Rozdział 9

225 19 23
                                    

Theo

Odwracam się i widzę, że do kościoła weszła Ruth. Serce podchodzi mi do gardła. Co ona chce zrobić? Zaczynam jeszcze bardziej się stresować. Co jeżeli ona teraz przy wszystkich powie o wczorajszym wieczorze? No tak, zaczynam siebie przypominać co dokładnie jej mówiłem, a mianowicie niestety zaprosiłem ją na nasz ślub. Jezu, dlaczego ja jestem taki głupi? Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna siada cicho na ławce uśmiechając się delikatnie. Fala gorąca, która zalała mnie na jej widok tutaj, zamieniła się w zimną bryze, i zaraz całkiem odpuściła. Odwracam się z powrotem do ołtarza. Zaczyna się msza. Wszyscy wraz z nami wstają. Ksiądz wita nas i zaczyna głosić przemowe, ale nie umiem skupić się na jego słowach. Czuję na plecach wzrok Ruth. Zerkam na Shai. Chyba nie jest zadowolona z jej obecności, ale stara się to ukryć i mimo wszystko cieszyć się tą chwilą. Uśmiecham się do niej, a ta odwzjemnia gest. Mój wzrok znów wraca na ołtarz. Ksiądz kończy wstępną gadkę i pozwala nam usiąść. Tym razem decyduje się spojrzeć na moją mamę. Jest uśmiechnięta, lecz gdy zwraca uwagę na to, że się na nią patrzę zaczyna kręcić głową. Chyba wszyscy tu zgromadzeni znają Ruth, wiedzą kim jest i pewnie zastanawiają się co ona tu robi. Tak w ogóle to jeszcze nie powiadomiłem rodziny, że będę mieć drugie dziecko, którego matką będzie właśnie Ruth. Te myśli przejmują całą moją głowę, powodując, że nawet nie zwracam uwagi, kiedy przychodzi moment, że trzeba wyjść na środek. Wstaje, razem z Shai i podchodzimy do księdza. Mimowolnie się uśmiecham. Chcę tego, już, teraz, ale z drugiej strony czuję dyskomfort spowodowany tym, że patrzy na to wszystko Ruth. W końcu przystępujemy do przysięgi. Podajemy sobie dłonie, a ksiądz obowiązuje je stułą. Razem z Shai uśmiechamy się do siebie.

-Theo powtarzaj po mnie- mówi ksiądz

Kiwam mu głową. Znam całą regułę na pamięć, ale to nic. On mówi mi wszystko cicho, a ja muszę powtarzać to do mikrofonu.

-Ja Theo, biorę ciebie Shailene za żonę i ślubuje ci miłość, wierność- przy tym słowie czuję wielkie wyrzuty sumienia, ale kontynuuje mimo wszystko- i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszcze aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże w trójce jedyny i wszyscy święci.

Teraz ksiądz zwraca się do Shai. Dziewczyna mówi to co ja. Uśmiecham się. Ksiądz odwiązuje nasze dłonie. Podaje nam obrączki, które mój brat zniósł przed msza. Dziewczyna jako pierwsza bierze obrączkę.

-Theo przyjmij te obrączkę jako znak mojej miłości i wierności

Wyciągam dłoń a Shai nakałada mi pierścionek na palca. Teraz ja robię to samo.

-Shailene przyjmij te obrączkę jako znak mojej miłości i wierności

Dokładam obrączkę na palca, gdzie znajduje się już pierścionek zaręczynowy. Ksiądz jeszcze coś mówi, ale znów nie mogę skupić się na jego słowach. Wszystko znika jest tylko Shai. Wygląda tak pięknie, uroczo.

-Możecie się pocałować- tylko to do mnie dociera

Biorę więc twarz Shai w dłonie i przybliżam się do niej, łącząc nasze wargi. Pocałunek jest delikatny, najchętniej przeniósł bym nas teraz do sypialni. Chciałbym tym wynagrodzić jej ten wczorajszy wieczór z Ruth, pomijając fakt, że Shai o tym nic nie wie, a ja nie przespałem się z tą dziewczyną, to akurat pamiętam. Chciałbym po prostu o tym zapomnieć, jakby ślub był nowym, jeszcze lepszym rozdziłem w naszym życiu. W końcu się od siebie odkrywamy. Patrzę się na gości. Wszyscy mają na twarzach szerokie uśmiechy, zwłaszcza Miles. Nasze mamy i Zoe płaczą, ale to raczej ze szczęścia. Szukam wśród tłumu Ruth. Jako jedyna siedzi smutna. Nie dziwię się jej. Wcale nie chciałem jej tu zaprosić, właśnie dlatego. Ja czułbym się nie komfortowo, na ślubie moje byłej, którą dalej kocham, wśród jej rodziny, która za mną nie przepada.

Wychodzimy z kościoła. Zostajemy obsypani ryżem. Schodzimy po schodach na dół, i zaraz wokół nas jest kolejka gości, którzy chcą złożyć nam życzenia. Pierwsza dopycha się mama Shai z Mią. Shai bierze małą na ręce. Mia jest bardzo grzeczna i uśmiechnięta. Zauważam stojąca w oddali Ruth. Uśmiecha się smutno. Trochę mi jej żal ale co ja mogę zrobić? Poprawia włosy, odwraca się i odchodzi. Czuję ulgę. Może nareszcie wszystko się ułoży.

Jadę właśnie na wczasy 😊😊 i nie będzie mnie w domu cały miesiąc, w związku z czym nie wiem co ile będą pojawiały się rozdziały, będę je dodawać tak często jak będę mogła, może co dwa dni, albo coś 😞😚 wiecie też chcę sobie odpocząć i wgl 😄😄 ale jak wrócę do domu, wszystko wróci do normy 😂😂 więc to taka informacja 😊😊

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz