Rozdział 99

212 21 19
                                    

Shai

Odrywam się od Milesa i idę do gabinetu, nawet nie patrząc się na Theo. Dla mnie jest skończony, już nie istnieje. Pajam do niego czystą nienawiścią.
Zamykam się w pokoju. Chcę zostać sama, pomyśleć. Ale o czym tutaj myśleć? Ten drań mniej zdradził, kolejny raz skrzywdził.
Szkoda mi tylko naszych dzieci. Będą się wychowywać bez ojca, bo ja nie znajdę w sobie tyle siły, żeby mu wybaczyć, nie mówiąc już o powrocie. Nie wyobrażam sobie naszego dalszego związku. Na czym go teraz budować?  Nie mam do niego zaufania, już nigdy mu nie zaufam, a bez tego nie ma miłość.

Nas już nie ma.

Nasze małżeństwo, nasz związek, nasze spotkanie, to jedna wielka pomyłka. Dlaczego moje serce ujrzało właśnie jego?

Siedzę tak na kanapie i płaczę, zastanawiając się dlaczego nam się to przytrafiło.
Słyszę za ścianą jakieś awantury. Miles kłóci się z Theo. Nie mogę już o nim nawet myśleć. To powoduje ogromny ból. Mam do niego ogromny żal.

Wychodzę z pokoju i idę do sypialni. Korzystam z chwili nieuwagi chłopaków.
Biorę z szafy największe walizki i zaczynam pakować siebie i dzieci. Chcę polecieć do mojej mamy. Odpocząć. Tutaj nie mogę, wszystko mi o nas przypomina.

Chyba zabrałam wszystko. Ciężko jest podróżować samej z dwójką małych dzieci, ale muszę dać sobie radę.

Wyprowadzam walizki do przedpokoju. Theo odrywa się od rozmowy z Milesem i patrzy na mnie. Wracam do sypialni po trzecią i ostatnią walizkę.

-Shai, co robisz?- pyta Theo cicho.

Nawet na niego nie patrzę. Nie mogę.

Idę do łazienki. Ubieram się i wchodzę do pokoju Mii. Już wstała. Biorę ją na ręce i całuje.

-Mamuś!

Stawiam ją na podłogę i podaję rękę. Wychodzimy.

-Shai, posłuchaj mnie!- naciska Theo.

-Miles pojedziesz z nami na lotnisko?- pytam unikając pytań Theo.

-Jasne. Gdzie lecisz?- pyta.

-Do mamy.

Chłopak kiwa głową.

-To ja pójdę tylko po Charlie'go.

-Dobra. Chodź do wujka Mia.

Miles kuca i bierze małą na ręce. Cmoka ją w policzek.

- To jakaś gra, masz zamiar odebrać mi teraz rodzinę?- słyszę pretensje Theo, gdy odchodzę.

-Żartujesz siebie ze mnie? Ja już mam rodzinę, i nie spieprzę tego, tak jak ty.
Theo prycha.

-Nie klnij przy moim dziecku!

-Ty mi będziesz mówił czego nie robić przy dziecku?- śmieje się Miles.

-Przestańcie!- wracam się.

-Przepraszam- mówi mój przyjaciel.

-Ja też- Theo patrzy się na mnie- Przepraszam cię, za wszytko cię przepraszam.

-Myślisz, że to wystarczy? Że rzucę ci się teraz w objęcia i wszystko będzie jak dawnej? - mówię ironicznie.

-Ja wtedy nie myślałem...

-A ty kiedykolwiek myślisz?- przerywam mu.

Znów idę po Charlie'go.

Pół godziny później jesteśmy w drodze na lotnisko. Jedziemy taksówką, gdyby nie Miles, chyba nie dałabym sobie rady.

-Mogę z wami polecieć, jak chcesz.

-Nie chcę cię wykorzystywać.

-Przestań, czego się nie robi dla przyjaciół?

-Ale Zoe... Pewnie czeka na ciebie z synem.

-Wytłumaczę jej. Jakby wiedziała co się teraz dzieje, to sama kazała by mi z tobą lecieć.

Kiwam głową. Bardzo go teraz potrzebuję.

-Jak dolecimy to ja do nią zadzwonię, tak dawno rozmawiałyśmy.

-Ok, czyli lecimy razem?

-Tak, dziękuję.

Dojeżdżamy na lotnisko. Musiałam wyłączyć telefon. Theo cały czas do mnie wydzwaniał.

Wieczorem dolatujemy na miejsce. Nie dzwoniłam jeszcze do mamy, więc będzie miała niespodziankę.

-Nie ma żadnej taksówki, poczekaj chwilę- mówi Miles.

Kiwam głową. Jestem już strasznie zmęczona. Trzymam Mię na rękach, a Miles Charliego w foteliku.

Walizki stoją dookoła nas. Jestem ledwie przytomna. Nagle czuję jak ktoś na mnie wchodzi. Odwracam się i już mam ochotę na niego naskoczyć, ale dochodzi do mnie kto to jest.

Nahko.

-Shai? Cześć!- przytula się do mnie delikatnie.

-Cześć- uśmiecham się.

-To twoje dzieci?

-Tak, Mia i w nosidełku Charlie. Ma cztery dni- śmieję się.

-Gratuluję.

-Dziękuję.

Miles kończy rozmawiać. Odwraca się do nas.

-Cześć...- mój były wybałusza oczy- Myślałem, że jesteś z Theo.

-To skomplikowane- mówię.

-Zaraz będzie taksówka- mówi Miles.

-Rozumiem, to ja też będę leciał. Zdzwonimy się- mówi Nahko.

-Ok.

Nahko odchodzi. Fajnie było się spotkać. Nie widziałam się z nim od... czasu jak zaczęliśmy kręcić pierwszą część Wiernej. Wspólnie postanowiliśmy, że zakończymy nasz związek, nie układało się nam. Pewnie przyjechał do swojego wujka, który miesza tutaj. Zawsze go wspólnie odwiedziliśmy, gdy jeszcze byliśmy razem. Może odejście od niego było złą decyzją?

🙈🙉🙊
CDN.






Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz