Rozdział 98

223 22 57
                                    

Shai


Cztery dni później Theo przyjeżdża po nas do szpitala. Z małym jest wszystko w porządku, ja też czuje się dobrze. No poza tym, że szwy mnie jeszcze strasznie ciągnął, ale to jest do przeżycia. Ważne, że Charlie jest zdrowy mimo tego, że urodził się kilka tygodni przed terminem.

Nasz synek, ma długie, ciemne włoski, mimo tego, że urodził się kilka dni temu. Oczka ma błękitne i ogromniaste, oraz jak na chłopca dość długie rzęsy. Uśmiech prawie wcale nie schodzi mu z twarzy, nawet jak śpi, kąciki ust ma uniesione do góry. Jest cudowny i bardzo grzeczny.

-Chyba wszystko wzięłam- mówię, sprawdzając torbę.

Charlie w foteliku, stoi na moim łóżku. Theo siedzi przy nim i korzysta z okazji, że ten nie śpi i go zaczepia.

-Halo? Ziemia do Theo!- wołam

Chłopak patrzy się na mnie z szerokim uśmiechem.

-Jejku, jaki on jest cudowny- mówi.

-Bo nasz- siadam obok mojego męża i całuje go w usta.

Przerywa nam lekarz, który wszedł do sali, aby dać mi wypis.

-No i jak maluchu się trzymasz? Idziesz już do domu- zaczepia naszego syna lekarz.

-Nareszcie- mówi Theo, uśmiecha się i obejmuje mnie w talii.

-To co? Do widzenia, trzymajcie się- lekarz żegna się z nami.

Theo bierze do jednej ręki nosidełko z Charliem, a do drugiej moją torbę. Wychodzimy. Już się nie mogę doczekać, aż wejdę do domu. Stęskniłam się za Mią, no i trochę za Dexterem. Wsiadamy do samochodu. Theo pakuje torbę do bagażnika, a ja zapinam małego pasami. siadłam obok niego, bo wolę mieć go w razie czego pod ręką.

-Chyba możemy zrobić Ashley tydzień urlopu, nie? Chcę się wami nacieszyć- mówię, kiedy mój mąż wsiada do samochodu.

Theo chwilę się nie rusza.

-Ashley już u nas nie pracuje- odpowiada.

-Jak to? - marszczę brwi, kiedy mój mąż rusza.

-Po prostu.

-Nie no, Theo. Zwalniasz naszą pomoc domową, i nawet nie chcesz mi wytłumaczyć dlaczego?

-Sama się zwolniła.

-I nie powiedziała ci dlaczego?

-Nie.

-Zadzwonię do niej dzisiaj. Mieliśmy przecież podpisaną umowę.

-Która i tak niedługo się kończyła, zostaw ją, to nie ma sensu.

Kręcę tylko głową.

-Kto więc został z Mią? Miles?

-Nie, zostawiłem ją u Jaia.

-Dlaczego? Miles nie mieszka u nas?

-Nie. W hotelu.

-Theo! Przecież mamy tyle miejsca w domu, zresztą nawet jakby go nie było, to Miles by u nas spał. O co chodzi?

-O nic!

Prycham. Coś mi tu nie pasuje. Ashley wyjeżdża bez żadnego słowa, zostawiając nas na lodzie, a Miles śpi w hotelu, zamiast u nas- swoich przyjaciół

Dojeżdżamy do domu, po drodze odbierając Mię. Tak dobrze być w końcu w swoich czterech ścianach. Nie mogę się oderwać od Mii, zresztą ona ode mnie też. Niedługo skończy dwa latka. Boże, jak to szybko zleciało.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz