Rozdział 63

140 10 4
                                    

Shai

Budzę się z okropny bólem głowy, który przytwierdza moją głowę do podłoża, powodując, że nie mogę jej podnieść, jakby ważyła tonę. Otwieram oczy, ale razi mnie światło. Przecieram je i staram się przyzwyczaić do otaczającej mnie jasności. Leżę na łóżku w sypialni. Tak mało pamiętam z poprzedniego wieczoru.
Zauważam, że Theo stoi przy oknie, wpatrując się w to co jest za szybą. Robi tak tylko wtedy gdy się czymś przejmuje. Marszczę brwi.

-Szczęśliwego nowego roku, kochanie- mówię próbując się podnieść.

Udaje mi się to z wielkim trudem. Czuję ogromne pulsowanie. Głowa mi ciąży na karku. Okropne uczucie.

Theo odwraca się do mnie i uśmiecha serdecznie.

-Nie pamiętam czy ci to wczoraj mówiłam, więc...

-Tak, mówiłaś, przez całą drogę z salonu tutaj, kiedy niosłem cię na rękach- Theo się śmieje delikatnie.

-Aha.

Chłopak siada obok mnie na brzegu łóżka. Ma takie zmartwione spojrzenie, ewidentnie coś mu leży na wątrobie. Czyżbym wczoraj powiedział czy zrobiła coś nie tak?

-A tak w ogóle, dlaczego ty nie masz kaca?

-Bo wypiłem o połowę mniej tego, co ty- odpowiada przykładając swoje usta do moich.

Nasze języki pracują ze sobą synchronicznie. Kładę mu rękę na policzek, kciukiem zataczając na nim kółka. Ręce Theo jeżdżą po moich nagi plecach. Spałam tylko w bieliźnie. Odrywamy się od siebie po dłuższym czasie.

-To nie możliwe, żebym wypiła więcej od ciebie!- stwierdzam.

-A jednak.

-Theo...- zaczynam- Wszystko w porządku?

Mój mąż wzdycha ciężko i unosi brwi.

-Nie- kręci głową.

-To co się dzieję?- kładę dłoń na jego dłoniach, ułożonych przed nim jedna na drugiej.

-Shai, ty masz do mnie jeszcze żal, prawda? Zawsze będzie go miała...

-Żal o co?

-O wszystko.  O wszystko co ci zrobiłem. Dopiero wczoraj to do mnie dotarło, że niby mówisz, że wybaczasz, ale... dalej nosisz w sobie uraz.

Nie wiem co powiedzieć, więc milczę.

-Ja cię tak strasznie za wszystko przepraszam. Wiem, że robiłem to już milon razy, ale... na niczym innym mi tak nie zależy jak na twoim zaufaniu i szczerym wybaczeniu- kontynuuje.

-Nie Theo. Już nie mam żalu. Już nie.

-Ale Zoe...

-Zoe z tobą rozmawiała?

-Tak.

Kręcę głową.

-To już nie ważne. Wybaczam ci. Teraz definitywnie i szczerze cie wybaczam i ufam.

-Naprawdę?

-Tak.

-Shai...Boże...

Nic nie odpowiadam, tylko wtulam się w niego nie pozwalając mu dokończyć. Czuję jak moje oczy wypełniają  się łzami. Łzami szczęścia. Theo też zaczyna szlochać. Pierwszy raz słyszę, żeby płakał. To tak piękna chwila. Czuję, że jestem wolna, wolna od zmartwień, i teraz mogę to sobie szczerze powiedzieć. Mamy oboje czystą kartę.

-Tak bardzo cię kocham, skarbie- mówi przez łzy.

-Ja ciebie też, najbardziej na świecie- jąkam się przez płacz.

Tkwimy tak wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę. Cały czas szlochamy i zostawiamy na sobie mokre od płaczu pocałunki. Mam wrażenie, że dopiero teraz nasza miłość zyskała na sile.

Nowy rok, nowy rozdział w naszym życiu.


Płaczę razem z nimi, samą mnie to wzruszyło :)

CDN.


Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz