Rozdział 25

229 21 13
                                    

Theo

Brakowało mi jej strasznie. Przez tą ciążę i jej obawy co do mojej reakcji od miesiąca że sobą nie spaliśmy. Oddaliśmy się od siebie po prostu.

Nasz pocałunek robi się intensywniejszy. Odrywam się od niej na chwilę aby sprawdzić czy wszystko jest dobrze, czy za szybko na nią nie nalegam. Uśmiecha się. Odwzajemniam gest i znów przechodzę do całowania. Zjeżdżam niżej na brodę, szyję aż do dekoltu.

-Hmm, seks w samochodzie?-pyta, ruszając brwiami.

-A dlaczego by nie?

-I to na szpitalnym parkingu?

-Mi tam nie przeszkadza, ważne że robię to z tobą.

Shai zaczyna się śmiać. Znów się do niej przybliżam. Rozpina moją koszulę i gładzi moją klatkę piersiową. Nagle się ode mnie odrywa i przechodzi na tylnie siedzenia. Podążam za nią. Muszę uważać na głowę.

-Tutaj przynajmniej są przyciemniane szyby- mówi.

-No, masz rację- śmieje się.

-Wiesz śmiesznie by było gdyby klakson dzwonił naszym rytmem- wybucha śmiechem, a ja z nią.

Łzy mi już lecą. Wyobraziłem sobie tą sytuację.

-Dobra- mówię kręcąc głową- Czy możemy już przystąpić do działania? Dobrze się czujesz?

-Tak, wiesz sama się sobie dziwię ale jest lepiej niż po cesarce.

Uśmiecham się.

Moje ręce obejmują jej talię i po chwili wślizgują się pod jej sukienkę, którą zaraz zdejmuję i rzucam na przednie siedzienie. Shai też pozbywa się mojej odzieży. Jesteśmy już w samej bieliźnie, ale to chyba nie potrwa długo. Gładzę jej ramiona i zaraz zjeżdżam niżej na plecy, żeby dostać się do zapięcia od stanika. Wrzucam go. Dziewczyna też jak zawsze błądzi dłońmi po moich plecach, uwielbiam to uczucie. Na moim ciele pojawiają się ciarki. Jej dłonie w końcu zahaczają  o moje bokserki. Po chwili się ich pozbywa, więc robię to samo z dołem jej bielizny.
Jeżdżę ręką po jej udzie. Shai kładzie się na plecy i ciągnie mnie ze sobą. Przez co ląduje na niej.
Zaczynam powoli w nią wchodzić. Poruszam się delikatnie aby nikt nie domyślił się co robimy. Znów łącze nasze usta. Przegryzam jej wargę kiedy czuję, że oboje jesteśmy już blisko. Nasze oddechy łączą się w jeden. Shai wbija paznokcie w moje barki i wydaje z siebie jęki. Jak mi tego brakowało. Znów jesteśmy ze sobą załączeni w jedność.
Kończę, wysuwam się i opadam na nią ciężko. Łapiemy powietrze.

-Wiesz, jesteś ciężki- stwierdza Shai.

-Naprawdę?

Zamykam jej usta pocałunkiem, zanim znów zdąży się odezwać.

-Jakbyś nie zauważyła, nie ma tu miejsca, żebym mógł się obrócić i położyć- wytykam jej język.

Zaczyna się śmiać. Dobrze znów widzieć, że się śmieję, że jest szczęśliwa. Ostatni tydzień był dla niej naprawdę bardzo trudny. Nie myślałem, że tak szybko się pozbiera.

-Dlaczego mi się tak przeglądasz?- pyta.

-Bo jesteś śliczna, kocham cie.

-Ja ciebie bardziej.

-Chcesz się kłócić?

-Nie, już nigdy nie chcę się z tobą kłócić.

-Ja też.

Całujemy się jeszcze przez chwilę, a potem siadamy i zaczynamy się ubierać.

-To był moj pierwszy raz w samochodzie- dziewczyna się śmieje.

-Mój też, ale najgorzej nie było.

-Z tobą nigdy nie jest.

Uśmiecham się i zapinam ostatni guzik w mojej koszuli. Siadam z powrotem za kierownicę, a Shai obok.
Chcę już odjeżdżać, ale ktoś nagle puka w szybę.

Jakoś udało mi się znaleźć internet w tej dżungli. 😂😂

Następny rozdział w poniedziałek.
😊

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz