśmiał się Hoseok - co powiesz na to żebyśmy zostali rodziną ? - zapytał poruszając dwuznacznie brwiami, a chwile później wybuchnął głośnym śmiechem tak samo jak reszta chłopaków.
- yy.. nie, nie dzięki. Wybacz, ale nie zostaniesz moim szwagrem - zaśmiałam się pod nosem.
- jestem idealnym kandydatem na twojego szwagra ! - uśmiechnął się Taehyung, a Yoongi spojrzał na niego zszokowany.
- co ty bredzisz ? - Yoongi spojrzał na niego zażenowany - nie chce być wujkiem tylu dzieciaków - pokręcił głową na boki - ty słyszysz jakie oni mają myśli ? - spojrzał na mnie śmiejąc się pod nosem.
- przecież to tylko żarty sztywny dziadku - dźgnęłam go lekko łokciem w żebra.
- dobra koniec gadania idziemy do pokoju - powiedział Yoongi przekluczając zamek w drzwiach. Weszliśmy do środka, a ja odrazu położyłam się na łóżku - jak głowa ? Boli już mniej ? - zapytał troskliwie odstawiając nasze walizki.
- tak jest już trochę lepiej - mruknęłam w poduszkę.
- odpocznij najpierw, a później zjemy kolacje i położysz się spać - dodał z uśmiechem - ale zaznaczam ci, że jeśli do jutra nie przestanie cię boleć będziemy musieli pojechać do szpitala - pogroził mi palcem.
- tak, tak - machnęłam ręką w jego stronę - chociaż uważam to za zbędne niech ci będzie
- i to rozumiem. Nie możesz bagatelizować swojego stani zdrowia - pouczył mnie, a ja mu tylko przytaknęłam. Te łóżko było takie miękkie, że nawet nie wiem kiedy odpłynęłam...


—————————————————————
Przepraszam, że tak późno wstawiam😢
Wybaczcie
Jak podoba się rozdział ? I jak myślicie co będzie się działo ? 💜

Siostra | Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz