Rozdział 1

360 18 56
                                    

Theo

Dziewczyny wracają do domu dopiero około szesnastej. To i tak wcześniej niż obstawialiśmy z Milesem. Shai z kilkoma siatkami wchodzi do salonu pierwsza, a za nią Zoe, ciągnąca ze sobą ogromny worek. Wytrzeszczam oczy. Czyżby suknia ślubna? Mój wytrzeszcz znika i pojawia się uśmiech.

-Jesteśmy- mówi Shai

-Może wam pomóc?- pytam

-Nieee! - dziewczyny drą się obie na raz

-Dobra, dobra- podnoszę ręce jakbym się poddawał

-To mój drogi jest suknia ślubna, jak ją teraz zobaczysz to pech gwarantowany, a tego chyba  wam nie brakuje, co?- mówi Zoe

-Taaa- rzucam obojętnie i siadam z powrotem na kanapę

Dziewczyny idą do sypialni. Słyszę tylko jak się śmieją, długo nie wracają.

-No to zakupy chyba udane- stwierdza Miles

-Raczej- zaczynam się śmiać- Ciekawe co miały w tych mniejszych siatkach

-Serio się nie domyślasz?- Miles porusza brwiami i bierze łyk piwa

-Nie- kręcę głową

Chłopak zaczyna się śmiać, klepiąc mnie po plecach.

-Chyba zapowiada wam się niezła noc poślubna- mówi, a ja unoszę brwi- Wiesz, jakieś kajdanki, bicze, opaski...

-To nie jest w stylu Shai- przerywam mu

-Ale w stylu Zoe tak, a ta potrafi być upierdliwa...

Siedzę chwilę zastanawiając się nad tym co powiedział mi Miles. A jak on ma racje? Jak ja się wtedy w tym odnajdę? Serce mi przyśpiesza.

-Daj mi trochę tego piwa- wyrywam chłopakowi butelkę i wlewam do ust większą niż zwykle ilość napoju

Nagle przychodzi mi coś na myśl, może to po prostu tylko buty, biżuteria, albo coś. Już sam nie wiem co myśleć. Dobra, próbuję się ogarnąć. To tylko Shai, spokojnie, czym ja się tak stresuję?

Przecieram twarz dłońmi. Dostrzegam jak Miles się na mnie gapi.

-Co ty chcesz?- pytam ze śmiechem

-Nie, nic, kompletnie nic- mówi

Wybuchamy śmiechem i do salonu wreszcie wchodzą Shai z Zoe. Shai siada obok mnie, obejmuje ją i całuję w czoło. Zoe natomiast staje obok siedzącego również na kanapie Milesa i odbiera się o podłokietnik. Chłopak niespodziewanie zarzuca na nią rękę i przyciąga do siebie. W rezultacie dziewczyna ląduje na jego kolanach. Wszyscy zaczynamy się śmiać.

-Może wyjdziemy gdzieś dziś wieczorem?- proponuje chłopak

-Chętnie, ale co z Mią?-pyta Shai

-Jest już duża poradzi sobie

Znów zaczynamy się śmiać.

-Oj Miles, ja mówię na poważnie

-Czyli nie idziemy?- pyta zmarnowany

-Tak to już jest jak ma się dziecko- wtrącam się w ich interesujący dialog

-A właśnie spotkaliśmy dziś twoje źródło nieszczęść Theo, w sklepie z bielizną...- mówi Zoe ale przerywa na ostatnim słowie

-Zoe- upomina ją Shai kręcąc głową, na której położyła sobie rękę

Miles rży jak koń, a ja coraz bardziej wierzę w jego teorie z nocą poślubną.

-Czyli miałem rację stary- chłopak odrywa się na chwilę od śmiechu

-No dobra, nie ważne gdzie ją widziałyśmy- Zoe kontynuuje - A więc była to jak się domyślasz Ruth, nigdy jej nie lubiłam, jej po prostu nie dało się lubić, była zarozumiała i chamska, ja nie wiem jak ty mogłeś z nią żyć Theo

-Może po prostu była dobra w łóżku!- mówi Miles

Szturcham go łokciem w żebra. Powoli zaczyna mnie wkurzać, zawsze taki był, bezpośredni, mówił wszystko prosto z mostu, dla niego granice nie istnieją, ale dziś to już na prawdę przesadza.

Shai wstaję i kieruję się w stronę sypialni.

-Przepraszam na chwilę- mamrocze pod nosem, ale jestem w stanie to usłyszeć i zrozumieć

Wstaję i biegnę za nią. Zamyka mi drzwi przed nosem, ale w porę blokuje je nogą. Jestem silniejszy więc bez trudu je otwieram, mimo tego, że Shai zapiera się całym ciałem.

-Shai- mówię cicho- Doskonale wiesz, że Miles nawet nie myśli co mówi, słowa same mu wychodzą z buzi

Dziewczyna odwraca się do mnie, bo wcześniej stała tyłem.

-Wiem, tylko... Ruth już cały czas będzie w naszym życiu, nigdy się jej nie pozbędziemy, cały czas czuję jej obecność, jakby byłą jakąś... nie wiem twoją częścią

-Ale nie jest, to tylko twoje wymysły

Shai kiwa głową, ale bez przekonania.

-Theo, skoro mówiłeś, że będąc z nią czułeś coś tylko na początku, a potem uczucie zgasło, to dlaczego jej nie zostawiłeś? Rzeczywiście była taka dobra w łóżku?

-Nie! Znaczy...

-Aha- dziewczyna omija mnie i podchodzi do drzwi. Odwracam się za nią.

-Po prostu nie o to chodzi, byłem z nią z... poczucia winy, nie wiem, nie odpowiem ci, bo sam tego nie rozumiem, ale to nie chodziło o... seks- ledwo przechodzi mi to przez usta

Dziewczyna zdejmuje rękę z klamki i podchodzi do mnie, po czym obejmuje mnie, nic nie mówiąc i wtula się we mnie, jakby chciała się zatopić w moim wnętrzu.


No to zostało do napisania jeszcze tylko 103 rozdziały! :D

CDN.




Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz