Theo
Martwię się o Shai, lecz podejrzewam co może jej dolegać. Ciąża. Ona też nie jest na tyle głupia żeby wierzyć, że to zwykłe zatrucie. Chyba się tego boi, i ja też zaczynam.
Muszę jeszcze dziś zadzwonić do menadżera, aby powiadomić go o mojej decyzji. Korzystam więc z okazji, że obudziła się Mia, i Shai przygotowuje ją na spacer. Wykonuje telefon. Czekam dwa sygnały i w końcu odbiera.-Cześć- wita się.
-Cześć, posłuchaj zgadzam się, zagram w tym filmie, tylko wyjaśnij mi wszystkie warunki.
-O! Szybka decyzja.
-No, przekonałem się jednak.
-No to świetnie. Posłuchaj, czy miałbyś się czas spotkać ze mną, za około godzinę? Dałbym ci już scernariusz. Tylko... zdjęcia zaczynają się już za miesiąc.
-Co? Ale jak to? Miały być za trzy miesiące, myślisz, że ja się z tym wyrobię?
-Musisz. Reżyser pozmieniał kilka rzeczy, trzeba zacząć po prostu wcześniej.
-To jakiś żart.
-Nie, Theo dasz radę, teraz już nie możesz się wykręcić.
-Dobra, postaram się.
-Dzięki, to co za godzinę w naszej kawiarni?
-Tak, na razie.
-Na razie.
Nie wiem jak ja to wszystko pogodzę, ale taka praca. Mus to mus.
-Ja wychodzę na spacer- mówi Shai wkładając Mię do wózka.
-Dobra, ja też za godzinę wychodzę na spotkanie z menadżerem.
-Nie zapomnij, że o szesnastej masz wizytę z Ruty u ginekologa- wygina kąciki ust do dołu.
-Tak, dzięki.
Podchodzę do niej i ją całuje. Mia zaczyna się śmiać.
Odkrywamy się od siebie i patrzymy się na nią zadowoleni.-Co śmieszku?- zagaduje ją Shai- Dobra, my już idziemy- tym razem zwraca się do mnie.
-Dobra.
Dziewczyny wychodzą. Ja też zaczynam się powoli zbierać.
Shai
Jesienne powietrze jest dość chłodne. Na szczęście świeci słońce. Idę z Mią powoli, nigdzie się nie spiesząc.
Zaczynam rozmyślać o moim samopoczuciu. Ja nie mogę być w ciąży. Jestem tak pochłonieta myślami, że nie wiem gdzie idę, nogi same mnie prowadzą. Otrząsam się dopiero kiedy dochodzę do mojego ulubionego kina na drugim końcu miasta. Jak ja tu zaszłam? Mia już zasneła. Patrzę się na nią. Mój kochany aniołeczek. Postanawiam już wrócić do domu. Wystarczy tego spaceru.-Zawracamy myszko?- mówię mimo tego, że mała śpi.
Zerkam na zegarek. Prawie szesnasta. Zaraz Theo spotka się z Ruth. Może uzgodnią jak ich synek ma mieć na imię. Za każdym razem ta myśl powoduje ból. Nie wiem kiedy zaczynam płakać, a raczej łkać. Bywało gorzej. Ocieram łzy. Nie mogę być taka miękka. Mijam aptekę i zatrzymuje się przy niej. Odwracam głowę i patrzę się chwilę na budynek. Musze sie przekonać czy Theo ma rację. Wchodzę do apteki. Biorę głęboki oddech i podchodzę do kasy.
-W czym mogę pomóc?- zaczyna miła pani z serdecznym uśmiechem.
-Hmm, poproszę test ciążowy.
-Jasne.
Wychodzi na chwilę i zaraz wraca.
-Proszę ten jest chyba najbardziej wiarygodny.
-Dziękuję.
Płacę, biorę test i wychodzę. Dziwnie się czuje. Nie chcę mieć kolejnego dziecka, nie potrafię. Ta myśl mnie dobija.
Wracam powoli do domu. Wchodzę na podjazd i zaczynam grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy.-Hej, hej- słyszę głos za mną, więc się odwracam. To Jai.
-Cześć.
-Jak się czuje świeżo upieczona żonka?
-Dobrze- próbuje wymusić na sobie uśmiech, ale mi nie wychodzi.
-Na pewno? Jesteś jakaś smutna.
-Mam mały... problem.
-Problem?
-Znaczy...nie wiem czy to można nazwać problemem, nie chcę o tym gadać.
-Rozumiem. A może przyjedziecie dziś z Theo i Mią do mnie na kolacje?
-No nie wiem, źle się ostatnio czuje.
-A może Mia będzie miała rodzeństwo?
Patrzę się na niego i nie umiem się powstrzymać, wybucham płaczem.
-No właśnie to jest ten problem...
-Jesteś w ciąży?
-Nie wiem.
Jai przytula mnie do siebie.
-Wszystko się ułoży, Shai!
-Ale tu chodzi o dziecko Ruth i Theo.
-A tak , Miles mi mówił.
-Co? Czyli już wszyscy wiedzą?
Jai wzrusza ramionami.
-A teraz jeszcze ja mogę być w ciąży, i nie wiem jak to pogodzimy, bo Theo będzie miał wtedy trójkę dzieci.
-Będzie dobrze, musi być.
-Nie wiem, przepraszam Cię, ale musiałam się komuś wagadać, przepraszam.
-Nie przepraszaj! Weź się w garść musisz być silna.
Kiwan głową.
-Wiesz, ja już pójdę
-Dobrze, ale zaproszenie aktualne, zapraszam.
-Ok.
Uśmiecham się i wchodzę do domu. Odkładam śpiącą Mię do łóżeczka. Wyjmuje test z torebki. Idę do łazienki. Zamykam drzwi i staje przed lustrem. Patrzę na swoje odbicie. Biorę głęboki oddech. Wyjmuje test z pudełka. Boję się, ale muszę to zrobić. Postępuje według instrukcji.
Trzymam test w dłoni. Mam zamknięte oczy. Nie chcę ich otwierać. Z oka leci mi łza. Otwieram oczy. Gapię się na rzecz w moich rękach. Nie wierzę. Dwie kreski.
Dobranoc 😘
CDN.
CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanficTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.