Rozdział 51

182 22 11
                                    

Shai

Już jutro święta, a ja nadal nie mam prezentu dla Theo. On wszystko już ma i niczego nie potrzebuje. Najgorsze jest to, że nie mogę się go nawet zapytać co by chciał, bo ma być to niespodzianka, tak się umówiliśmy.
Korzystam z okazji, że jest wcześnie rano, i wszyscy jeszcze śpią, więc zabieram się za pakowanie prezentów. Włączam muzykę tak aby nie pobudzić śpiochów i siadam na podłodze. Dużo tego, a muszę jeszcze poprzyczepiać karteczki z imionami, aby nie było wątpliwości co dla kogo. Mia dostanie od nas dużego interaktywnego misia, który nauczy ją mówić i liczyć, może jest jeszcze malutka, ale z czasem na pewno zacznie przyswajać sobie tą wiedzę. Wkładam jej zabawkę do wielkiej torby i podpisuję- Mia.
Z reszta prezentów idzie mi coraz lepiej. Kończę pakować ostatnią paczkę, i wsuwam ją pod choinkę do reszty. Wstaję z podłogi i coś, a raczej ktoś zakrywa mi oczy dłońmi.

-Theo, przecież wiem, że to ty- uśmiecham się i zabieram ręce z mojej twarzy.

Odwracam się, a moje kąciki ust wędrują do dołu. Odskakuję. To nie Theo.

-Surprise!

-Jai! Co ty tu robisz?

-Dzwoniłem, ale nie odbierałaś. Poszedłem do sklepu i wracając postanowiłem do ciebie zajść, pukałem, ale nie otwierałaś. Chciałem odchodzić, ale usłyszałem muzykę więc wszedłem. Tak w ogóle to warto zamykać drzwi, bo to dość ryzykowne zostawiać dom otwarty na noc- szczerzy się.

Patrzę na niego pretensjonalnie. Serce bije mi jak oszalałe, trochę mnie wystraszyć.

-Ale to nie powód, żeby wchodzić do czyjegoś domu, bez...

-Mam powód!- przerywa mi, w jego oczach buzuje radość, entuzjazm, a mi nie jest do śmiechu.

-No dobra- odpuszczam.

-Bo ja chciałem się zapytać, czy przynieść coś do was na sylwestra?

Wzdycham. Serio,  Jai? Serio?

-Hym, nie wiem, jeśli chcesz.

-Mam dobre wino w domu, czeka na właściwą okazję.

-Ok.

-No to ja już nie będę przeszkadzał, przepraszam, że tak bez uprzedzenia i w ogóle...

-Nic nie szkodzi, a poczekaj- zatrzymuję go- Skoro już tu jesteś, to mogę się ciebie poradzić?

-Jasne.

-Nie mam jeszcze prezentu dla Theo, i pomysłu też brak...

-Yhym, rozumiem. Poczekaj, no a co on najbardziej lubi robić?

-Nurkować, ale to już załatwione bo na urodziny dałam mu bilety do Limy, za pięć miesięcy wylatujemy.

-A coś oprócz tego?

Na myśli przychodzi mi tylko seks.

-Nie wiem- odpowiadam.

-Mam!

-Co?

-Skor lubi nurkować, i lecicie do tej Limy, to kup mu strój do nurkowania.

-Myślisz, że on tego nie ma? To jesteś w błędzie, bo w szafie wisi pięć takich strojów, jak nie więcej.

-No ale taki jedyny w swoim rodzaju!

-Mów jaśniej!- irytuję się.

-Kup mu nowy i napisz na nim coś, albo naklej jakieś zdjęcie.

-Kto mi to teraz zrobi?

-Mam takiego znajomego, dla niego to nie problem. Jeśli chcesz mogę ci wszystko załatwić, tylko podaj mi wymiary tego stroju.

-To poczekaj, ja ci dam jego stary...

Idę do sypialni . Stawiam cicho kroki, aby nie obudzić Theo. Wyciągam z szafy jeden z kilku kostiumów, może nie zauważy. Tak samo cicho wychodzę i wracam z powrotem do Jaia.

-Trzymaj, to teraz tak, poszukaj takiego samego tylko żeby był cały czarny i poproś tego znajomego aby napisał coś z przodu, tylko co...?

-Może... "Nie boję się niczego prócz rekinów i wściekłej żony"- proponuje Jai.

Zaczynam się śmiać. Niech będzie.

-Dobra, to jak już załatwisz to zadzwoń do mnie, a ja ci powiem kiedy możesz mi to przynieść i oddam ci kasę.

-Nie ma problemu.

Słysze jak otwierają się drzwi od sypialni. Wytrzeszczam oczy.

-Idź już, Theo wstał.

-Dobra, dobra.

Wypycham chłopaka i zamykam drzwi. Wracam do salonu i siadam na kanapie. Po chwili do pokoju wchodzi Theo, przecierając oczy.

-Ktoś u nas był?- podchodzi do mnie i całuje w usta.

-Dzień dobry, przede wszystkim- mówię uśmiechając się.

-Dzień dobry, królewno.

-Jai, przyszedł żeby zapytać czy przynieść coś na sylwestra.

-Yhym, a przyjdzie z tą swoja Margot?

Robię podejrzliwe spojrzenie i patrzę się na niego.

-Co?!- dopytuje.

-Raczej tak, a co?

-Nic, tylko tak się pytam.

-Ok. Zapakowałam już prezenty- wskazuję na choinkę.

-O! Chyba musiałaś rano wstać.

-No, co prawda to prawda, a tak w ogóle, musimy w końcu ochrzcić Mię długo z tym zwlekaliśmy, a teraz jak będzie rodzina, to wszystko się powie, i nie będzie trzeba dzwonić i zapraszać.

-No masz rację, no to zaraz wszystko ustalimy- Theo bierze do ręki telefon i otwiera kalendarz.


Awwwww, zrobiłam  już okładkę do mojego nowego opowiadania! :D

CDN.



Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz