Rozdział 77

1K 86 22
                                    

Wtorek; 29 września 2020 roku..
Godzina 11:00... zostało 38 godzin..

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Punktualnie 11:00. Leniwie przeciągnęłam się i wstałam z łóżka na równe nogi. Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze dresy i powędrowałam do łazienki. Oparłam się o blat przy zlewie i westchnęłam do swojego odbicia w lustrze. Kiedy codziennie patrzyłam na swoje odbicie nie widziałam zachodzących zmian, ale kiedy zaczęłam to ignorować i spojrzałam ponownie w lustro po czasie; gołym okiem widać jak zwykle kłamstwa potrafią wyniszczyć człowieka. Głos w mojej głowie szepcze mi.. Jestem okropna. Ja tonę. I nie mogę przestać pytać siebie; Dlaczego tak strasznie się nienawidzę ?

Zgryzłam policzek od środka i podeszłam do wanny odkręcając korek od cieplej wody. Zdjęłam z siebie piżamę i weszłam do cieplej wody, a plecami oparłam się o zimną nawierzchnię wanny. Siedziałam zanurzona w cieplej wodzie bez celu; jakby tępo wpatrując się przed siebie. Głowa nie była przepełniona setkami myśli. Na chwilę obecną nic mi nie przeszkadzało. Cudowna cisza, która wypełniała cały dom. Jedyne co słyszałam do swój płytki oddech i niby słabo bijące serce. Zamrugałam kilkukrotnie i ocknęłam się z transu. Spojrzałam na swoje nadgarstki przepełnione bliznami; tymi starszymi i tymi nieco nowszymi. To takie cholernie wciągające. Sięgnęłam po żyletkę leżącą na szafce. Przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki wdech. Przełożyłam ostrze do bladej skóry. Bezmyślnie przeciągnęłam żyletką po skórze. Raz.. drugi.. i trzeci..Moje serce momentalnie przyspieszyło tępa, ale chwile później zwolniło. Właściwe po co to wszystko ? Jednak czuje jak ciągle zawodzę innych. Nie wiem jął długo jestem jeszcze w stanie to ciągnąć. Chciałam i w dalszym ciągu chce stąd zniknąć. Naprawdę jestem beznadziejna. Czy..czy jest jeszcze coś co może mnie zranić ? Straciłam ludzi, byłam prześladowana, zostałam wykluczona. Cierpię na depresję, nikt mnie nie lubi. Nie mam poczucia własnej wartości. Ale ja nadal tu zostanę..

Wyszłam z wanny, a z kolei woda, która w niej była zdążyła już zmienić swój kolor. Z przeźroczystej cieczy zmieniła swój kolor na krwisto czerwony. Owinęłam swoje ciało puchaty ręcznikiem. Usiadłam na podłodze i oparłam się o wannę. Wzdychając głęboko sięgnęłam ręka po bandaże z szafki. Odkręciłam butelkę wody utlenionej i wylałam jej zawartość na rozcięcia. Syknęłam z bólu zagryzając wewnętrzną stronę policzka. Cholera. Z moich oczu popłynęła stróżka łez. Chwyciłam za bandaż i delikatnie owinęłam nim rany. Kiedy skończyłam odetchnęłam z ulgą. Czemu ja ?

Wstałam na równe nogi i opuściłam łazienkę. Wyjęłam z szafy bluzkę z długim rękawem i zwykle szare spodnie. Ubrałam się w mgnieniu oka i zeszłam na dół siadając na kanapie w salonie. Wyjęłam z paczki papierosa i rozpaliłam go zapalniczką. Mocniej zaciągnęłam się dymem przez krótką chwile trzymając go w ustach. Przymknęłam oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia. Sięgnęłam po telefon i przeczytałam wiadomość.

Taehyung
Może wpadniesz dzisiaj do nas ? Ubłagaliśmy managera o dzień wolnego

YoonSoo
Jasne, nie ma problemu
Będę za 20 minut

Taehyung
Już nie mogę się doczekać <3

Dokończyłam palić i wyrzucając końcówkę papierosa wstałam z miejsca. Włożyłam telefon do kieszeni i zabrałam po drodze kluczyki od samochodu. Mijając po drodze kuchnie jak na zawołanie odezwał się mój brzuch. Przystanęłam w miejscu i chwyciłam się za obolałe podbrzusze. Kiedy ostatni raz jadłam ? Cofnęłam się do kuchni chwiejnym krokiem. Spojrzałam na lodówkę, a potem na szafkę z lekami przeciwbólowymi. Zamrugałam kilkukrotnie i sięgnęłam po tabletki. Wyjęłam z opakowania 2 białe powlekane tabletki i biorąc je do ust powołam wodą. Wzięłam głęboko wdech i zwróciłam się w kierunku wyjścia. Wsiadłam do samochodu i odpalając silnik wjechałam na ulice Seulu.

Siostra | Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz