Rozdział 60

178 19 8
                                    

Shai

Wstaję o dwunastej rano. Theo śpi jeszcze obok mnie. Wczoraj do późnego wieczora przygotowałam dom na przyjazd gości. Umyłam podłogi, odkurzyłam, uprałam pościel i pościeliłam łóżka. Theo w tym czasie zajmował się Mią i Dexterem, który plątał się wokół nich. Poszłam spać padnięta.

Już się nie mogę doczekać, aż zobaczę Zoe. Tak bardzo chcę z nią porozmawiać, wyżalić się. Musze przyznać, że bardzo za nią tęsknię. Wiele razy bardzo mi pomogła, zresztą ja jej też.

Wychodzę z sypialni i na palcach podążam do kuchni. W domu panuje chłód, który obtacza mnie, powodując na moim ciele gęsią skórkę. Nastawiam w czajniku wodę na herbatę. Siadam na kanapę i przykrywam się kocem, czekając, aż ta się zagotuje.

Patrzę na choinkę. Przypominają mi się święta. Jedne z najlepszych w moim życiu. Nigdy nie narzekałam na te w moim domu. Byłam w towarzystwie mamy i brata, czego mogłam chcieć więcej? Tata rozwiódł się z mamą gdy byliśmy mali. Nie mam żalu ani do niego, ani do niej. Przez długi czas się do nas nie odzywał, pił. Mama starała się nam to wszystko jakoś wynagrodzić i robiła to jak najlepiej potrafiła. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Wychowała nas na cudownych ludzi. No a tata, po kilku latach się opamiętał i chciał odnowić nasze kontakty. Po pewnym czasie zmiękły nam serce i pozwoliliśmy mu na to, choć nie jest to zażyta relacja.

Woda w czajniku zaczyna się gotować. Podrywam się szybko, żeby gwizd nie obudził Theo i Mii.
Małej od jakiego czasu wychodzą ząbki, jak wyjdzie jeden, to zaczyna drugi. Mia jest przez to niespokojna i wszystko by gryzła, niczym Dexter. Więc wykorzystujemy każda chwilę, kiedy mała śpi, bo to teraz u niej dość rzadkie, że spokojnie zasypia i długo śpi, ma na to też wpływ jej wiek. Już się przyzwyczaiłam, że będzie spała coraz mniej.

Zalewam kubek z herbatą gorącą wodą. Odstawia czajnik i chcę wyjąć woreczek z kubka, ale coś obejmuje mnie od tyłu, więc odskakuje uderzając w klatkę piersiową Theo.

-Ale mnie przestraszyłeś!

-Dzień dobry kochanie! Też mi miło cie widzieć.

-Dzień dobry- uśmiecham się, nieco uspokajając.

Odwracam się twarzą do niego i muskam delikatnie jego wargi.

-Co robisz?- pyta.

-Herbatę.

-Yhym.

Znów się do mnie przybliża. Tym razem nasz pocałunek jest intensywniejszy. Dłonią przesuwa mój kubek i sadza mnie na blacie. Oplatam nogami jego biodra. Moje ręce błądzą po jego umięśnionych plecach, zjeżdżając w dół i zahaczając o gumkę od jego bokserek. Theo z moich ust przenosi się na szyję, do której się przysysa. Mój oddech przyśpiesza. Wplątuje palce w jego nieco zakręcone włosy, przymykając oczy. Jedna malinka chyba gotowa. Zjeżdża teraz na biust. Kręcę powoli głową. Jest mi tak dobrze, że nie chcę, aby ta chwila się kończyła. Chłopak zabiera swoje ręce z blatu, i wjeżdża nimi pod moją koszulkę. Wzdycham. Zaczyna mi się robić gorąco. Każda komórka mojego ciała, zaczyna pragnąć go z każdą chwilą coraz bardziej. Krew dudni mi w żyłach, a serce przyśpiesza bicie.

Przerywa nam dzwonek do drzwi.

-Nie otwieramy- mówi Theo odrywając na chwilę usta od mojego dekoltu.

Jestem za, dopóki nie uświadamiam sobie, że to może być Zoe z Milesem. W sumie mieli być później, ale może coś im się zmieniło.

-Theo- jęczę- To chyba Zoe i Miles.

-Co?!

-Niestety.

Chłopak wzdycha. Odrywa się ode mnie, cmokając w skroń.

-To otworzę.

-Ok.

Odchodzi, a ja znów czuję na sobie nieprzyjemny chłód. Zostaje na blacie, machając nogami.

-To miał być nasz ostatni seks w tym roku!- krzyczy mój mąż stojąc przy drzwiach.

Uśmiecham się.

-No nareszcie! Myślałem, że nigdy nam nie otworzysz!- słyszę głos Milesa.

Zeskakuje z blatu. Poprawiam sobie koszulkę nocną i powoli zbliżam się w ich kierunku.

-Znów wam w czymś przeszkodziliśmy?- pyta Zoe z śmiechem.

Pewnie wnioskuje to po tym, że Theo o tej porze jest w samych bokserkach, a my raczej nie jesteśmy śpiochami, raczej rannymi ptaszkami.

-Nie! W ogóle! Skąd ten pomysł?- mówi Theo, wyczuwam w jego głosie sarkazm.

-Shai uwaga, wchodzimy, ubieraj się!- krzyczy Miles.

-Jak obudzisz nam Mię, to ci coś zrobię!- upomina go Theo, klepiąc po plecach.

Wchodzą do kuchni. Zoe zaczyna piszczeć i rzuca się na mnie, mocno obejmując.

-Witaj kochanie- mówię jej przez ramię.

Długo trwamy w uścisku. Tak bardzo tęskniłam za jej wsparciem, a samo objęcie jest pocieszające i kojące.


Hejka!

CDN.



Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz