Rozdział 89

198 14 9
                                    

Sprawiedliwość jest bronią. Może prowadzić do czyjejś szkody, ale nie może też chronić i ocalić innych.

Siedziałam pod pięknym drzewem kwiatu wiśni. Delikatne podmuchy wiatru poruszały kwiatami na łące. Nie było ani jednej chmury na niebie. Jest tutaj tak pięknie i przyjemnie. Podniosłam się z ziemi i rozejrzałam dookoła. Tutaj nie było bólu, nie było smutku.
— To nie jest takie łatwe. — W mojej głowie odbija się echo porażki. Kto zauważy. Kto zdoła pomóc. Bo ja już sama niemalże tonę, licząc, że wkrótce sama się obronie.

— Nie wiem co mam robić, mam straszny mętlik w głowie, nie mogę zebracć myśli. — Mruknęłam przecierając dłonią zmęczoną twarz.
— SunMi.. musimy coś wymyśleć, zacząć działać. — Powiedział SunWoo spoglądając na mnie poważnie.
— Problem w tym, że nie wiem co. — Westchnęłam. Sytuacja jest zbyt trudna, aby zdołać ją opanować. Jestem jednym wielkim głębkiem nerwów. Nic sensownego nie przychodzi mi do głowy.
— Może pójdźmy na policje ? — Zaproponował. — Zajmijmy się teraz tymi małolatami...mam nadzieję, że ich złapali, a potem skontaktujemy sie z prawnikiem. — Przytaknęłam i wstałam na równe nogi. Wyszliśmy z firmy Soo i wsiedliśmy do samochodu kierując sie w strone komisariatu policji. Mam ogromną nadzieję, że złapali tych małolatów i wreszcie będą mogli zapłacić za to co zrobili YoonSoo.

Weszliśmy na komisariat policji odrazu zauważając zaznajomionego nam już mężczyznę, który prowadził sprawę YoonSoo.
— Dobrze, że was widzę. — Powiedział funkcjonariusz i gestem ręki zaprosil nas do swojego biura. — Zatrzymaliśmy nastolatków odpowiedzialnych za całe zdarzenie. — Odetchnęłam z ulgą.
— Zawiadomimy naszego prawnika. — Powiedział SunWoo, a ja przytaknęłam.
— Do czasu wyjaśnienia będą przebywali w areszcie. Zawiadomiliśmy już ich rodziców; są nieletni. — Powiedział spoglądając na dokumenty.
— Więc ? Nie będziemy tracić czasu odrazu pojedziemy do prawnika. — Powiedziałam ruszając w kierunku wyjścia.
— Przekażcie te akta dowodowe prawnikowi. — Pokiwałam głową i wzięłam teczkę w dłonie. Wyjęłam telefon i napisałam krótką wiadomość do adwokata, że spotkamy się za 15 minut w firmie.



— Będe potrzebował jeszcze obdukcji lekarskiej ze szpitala. — Powiedzial SeoJun; Adwokat. — Dostarczcie ją jeszcze dziś. — Dodał.
— Zadzwonię do jej rodziców i powiem żeby poprosili o nią lekarza. — SunWoo wziął telefon i wyszedł zadzwonić.
— Co my mamy robić wogóle ? — Zapytałam bezradna To wszystko co sie dzieje, nie dociera do mnie.
— Zajmijmy sie ukaraniem sprawców jak najszybciej, to w tej chwili nasze zadanie. — SeoJun uśmiechnął sie pocieszającą. — Sporządzę i wyślę dziś do sądu akt oskarżenia..
— Co dalej ? — Wtrąciłam.
— Sąd wezwie oskarżonych na przesłuchanie, potem wokanda i wyrok ostateczny. — Powiedział zagłebiając cie w dokumenty. — Raport policyjny mówi, że była to próba zabójstwa, więc.. tak... akt oskarżenia będzie na podstawie tego.. — Westchnął, a ja spuściłam głowe w dół. No dalej YoonSoo obudź sie, nie zostawiaj mnie z tym wszyatkim samą. Gdybyś była na moim miejscu wiedziałabyś co robić... zawsze wiedziałaś co robić.
— O boże.. — mruknęłam. — Nie wiem, naprawde nie mam pojęcia.. — Westchnęłam płaczliwie.
— Dziś wieczorem dostaniemy obdukcję. — Wtrącił SunWoo wchodząc do środka.
— Świetnie, resztę zostawcie mi. Chociaż tak mogę odjąc wam zmartwień. — SeoJun zabrał tęczke i żegnając sie opuścił pomieszczenie.
— Uspokuj się, damy radę zobaczysz wszystko się ułoży. — Powiedział pocieszająco SunWoo klepiąc mnie po ramieniu.
— Chciałabym, ale... bez YoonSoo czuje sie bezradna, ona zawsze wiedziała co robić, nie ważne jaki był problem ona odrazu miała rozwiązanie..
— To fakt nigdy nie będziesz tak inteligentna jak ona. — Zarartował, a ja usmiechnełam się niewidocznie pod nosem. — Sama wiesz, że Soo z tego wyjdzie. Wszyscy to wiedzą. — Uśmiechnął się.


Pov. YoonGi

Siedziałem ze zwichniętą ręką przez tego idiote. Mogę mieć zwichniętą czy też połamaną każdą z kończyn, ale jemu nie pozwole się do niej zbliżyć chodźby na centymetr. Już nigdy więcej.
— Potrzebne ci to było ? — Westchnąl tata siadając obok mnie. — Matka dostanie zawału przez ciebie.
— Gdyby tu nie przychodził nie było by problemu, zdajesz sobie sprawę, że to wszystko jego wina ? — Warknąłem pretensjonalnie w jego stronę na co ten skarcił mnie spojrzeniem.
— Nie obchodzi mnie on. — Spojrzał na mnie poważnie. — Za to obchodzisz nas ty, nie dokładaj nam więcej zmartwień.. i bez tego mamy ich sporo. — Westchnął i spojrzał na mamę, która siedziała na krześle ze spuszczoną głową.
Nagle z sali, w której leży YoonSoo wybiegła pielęgniarka.
— Lekarza ! Lekarza ! — Krzyczała. Jak popażony wstałem na równe nogi.
— Co sie dzieję !? — Wykrzyczała przerażona rodzicielka zwracając się do biegnącego lekarza.
— Zatrzymanie akcji serca. — Powiedział szybko wchodząc do sali. Sekunde pózniej przybyło jeszcze dwóch lekarzy i zamknęli drzwi nie mówiąc ani słowa. Proszę wszystko tylko nie to. Nie, nie, nie... błagam..to nie może się tak skończyć. Osunąłem się bezsilnie po ścianie i schowałem twarz w dłoniach.

Cholerne 30 minutr trwało dla mnie jak wieczność. Dokładnie tyle minęło odkąd do sali YoonSoo weszli lekarze. Na korytarzu panowała zupełna cisza, w której jedynym dźwiękiem było tykanie zegara. Wziąłem głeboki wdech i oparłem się o ścianę. Będzie dobrze, napewno. Musi być dobrze, prawda ?
Z sali Soo wyszedł lekarz wzdychając ciężko. Spojrzał na nas i powiedział.
— Przywróciliśmy funkcje życiowe.. — Spojrzał na nas badawczo i dodał. — Mimo to.. nie nastawiajcie się na nic dobrego.. jej stan jest krytyczny. — Wielka gula podeszła mi do gardła. — Najbliższe godziny będą decydujące. — Westchnął spoglądając na moją mamę, która zalała się łzami i bez słowa usiadła bezradnie na jedym z krzeseł. Tata spuścił głowe w dół spoglądając obojętnie ma swoje buty. — Robimy co tylko możemy aby przeżyła, ale jej organizm jest zbyt słaby i odrzuca podawane leki. — Spojrzał na drzwi sali YoonSoo, westchnął ciężko i oddalił sie bez słowa. Osunąłem się po ścianę chowając twarz w dłoniach.
— YoonGi.. — Zaczął tata. — Powinniśmy być dobrej myśli. — Dodał kładząc dłoń na moim ramieniu.
— Byłem okropnym bratem. — Wydukałem powstrzymując łzy.
— To wcale nie prawda, YoonSoo wcale tak nie myslała.. jestem tego pewien. — Podszedł do mamy i pomógł jej wstać. — Chodź kochanie napijesz sie ciepłej herbaty. — Kobieta pokiwała głową ocierając łzy chusteczką. — A ty. — Zwrócił się do mnie. — Przewietrz się, zapal.. zrób cokolwiek innego, tylko nie siedź tu i nie zadręczaj się, wszystko będzię dobrze. YoonSoo tak szybko sie nie poddaje. — Wykrzywił usta na wzór uśmiechu i razem z mamą odeszli w stronę kafejki.
Wstałem na równe nogi i zwróciłem się ku schodów, a następnie ku wyjściu ze szpitala. Usiadłem na jednej z ławek rozpalając papierosa. Chłodny wiatr powiewał na każdą stronę, a z chmur zaczął padać deszcz tym samym gaszcą co chwile mojego papierosa, ale to było moim najmniejszym zmartwieniem. Mam mętlik w głowie, nie potrafię zebrać myśli. Co mam teraz zrobić ?

———————————————————————————
Witam z rozdziałem po tak długiej nieobecności.
Tak jak wena była tak szybko znikła, przepraszam za to bardzo !!
Postaram się wrócić z regularniejszymi rozdziałami. Chce dokończyć wszystkie swoje opowiadania, a potem odejść wiedząc, że nie zostawiłam was z niewiadomą o bohaterach naszych opowieści !!!
I przychodzę rownież z pytaniem. Z racji tego, że zbliżamy sie do końca pierwszej części, jak chcielibyście abym kontynuowała opowiadanie ? W tej samej czy w nowej książcę ?
Dziekuję i do zobaczenia wkrótce !

Siostra | Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz