Theo
Wpatruje się w kartkę z wynikami badań. Czytam każde zdanie od początku. Nie wierzę. Tu jest wyraźnie napisane, że nie jestem ojcem Alexa. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Rzucam kartką o stół i wstaje.
Shai patrzy się na mnie dziwne i sama zaczyna czytać wyniki. Wytrzeszcza oczy.-Okłamała mnie!- krzyczę.
-Poczekaj, ale może sama nie wiedziała?
-Nie wierzę w to, pewnie puściła się z jakimś fagasem i wmówiła mi, że to ja jestem ojcem Alexa, żebym jej płacił, bo przecież mam pieniądze - przerywam jej.
- No właśnie, może zaszła w ciążę z kimś przypadowym, i nie chciała żeby jakiś nieodpowiedzialny człowiek opiekował się jej dzieckiem?
-Nie, jej cały czas chodziło o pieniądze- szczypię się w mostek nosa.
- No nie wiem.
-Bronisz jej? Ty? Przecież to przez nią poroniłaś, to przez nią się kłóciliśmy!
-Dobrze, ale nie musisz teraz na mnie krzyczeć.
-Przepraszam- uspokajam się- Przepraszam- klękam przy niej i opieram się o jej kolana.
-Co teraz zrobisz? - pyta.
-Nic. Co mam zrobić w tej sytuacji?
-Zostawisz go?
-Ma babcie, a ja kim dla niego jestem?
Shai przytula się do mnie. Cieszę się, że mam w niej takie oparcie. Mimo tych wszystkich świństw, które jej narobilem, dalej przy mnie jest, a ja chwilami tego nie doceniam.
Słyszę, że Shai burczy w brzuchu.-Jesteś głodna?- pytam.
-Strasznie- unosi głowę i patrzy się na mnie.
-To zamów nam coś.
-Ok, podasz mi ulotkę? Leży na szafce.
-Jasne.
Podaję jej ulotkę.
Zastanawiam się co teraz powiem rodzinie. Przecież tak dużo kosztowało mnie to, żeby powiedzieć im o tym dziecku, a teraz mam powiedzieć, że to nieprawda? Ja już pokochałem to dziecko, przyzwyczaiłem się, że będzie. Jak ja mogłem się tak dać wykorzystać. Przecież cały czas coś kombinowała, aby tylko znów się do mnie zbliżyć, do mnie i do moich pieniędzy.
Czyli to oznacza, że nie było żadnego gwałtu? Tego się już nie dowiem, niestety.
Czuję na sercu jakąś pustkę. Trochę żałuję, że Alex nie jest moim synem.
A co jeśli Shai ma racje? Jeśli Ruth zrobiła to, bo chciała dla niego jak najlepiej? Mam co do tego mieszane uczucia. Jestem już tym zmęczony. Postanawiam dać sobie spokój z tym na dzisiaj. Jutro pomyślę co zrobić, pewnie pojadę do szpitala i wyjaśnię wszytko mamie Ruth.
Podchodzę znów do Shai.-Zamówiłam pizzę- uśmiecha się przy tym.
-O tak, mam na nią wielką ochotę.
-Tak?!- całuje mnie.
-Hmm, na to i jeszcze na inne rzeczy- poruszam znacząco brwiami i przyciskam ją do siebie, mocniej.
-Ale zaraz przyjedzie pizza.
-Zdążymy- biorę ją na ręce.
-Jesteś tego pewien?
-Oczywiście- niosę ją do sypialni.
Otwiera drzwi. Wchodzę z nią do sypialni. Zamykam drzwi tyłkiem. Rzucam ją niedbale na łóżko i kładę się na nią, opierając na łokciach.
😘😘😊😊
CDN.
CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanfictionTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.