Theo
Lenimy się z Shai w łóżku do południa. Po tym jak Mia wstała, zabraliśmy ją do siebie, i teraz leży między nami. Nawet nie protestuje, że chce się bawić, tylko wtula się do nas naprzemiennie. Tak bardzo tęskniłem za tym maluchem.
-Kiedy zrobiłeś ten tatuaż?- pyta Shai.
-Zaraz jak miałem pierwszą dłuższą przerwę, poleciałem do salonu, żeby przyjechać tutaj z zagojonym dziełem.
Dziewczyna kiwa głową. Przez cały czas wpatruje się w mój tatuaż z uśmiechem. Teraz zawsze będę je miał na sercu, i w sercu. A gdy urodzi się kolejna księżniczka, dorobię sobie jej imię. No chyba, że to będzie chłopiec, a za niego się modliłem, to pomyślę nad czymś innym.
-Byłaś u lekarza?- pytam.
-Tak.
-I co?
-Wszystko w porządku. Z dzieckiem, ze mną gorzej.
Podrywam się.
-Jak to, co się dzieje?- marszczę brwi.
-Tęsknota mnie niszczy- uśmiecha się.
Również się uśmiecham.
-Nie żartuj sobie ze mnie.
-Nie żartuje- wtula się ze mnie.
-Na szczęście ja już jestem, i nigdzie się nie wybieram.
-To dobrze.
Mia wchodzi mi na brzuch, więc łapię ją i unoszę do góry, tak, że mam ją nad głową.
-I co teraz?- pytam.
Mała zaczyna się śmiać. Podrzucam ją do góry, i łapię.
-Jezu, Theo! Przestań!- Shai mnie upomina.
Zaczynam się śmiać.
-To nie jest śmieszne, możesz zrobić jej krzywdę!
-Jestem jej ojcem, nigdy nie dam jej zrobić krzywdy!
Dziewczyna kręci głową i wstaje.
-Gdzie idziesz, kochanie?- pytam, dalej drażniąc się z Mią.
-Zaraz przyjdzie Ashley, dochodzi czternasta, a my nawet nic nie zjedliśmy.
-To ja się z Mią tym zajmiemy, a ty jeszcze odpocznij.
Na twarzy Shai znów maluje się uśmiech.
Wstaję z łóżka i biorę Mię na ręce. Idziemy do kuchni, słyszę jak Shai kroczy za nami.
-Miałaś odpoczywać!- mówię nie odwracając się.
-To właśnie mam zamiar robić, przez całe pozostałe siedem miesięcy, ale przy was.
-Ok.
Wstawiam Mię do kojca i daję jej zabawki. Shai siada przy barku, a ja zaczynam robić jajecznice.
-A wiesz, bo... nie chce być dociekliwa, ale powiesz mi w końcu o co chodziło z Ashely...?
-O wodę- przerywam jej.
-Wodę?
-Wylała na mnie brudną wodę, którą myła okna. Nie słyszała, że idę i spotkaliśmy się na rogu. Zdjąłem tą mokrą koszulkę, no i tyle. To było wtedy jak poszłaś z Mią na spacer bo się poprztykaliśmy.
-Aaa.
-No właśnie- odwracam się do niej i całuje.
-A wiesz, że Jai rozstał się z Margot?
-Naprawdę? Wspominał nam o tym kiedyś, że układa im się nie tak jak powinno, i w ogóle.
-Yhym. Przyszedł do mnie, wczoraj wieczorem. Wyżalił się.
-Do ciebie?
-Tak.
Kiwam tylko głową.
Ashley przychodzi akurat wtedy, kiedy kończymy jeść jajecznicę.
-Cześć!- wpada do kuchni, jak zwykle z wielkim uśmiechem na twarzy- O Theo!- jeszcze bardziej się rozpromienia.
-Witaj- wstaję od stołu, aby odnieść naczynia do zmywarki.
-Cześć, Ashley- Shai podchodzi do dziewczyny aby ją przywitać.
-To co? Ja się zabieram za sprzątanie?
-Ok, wiesz przydałoby się poodkurzać w całym domu- moja żona, mówi dziewczynie co musi zrobić, a ja w tym czasie idę do łazienki, wziąć prysznic.
Siedzę w kabinie ponad pół godziny. Tak dawno nie brałem długiego relaksującego prysznicu z masażem.
Wychodzę, i nakładam na siebie tylko szlafrok, bo zapomniałem wziąć ubrań z szafy. Wychodzę z łazienki. Idę do kuchni, w której słyszę, że coś hałasuje, pewnie Shai znów wyżera mi moje ulubione płatki. Zauważam, że stoi przy lodówce, więc podchodzę do niej i obejmuję ją od tyłu, muskając wargami jej policzek.
-Widzę, że jednak się dobrze czujesz, skarbie- mówię jej do ucha.
Nagle dziewczyna się odwraca. To nie jest Shai, tylko Ashley. Fuck, byłem pewny, że to moja żona. W sumie nie widziałem jej dobrze, bo była zasłonięta drzwiami od lodówki.
Stoimy tak na przeciwko siebie, w ciszy. Nikt nic nie mówi. Odległość między nami jest tak mała, że czuję na twarzy jej oddech. Mój wzrok utkwił na jej oczach, a jej na moich... ustach? Opamiętuję się.
-Przepraszam- rzucam tylko, i cofam się kilka kroków.
-Nic się nie stało- uśmiecha się.
Odwzajemniam gest i odchodzę.
Coś za słodko ostatnio ze mną macie, trzeba wprowadzić trochę goryczy ;-;
CDN.
CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanficTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.