Rozdział 90

187 19 22
                                    

Theo


Lenimy się z Shai w łóżku do południa. Po tym jak Mia wstała, zabraliśmy ją do siebie, i teraz leży między nami. Nawet nie protestuje, że chce się bawić, tylko wtula się do nas naprzemiennie. Tak bardzo tęskniłem za tym maluchem.

-Kiedy zrobiłeś ten tatuaż?- pyta Shai.

-Zaraz jak miałem pierwszą dłuższą przerwę, poleciałem do salonu, żeby przyjechać tutaj z zagojonym dziełem.

Dziewczyna kiwa głową. Przez cały czas wpatruje się w mój tatuaż z uśmiechem. Teraz zawsze będę je miał na sercu, i w sercu. A gdy urodzi się kolejna księżniczka, dorobię sobie jej imię. No chyba, że to będzie chłopiec, a za niego się modliłem, to pomyślę nad czymś innym.

-Byłaś u lekarza?- pytam.

-Tak.

-I co?

-Wszystko w porządku. Z dzieckiem, ze mną gorzej.

Podrywam się.

-Jak to, co się dzieje?- marszczę brwi.

-Tęsknota mnie niszczy- uśmiecha się.

Również się uśmiecham.

-Nie żartuj sobie ze mnie.

-Nie żartuje- wtula się ze mnie.

-Na szczęście ja już jestem, i nigdzie się nie wybieram.

-To dobrze.

Mia wchodzi mi na brzuch, więc łapię ją i unoszę do góry, tak, że mam ją nad głową.

-I co teraz?- pytam.

Mała zaczyna się śmiać. Podrzucam ją do góry, i łapię.

-Jezu, Theo! Przestań!- Shai mnie upomina.

Zaczynam się śmiać.

-To nie jest śmieszne, możesz zrobić jej krzywdę!

-Jestem jej ojcem, nigdy nie dam jej zrobić krzywdy!

Dziewczyna kręci głową i wstaje.

-Gdzie idziesz, kochanie?- pytam, dalej drażniąc się z Mią.

-Zaraz przyjdzie Ashley, dochodzi czternasta, a my nawet nic nie zjedliśmy.

-To ja się z Mią tym zajmiemy, a ty jeszcze odpocznij.

Na twarzy Shai znów maluje się uśmiech.

Wstaję z łóżka i biorę Mię na ręce. Idziemy do kuchni, słyszę jak Shai kroczy za nami.

-Miałaś odpoczywać!- mówię nie odwracając się.

-To właśnie mam zamiar robić, przez całe pozostałe siedem miesięcy, ale przy was.

-Ok.

Wstawiam Mię do kojca i daję jej zabawki. Shai siada przy barku, a ja zaczynam robić jajecznice.

-A wiesz, bo... nie chce być dociekliwa, ale powiesz mi w końcu o co chodziło z Ashely...?

-O wodę- przerywam jej.

-Wodę?

-Wylała na mnie brudną wodę, którą myła okna. Nie słyszała, że idę i spotkaliśmy się na rogu. Zdjąłem tą mokrą koszulkę, no i tyle. To było wtedy jak poszłaś z Mią na spacer bo się poprztykaliśmy.

-Aaa.

-No właśnie- odwracam się do niej i całuje.

-A wiesz, że Jai rozstał się z Margot?

-Naprawdę? Wspominał nam o tym kiedyś, że układa im się nie tak jak powinno, i w ogóle.

-Yhym. Przyszedł do mnie, wczoraj wieczorem. Wyżalił się.

-Do ciebie?

-Tak.

Kiwam tylko głową.


Ashley przychodzi akurat wtedy, kiedy kończymy jeść jajecznicę.

-Cześć!- wpada do kuchni, jak zwykle z wielkim uśmiechem na twarzy- O Theo!- jeszcze bardziej się rozpromienia.

-Witaj- wstaję od stołu, aby  odnieść naczynia do zmywarki.

-Cześć, Ashley- Shai podchodzi do dziewczyny aby ją przywitać.

-To co? Ja się zabieram za sprzątanie?

-Ok, wiesz przydałoby się poodkurzać w całym domu- moja żona, mówi dziewczynie co musi zrobić, a ja w tym czasie idę do łazienki, wziąć prysznic.

Siedzę w kabinie ponad pół godziny. Tak dawno nie brałem długiego relaksującego prysznicu z masażem.

Wychodzę, i nakładam na siebie tylko szlafrok, bo zapomniałem wziąć ubrań z szafy. Wychodzę z łazienki. Idę do kuchni, w której słyszę, że coś hałasuje, pewnie Shai znów wyżera mi moje ulubione płatki. Zauważam, że stoi przy lodówce, więc podchodzę do niej i obejmuję ją od tyłu, muskając wargami jej policzek.

-Widzę, że jednak się dobrze czujesz, skarbie- mówię jej do ucha.

Nagle dziewczyna się odwraca. To nie jest Shai, tylko Ashley. Fuck, byłem pewny, że to moja żona. W sumie nie widziałem jej dobrze, bo była zasłonięta drzwiami od lodówki.

Stoimy tak na przeciwko siebie, w ciszy. Nikt nic nie mówi. Odległość między nami jest tak mała, że czuję na twarzy jej oddech.  Mój wzrok utkwił na jej oczach, a jej na moich... ustach? Opamiętuję się.

-Przepraszam- rzucam tylko, i cofam się kilka kroków.

-Nic się nie stało- uśmiecha się.

Odwzajemniam gest i odchodzę.


Coś za słodko ostatnio ze mną macie, trzeba wprowadzić trochę goryczy ;-;

CDN.



Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz