Rozdział 28

202 21 13
                                    

Shai

Widok, który zostaje totalnie mnie zaskakuje, w ogóle się tego nie spodziewałam, myślałam, że Theo zapomniał o moich urodzinach, a on szykował dla mnie tą niespodziankę.

-Jednak pamiętałeś?-pytam.

-Jak mógłbym zapomnieć.

Podchodzę do niego i go całuje. Zaraz po tym mój wzrok ląduje na psie, którego ten trzyma. Jest tak przesłodki, że nie mogę się powstrzymać i zaczynam go głaskać. Theo daje mi go na ręce, a zwierzak zaczyna mnie lizać po buzi. Trochę mnie to łaskocze, więc zaczynam się śmiać. Odwiazuje taśmę, którą ma na szyi.

-Jest cudowny, bardzo ci dziękuję, i przepraszam, że się tak na ciebie wkurzyłam, myślałam że zapomniałeś.

-Ja!? Nigdy- całuje mnie.

Puszczam pieska na podłoge. Merda swoim krótkim ogonkiem. Jest prześliczny.

-A jak się nazywa?- pytam.

-Twój pies, ty go nazwij.

-No dobra, to może...- zastanawiam sięz siadając do stołu.

-Mia zasneła?- pyta.

-Tak.

-To ja ją zaniosę, zaraz wrócę, a ty się zastanawiaj.

Pies Podbiega do mnie i wpatruje się na mnie.

-Co misiu, jak cie nazwać?- mówię do niego, łapiąc go za drobne fałdki- Może Dexter?- pies zaczyna szczekać, chyba mu się podoba.

Podnoszę go i kładę na kolanach. Głaskam go, a ten wyciąga łapki do przodu i układa sobie wygodnie główkę.

-Jestem, i jak?- Theo wraca z sypialni.

-To jest Dexter -wskazuję palcem na psa.

-Oo, pasuje do niego.

-Wiem.

Theo bierze butelkę z naszym ulubionym winem, i nalewa nam go do kieliszków. Przypomniało mi się jak przyjechałam do niego tuż po premierze Wiernej. Też dałam mu to wino i to właśnie wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy całkiem prywatnie.   To było cudowne. Tak dużo się zdażyło od tamtego momentu. Ruth dalej nie odpuszcza, mam tego już naprawdę dosyć.

-Nałóż sobie- Theo wskazuje mi sushi.

-Tak, już.

-O czym myślisz?

-A tak sobie wspominam.

-Yhym, a nie odstawiasz Dextera?

-Nie, zasnął.

Chłopak zaczyna się śmiać. Ja też się uśmiecham. Zaczynamy jeść. Sushi jest pyszne, wino również. Jest cudownie, super atmosfera. Ja, Theo... i Dexter.
Mimo to niczego mi już nie brakuje. Nie chcę aby ta chwila się kończyła. Za miesiąc urodziny ma Theo i już teraz zaczynam myśleć nad prezentem dla niego. Póki co nie mam za grosz pomysłu.
Theo wstaje od stołu i włącza muzykę.

-Zatańczysz?-podchodzi do mnie i wyciąga do mnie rękę.

Biorę Dextera i kładę go na podłoge. Jest nieco zaspany.
Podaję rękę Theo i zaczynamy tańczyć. Poruszamy się powoli, w rytm spokojniej piosenki. Czuję, że po policzku spływa mi pojedyncza łza. Ocieram ja.

-Ty płaczesz?- Theo staje i patrzy na mnie z uwagą.

-Tak, ale ze szczęścia, to dla mnie bardzo wiele znaczy, cudowna chwila.

Nagle wybucham większym płaczem. Szczęście wraz z radością wypełnia moje serce.  Theo przykłada do moich ust swojej wargi. Od płaczu i pocałunków brakuje mi powietrza. Odrywam się na chwilę

-Theo, dziękuję.

-Kocham cię, Shai, i dla ciebie zrobię naprawdę wszytko.

Uśmiecham się. Nasze usta znów się łączą. Theo bierze mnie na ręce i widzę, że niesie mnie w stronę sypialni. Opieram się o jego pierś. Wsłuchuje się w jego równo bijące serce. Czuję jak buzuje we mnie euforia. Nie panuje nad swoimi ruchami. Moje dłonie zaciskają się na jego barkach, a usta przegryzają delikatnie ucho. Wchodzimy do naszego pokoju. Widzę jak Dexter idzie za nami.

-Przykro mi piesku, ty jie wchodzisz- odzywa się Theo.

Zatrzaskuję drzwi, poprostu je popychając. Czuję napływ energii roznoszącej się w moich żyłach. Słyszę własny puls. Delektuje się chwila, każdym pocałunkiem, dotykiem.

Następny dopiero w piątek 😊😊 pozdrawiam 😚

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz